Siedem lat chudych

Polska balansuje na skraju przepaści. GUS podał właśnie dane, z których wynika, że zaczęła się recesja.

W 2 kwartale 2022 r. PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) zmniejszył się realnie o 2,3% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 4,5%.

Zbliżająca się zima napawa trwogą. Nie ze względu na gigantyczne podwyżki opłat za ogrzewanie, wzrost cen energii elektrycznej i gazu, ale z powodu braku służącego do ogrzewania wielu domów węgla. W tak trudnych czasach olbrzymia odpowiedzialność spoczywa na mediach. Niestety wielu wyrobników pióra, którzy uważają się za dziennikarzy, gardzi czytelnikami mając ich za durniów.

Portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa już w tytule przekonuje, że »Miliardów z KPO wciąż brak. A pomogłyby zbudować odporny i zrównoważony system zdrowotny«. Choć system jest niewydolny i marnotrawny, zadłużenie placówek medycznych, głównie szpitali pod koniec 2021 roku wyniosło 17 mld 22 mln zł, to według autora pieniądze unijne dokonają cudu.

Wg informacji Ministerstwa Zdrowia, z prawie 107 mld złotych dotacji z europejskiego Funduszu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności na KPO, 18,3 mld przeznaczonych zostanie na „efektywność, dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia”.

Ponadto

Zapowiadane są: inwestycje w nowy sprzęt dla 300 szpitali oraz modernizację 280 szpitali; remonty i modernizacje 212 uczelni medycznych oraz 89 instytucji naukowo-badawczych; a także pomoc finansowa dla ponad 25 tys. studentów nauk medycznych.

Autor nie podaje kto będzie w tych zmodernizowanych szpitalach, uczelniach i instytucjach naukowo-badawczych pracował. Podziela pogląd, że placówka medyczna nie może decydować sama ani o tym ile będzie zarabiał zatrudniony w niej personel medyczny, ani o zakupie sprzętu, ponieważ władza centralna zawsze wie lepiej jakie są potrzeby. Próżno w tekście szukać odpowiedzi na pytanie jak unijne miliardy pomogłyby „zbudować odporny i zrównoważony system zdrowotny?” Propagandyści od lat przekonują, że można jeździć samochodem z dziurą w baku i paliwożernym silnikiem — wystarczy po prostu zwiększyć nakłady na paliwo. Pomijają przy tym niewygodny fakt, że od czasu powołania do życia narodowej monopolistycznej czapy zwanej Narodowym Funduszem Zdrowia kolejne dziesiątki miliardów złotych wpompowane w system ochrony zdrowia nie pomogły zbudować odpornego i zrównoważonego systemu zdrowotnego. Wręcz przeciwnie, z roku na rok jest coraz gorzej.

Wydawać by się mogło, że gdy Polska balansuje na skraju przepaści, gospodarka jest na skraju zapaści, na kraj władza kolejne plagi sprowadza, to przynajmniej portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa skupi się na tłumaczeniu rzeczywistości, zacznie prowadzić akcje edukacyjne, tłumaczyć zawiłości ekonomii. W cyklu pogadanek wyjaśni chociażby, że walka z inflacją musi wiązać się z zaciskaniem pasa, ponieważ nie ma innego sposobu na zdławienie jej. Niestety, próżno tego typu rzetelnych materiałów na portalu szukać. Zamiast tego jest na przykład prowadzana wspólnie z PiS-em akcja zohydzania libków. »Gdzie są te libki?«  — pyta się i natychmiast sobie odpowiada — »Zatrzasnęły się w latach 90. i wciąż walczą z „komuną”«.

„»Libkizm« to ideologia panująca w Polsce po 1989 roku. Składa się na nią między innymi to, co nazywamy liberalizmem konserwatywnej prawicy, czyli przekonanie, że państwo powinno jak najmniej ingerować w wolność jednostki. Drugim filarem jest duma z Polski po 89 roku, zwłaszcza z Unii Wolności, rządu Mazowieckiego, Bronisława Geremka, reform Leszka Balcerowicza.

Wymowa artykułu jest jednoznaczna — liberalizm jest zły, nie ma powrotu do metod z lat dziewięćdziesiątych. Tymczasem to właśnie on pozwolił zadłużonej po uszy Polsce, z kilkusetprocentową inflacją, niewymienialną walutą, przestarzałym, niewydolnym przemysłem, stanąć na nogi, dołączyć do grona krajów cywilizowanych. Polska rosła w siłę, a ludzie żyli coraz dostatniej nie w sloganach, lecz w rzeczywistości. Potem libkizm stał się passé, Balcerowicz musiał odejść, z radością powrócono do starych, sprawdzonych wzorców, na przykład kontraktację trzody chlewnej adoptując na potrzeby ochrony zdrowia, wprowadzając socjalistyczne zasady finansowania przez monopolistę-molocha. Eksperyment powiódł się do tego stopnia, że brakuje nie tylko pieniędzy, ale i personelu medycznego. To oczywiście nie jedyny przejaw odchodzenia od libkizmu. Rozmontowano system emerytalny, nacjonalizując składki bez odszkodowania. Przywrócono i rozbudowano system rozdawnictwa dzięki czemu inflacja powróciła do poziomu z roku 1997 i zmierza w kierunku lat osiemdziesiątych.

Trudno zrozumieć, dlaczego wiele „niezależnych” portali ramię w ramię z PiS-em zwalcza jego przeciwników. Znudziła im się niezależność? Naprawdę wierzą w to, że gdy pomogą PiS-owi wygrać po raz trzeci, to PiS zostawi ich w spokoju i nadal będą „wolne”?

Wracając do tu i teraz. Pierwszą plagą egipską była zmiana wód Nilu w ludzką krew. Zmiana Odry w pozbawiony życia ściek to jak dotąd ostatnia plaga rządu zjednoczonej prawicy. Czy aby na pewno ostatnia?

Dodaj komentarz