Się wie

Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki, jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy (Oz 8:7) — głosi proroctwo biblijne dotyczące polskiej elity rządzącej.

Młodzi, wygoleni młodzieńcy żyjący zgodnie z tradycją, przestrzegający wartości chrześcijańskich.
— Gdybym spotkał pedała to dałbym mu w mordę — zwierza się jeden z nich, niegroźnie, bo pojedynczo.
— Dlaczego?
— Bo to pedał! — nie rozumie, jak można nie rozumieć dlaczego pedała należy lać w mordę. — A ty przypadkiem nie jesteś Żydem? — rzuca znienacka.
— Bo noszę brodę? A co? Żydów też należy lać w mordę?
— Jasne. Przecież zamordowali pana Jezusa!
— Ale Jezus to też przecież Żyd.
— Co ty opowiadasz!?

I tak dalej w duchu wzajemnego niezrozumienia. Coś, co nie mieści się w jego światopoglądzie lub jest sprzeczne z głoszonymi tezami odrzuca lub nie daje wiary. „Nie wierzę” to najczęściej używany ‚argument’.

Czy można jemu i jemu podobnym mieć za złe? Dziwić się im? Ani dom, ani szkoła nie uczą myślenia, niezależności. Wręcz przeciwnie, posiadanie własnego zdania jest tępione, a przynajmniej niemile widziane. Na lekcjach religii zaś uczy się konformizmu i przyjmowania największych bredni na wiarę, bez zadawania pytań, bez rozważania jak to możliwe, bez dociekania dlaczego tak jest. Z dogmatami przecież się nie dyskutuje, a wszystko pozostałe to wielka tajemnica wiary. W ostateczności, gdy sprzeczności i jawnego nieprzystawania do rzeczywistości nie da się zakrzyczeć przywołuje się argument o bożym planie lub braku możliwości zrozumienia boskich decyzji i poczynań przez człowieka.

Młodemu człowiekowi można jeszcze od biedy wybaczyć, gdy faktycznie komuś dał w mordę, by w ten sposób zamanifestować swoje przywiązanie to korzeni i tradycyjnych ponadczasowych wartości. Można bowiem żywić nadzieję, że z wiekiem zmądrzeje, nabierze rozumu i zacznie się nim kierować. Gdy jednak takim podejściem cechują się rządzący sprawa wydaje się beznadziejna i groźna. Ileż razy słyszeliśmy od nich pogardliwe prychnięcia w kierunku uczonych? Ileż razy ci zapoznani geniusze, omnibusy znające się na wszystkim deklarują, że „żadne krzyki i płacze”, nie przekonają ich, że jest inaczej niż im się wydaje, że „nikt im nie wmówi” lub „nie przekona”, że nie mają racji? Ich mikra wiedza, widzimisię i ‚poglądy’, które dostali gotowe, tylko do zaakceptowania i głoszenia stanowią podstawę działań i zaniechań.

Polsce potrzebna jest prezydentura otwierająca nowe możliwości modernizacji państwa, prezydentura wspierająca reformytłumaczył pan prezydent, gdy był marszałkiem Sejmu. I oskarżał Lecha Kaczyńskiego o to, że nie skorzystał z szansy stworzenia prezydentury ponad podziałami. Teraz zaprasza do wspólnego świętowania 4 czerwca, rocznicy pierwszych w historii powojennej Polski częściowo wolnych wyborów. Jednocześnie odmawia patronatu Paradzie Równości. Dlaczego? Nie bo nie i kropka. Uprzejmie informuję, że Kancelaria Prezydenta RP nie może przychylić się do Państwa prośby i wyrazić zgody na udzielenie patronatu honorowego Prezydenta RP Paradzie Równości — uprzejmie informuje w odpowiedzi na prośbę organizatorów Parady dyrektor Biura do spraw Wystąpień Prezydenta i Patronatów Jolanta Grzywacz-Borensztejn.

Pod koniec lutego p. prezydent ostrzegał, że wprowadzenie radykalnych rozwiązań dotyczących związków partnerskich nie jest możliwe bez zmiany konstytucji. — Konstytucja polska, jednym się to może podobać, innym nie — ma najbardziej konserwatywne, w porównaniu z wieloma krajami europejskimi, zapisy dotyczące rodziny, małżeństwa, macierzyństwa. Jeżeli ktoś ma inne poglądy, to przynajmniej musi szanować konstytucję — tłumaczył. Art. 18 konstytucji mówi, że

Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.

Wynika z tego, że małżeństwo jako związek dwóch kobiet lub dwóch mężczyzn nie znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Widząc jak ta opieka wygląda w praktyce, spokojnie bez niej obejdzie się. Tym niemniej nikt rządzących nie przekona, że warto zrobić coś dla społeczeństwa, skoro oni niczego zrobić nie chcą.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że gdy minister sprawiedliwości Jarosław Gowin oświadczył w Sejmie, że projekty w sprawie związków partnerskich są niezgodne z konstytucją, to p. premier Donald Tusk stwierdził, że w tej sprawie Gowin wygłosił swoją osobistą opinię. Czyją opinię wygłosił prezydent mówiąc to samo co Gowin pan premier nie ujawnił. Tym niemniej wszystko, co jest sprzeczne z doktryną jest także sprzeczne z konstytucją, a jak nawet nie jest, to co z tego? Prezydent, premier, rząd, stoją na straży wartości chrześcijańskich. Co prawda w preambule konstytucji jest mowa o „poszanowaniu wolności i sprawiedliwości” i „zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot”, ale „w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem”. Co oznacza, że jeśli bóg via Episkopat mówi нет, to nie ma o czym dyskutować. A także, że nie ma mowy o rozwiązaniach najlepszych, bo priorytetem i wymogiem jest zgodność z doktryną.

Co to oznacza w praktyce? Streścił to w krótkich, żołnierskich słowach p. prezydent: W ramach kompromisu jedni powinni się wyrzec pomysłów wsadzania ludzi do więzienia za stosowanie in vitro, a inni zrobić wysiłek, aby w stopniu maksymalnie możliwym szanować katolicką wrażliwość znacznej części obywateli, na przykład w kwestii losu zarodków. Jeśli zadaniem ustawy jest poszanowanie katolickiej wrażliwości (zakładając, że wiadomo co to jest), a nie poszanowanie wiedzy i branie pod uwagę zdobyczy nauki, to lepiej dać sobie spokój i skupić na pryncypiach. Wzorem policjantów, którzy podczas Jasnogórskich Spotkań Środowiska Policyjnego dziękują Maryi za dotychczasową pomoc, prosząc o Jej dalszą opiekę w trudnej pracy. Oraz strażników miejskich, którzy wzięli udział w Pielgrzymce Straży Miejskich i Gminnych na Jasną Górę i modlili się przede wszystkim o to, aby ich służba była spokojna i bezpieczna. Nie można też nie wspomnieć o prawnikach, którzy w miesiącu różańcowym przybyli do sanktuarium Matki i Królowej Polaków (600 sędziów, prokuratorów, adwokatów, radców prawnych), a którzy po powrocie sprawnie prowadzili śledztwa i sprawiedliwie sądzili wszystkich, którzy dopuścili się czynów nierządnych, ze szczególnym uwzględnieniem sprawców w sutannach.

O człowieku rzutkim, nie bojącym się wyzwań, odważnie stawiającym czoła przeciwnościom mówi się, że ma jaja. O naszych politykach można więc spokojnie powiedzieć, że to ludzie z ikrą. Czyli głównie kunktatorzy, skwapliwie podejmujący tylko takie zadania, a właściwie zlecenia, na których można coś ugrać, nastawieni na szybki efekt, doraźne korzyści, zideologizowani, bez wizji i aspiracji.

Dodaj komentarz