Skandaliczna ustawa, więc oczywiście ją poprzemy

Unią Europejską, a ścisłej Parlamentem Europejskim, wstrząsnęła afera korupcyjna. Okazało się, że wiceprzewodnicząca Eva Kaili jest podejrzewana o branie ogromnych łapówek. Jej partner Francesco Giorgi przyznał się do uczestnictwa w „organizacji” wykorzystywanej przez Katar i Maroko do wpływania na kształtowanie polityki UE. Och jakże ucieszyło to polskich parlamentarzystów, zwłaszcza z PiS-u, których uczciwość jest wręcz przysłowiowa. Beata Kempa z właściwą sobie przenikliwością powiązała wszystkie nici i okazało się, że przed wzięciem łapówki należy wziąć przykład. Weźmy za przykład Donalda Tuska, który w czasie, kiedy w Polsce wykryto aferę hazardową, był premierem. Można zapytać, co wówczas zrobił? Zwolnił szefa CBA Mariusza Kamińskiego, czyli człowieka, który wykrył aferę. Takie oto jest podejście tego środowiska do problemu, który jest rakiem środowiska politycznego, a właśnie teraz zostało wykryte w unijnych instytucjach, które stanowią prawo dla całej wspólnoty. Musimy pamiętać, że ponad 70% prawa unijnego musi być przekładane na prawodawstwo państw członkowskich. Jeżeli istnieje taki proceder łatwości powstawania prawa za pieniądze, to zastanawiam się czy nie powinniśmy zrobić bardzo poważnej kwerendy wszystkiego, co robiono w stosunku do Polski.

W Polsce korupcji nie ma. Z wielu powodów. Po pierwsze zmieniła się definicja. Teraz korupcją jest to, co odpowiednie organa za takową uznają. Po drugie ani dotacji, ani wpłaty na konto tej, a nie innej partii żadną miarą do kategorii łapówka zaliczyć nie sposób. Po trzecie wreszcie nawet jeśli prawo jest złe, a nawet sprzeczne z konstytucją, to tak zwana opozycja głośno je skrytykuje, a po cichu poprze.

Weźmy przyjęte 26 stycznia przepisy, dzięki którym jedna, konkretna osoba nie będzie musiała płacić zasądzonego przez sąd gigantycznego odszkodowania za zniesławienie. Tak zwana opozycja, mieniąca się demokratyczną, na takim procederze nie zostawia suchej nitki głośno rycząc, że to skandal, hucpa i zawłaszczanie państwa. Uruchamia się nawet sam Borys Budka, który zawsze się uruchamia w podobnych sytuacjach, grzmi, ponieważ zawsze grzmi w takich sytuacjach, i zapowiada, że nowe przepisy zostaną poprawione w Senacie. Dlaczego w Senacie? Bo wartość poprawek Senatu jest mniejsza niż koszt prądu zużytego na oświetlenie sali, w której senatorowie w pocie czoła nanoszą poprawki.

Wiadomo powszechnie, że krowa, która dużo ryczy mało mleka daje. Okazuje się, że istnieje także związek potępieńczego jazgotu z przyzwoitością. Otóż parlamentarzysta opozycji, który dużo ryczy nie posiadając się z oburzenia, odsądzając od czci i wiary, pomstując i rozdzierając szaty, z reguły cichcem popiera uregulowania, które krytykuje. Przepisy napisane po to, by Kaczyński nie musiał płacić pomówionemu Sikorskiemu poparło PiS i PSL (z wyjątkiem posła Mieczysława Kasprzaka) pod wodzą przesiąkniętego wartościami chrześcijańskimi do szpiku kości Kosiniaka-Kamysza, a także cała Lewica i cała koalicja populistyczna, które wstrzymały się od głosu. Ewidentnie Polki i Polacy mają taką opozycję, na jaką zasługują.

Jak co roku Narodowy Fundusz Zdrowia zbiera składki, państwo podatki, a Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy datki. Dzięki temu NFZ może nieco zaoszczędzić, a ustawodawca może zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na ważniejsze cele, jak na przykład rozwój mediów narodowych. W tym roku budżet NFZ zostanie odchudzony o 13 mld zł. Gdy zaatakował covid19 rząd nie bacząc na koszty dwoił się i troił by zapewnić dostawy deficytowych towarów i sprzętu. Maseczki udało się kupić okazyjnie u instruktora narciarskiego, respiratory u handlarza bronią. Zainteresowani, czyli lekarze, bez entuzjazmu podchodzili do poświęceń rządu. „Sprzęt nie leczy” powtarzali i postulowali zwiększenie nakładów na płace. Diabeł jak zwykle tkwił i tkwi nadal w szczegółach, albowiem nie leczy tylko sprzęt kupowany przez państwo. Kupowany przez Owsiaka leczy nawet wtedy gdy stoi, ponieważ albo nie ma go kto obsługiwać, albo nie ma pieniędzy na materiały eksploatacyjne i serwis. Po tym wstępie wróćmy do opozycji.

Dziennikarze Polska Press w całej Polsce dostali w piątek rano wytyczne, z których wynika, że powinni ograniczyć się, a najlepiej całkowicie powstrzymać od pisania o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Według naszych ustaleń za taką decyzją stoi sama Dorota Kania.

Co ciekawe prezes PiS-u problem przewidział już 19 listopada ubiegłego roku. Podczas pobytu w Katowicach powiedział, a TVP3 przytoczyła, że

Pod hasłem walki z mową nienawiści zabrania się w ogóle podejmowania pewnych tematów, a za mównie niektórych rzeczy można być nawet skazanym.

Nie wiadomo pod jakim hasłem zabrania się mównia o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, ale decyzja jest ze wszech miar słuszna. Po co lokalne media mają zaprzątać głowę sobie i czytelnikom wydarzeniem, którego nie da się przeoczyć? Niech lepiej informują na której stacji Orlenu jest promocja na olej napędowy, a na której na olej rzepakowy.

O tym, że obóz rządzący o Orkiestrze i jej dyrygencie nie ma wysokiego mniemania wiadomo nie od dziś. O tym, że Lewica gorliwie wspiera PiS na każdym kroku także można się bez trudu przekonać śledząc jej głosowania w Sejmie i dokonania w mediach. Trybuna Ludu była organem KC PZPR, który de facto sprawował władzę w Polsce. Trybuna jest cieniem tamtego organu, ale też trzyma stronę władzy. Orkiestra też jej się więc nie podoba, czemu daje wyraz piórem, czy może raczej klawiaturą Jana Śpiewaka, któremu ciężko:

O Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy ciężko rozmawiać bez emocji. Jerzy Owsiak wzbudza wiele emocji i niewątpliwie wiele z nich też zagospodarowuje. Wielka zbiórka bazuje na naszej potrzebie solidarności, uczestnictwa, empatii i społecznej wrażliwości. Widok młodych ludzi z puszkami zbierającymi pieniądze na ratowania życia pozwala nam poczuć się częścią większego, działającego społecznego organizmu, jest dowodem na to, że wspólnota obywatelska działa i dba o słabszych.

Puszki zbierające pieniądze to zaiste widok zapierający dech w piersiach, lecz największą zbrodnią Orkiestry według Śpiewaka są wpłaty dokonywane przez ludzi według niego niegodnych.

Od kilku lat możemy obserwować wysyp korporacji i bogatych celebrytów, którzy przekazują na rzecz orkiestry często przypadkowe rzeczy. Jest to dla nich świetna okazja do promocji i wybielenia własnego wizerunku. Dobrym przykładem jest Rafał Brzózka, który przekazał na WOŚP kolację ze swoją skromną osobą. Jego imperium paczkomatowe wyrosło na łamaniu prawa pracy i totalnej deregulacji planowania przestrzennego w Polsce, które umożliwia stawianie urządzeń gdzie popadnie.

Rozumowanie Śpiewaka jest proste jak statut PZPR-u — jeśli jakieś imperium wyrosło na łamaniu prawa, to winien jest Owsiak. Oczywistą oczywistością jest więc, że gdyby Rafał Brzózka nie wsparł jego Orkiestry, to Polska byłaby lepsza.

Skazana sutenerka i gwiazda programu TVN, której nazwiska tutaj nie warto przywoływać, w zeszłym roku przekazała swój nagi portret wykonany przez jej fana. Jednocześnie WOŚP wspierają ogromne korporacje, które wydają setki milionów rocznie na własną reklamę. Jednym z dużych sponsorów wydarzenia jest sieć telefonii Play, która potrafi w rok wydać tyle na reklamę ile zbiera cały WOŚP.

Skandal! Jak można dopuścić do tego, żeby Orkiestrę wspierała firma, która tyle wydaje na reklamę? Jakby tego było mało

Fundację wspiera również mBank, który zasłynął tym, że bezprawnie wyrzucił szefa związku zawodowego. Jest też jednym z banków najbardziej zaangażowanych w kredyty frankowe, które były totalnym przekrętem wymierzonym w zdesperowanych klientów.

Owsiak powinien brać przykład z medium, które o sobie nie informuje praktycznie wcale, swego czasu obniżyło płace wszystkim pracownikom i w ogóle nie ma działu reklamy. Jeśli zaś chodzi o autora, to

Prezydent Andrzej Duda postanowieniem z czwartku ułaskawił miejskiego aktywistę Jana Śpiewaka. Prezydent zdecydował się na skorzystanie z prawa łaski w sprawie zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej.

Dobroczyńca Śpiewaka także nie lubi Owsiaka. Niezrozumiałe jest jednak dlaczego zamiast po prostu ułaskawić Kaczyńskiego wymusił na obozie rządzącym konieczność zmiany prawa. Prawdziwym dramatem będzie jednak dopiero brak podpisu…

 

PS.
Okazuje się, że opozycja po raz kolejny zbłaźniła się potwierdzając, że jest niekompetentna, nieodpowiedzialna, nad niczym nie panuje, a jej posłowie i ich zaplecze eksperckie lekce sobie ważą obowiązki. Poprawka, którą opozycja najpierw poparła, a teraz rozdziera szaty i leje krokodyle łzy, została zgłoszona — uwaga! — we wrześniu zeszłego roku! Pan Tomasz Skory, który zwrócił na to uwagę zadaje pytanie, które zadajemy sobie tutaj przy każdej okazji:

Cały sposób uchwalania tak kontrowersyjnej, jak się okazuje, zmiany potwierdza niestety co najmniej brak należytej staranności przy ocenianiu omawianych w Sejmie przepisów. Jeśli jednak ktoś się braku tej staranności dopuszcza, a przez 5 miesięcy nie zauważa tego, co dziś gromko krytykuje, to skąd pomysł, że po wyborach, mając już wygodną większość — zachowa się inaczej?

Dodaj komentarz