Sejm 1978 i sejm 2018. Znajdź różnicę.

Za górami, za lasami,
Był raz sobie kraik mały
Od lat wielu doświadczany
Najcięższymi nieszczęściami.

Kraj ten wielkie miał ambicje,
Licznych też obywateli,
Ale wszyscy mniej lub więcej
Byli w nim upośledzeni.

Najróżniejsze typy kalectw
Były reprezentowane,
Więc nikt rządzić prężnie krajem
Nie mógł, no bo nie był w stanie.

Niemniej jednak powołano
Tam ustawodawcze ciało.
Ciało to funkcjonowało,
Poświęcało się obradom.

Ława niemych, ława głuchych,
Było w sejmie ław niemało,
A Marszałkiem został ślepy
Z marszałkowską białą lagą.

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Już marszałek sejmu kalek
uroczyście wbiegł na salę.
Strasznie brzęczą mu medale,
lecz się nie przejmuje wcale.

Maca laską krok po kroku,
Dziewięć dioptrii w każdym oku.
Okulary ma schowane —
dzisiaj będzie głosowanie.

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Idzie jakiś z krótszą nogą,
delegują go kulawi,
On interpelację swoją
Dzisiaj izbie ma przedstawić.

W interesie społeczeństwa
i dla dobra ogólnego,
po wnikliwych konsultacjach,
aż do szczebla związkowego,

Z dniem drugiego października
ma dekretem prawomocnym
w trotuarach i chodnikach
być co druga płyta wyższa.

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Ślepi patrzą zadziwieni,
Zaraz będą mówić niemi.
W ławach wrzawa wnet wybucha,
Głusi nadstawiają ucha.

Na mównicę wszedł niemowa
z wnioskiem o wolności słowa.
Dyskusja się zawiązała,
kiedy zabrał głos ją-ą-ą-ąkała

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Przedstawiciel paranoi
wstał, nikogo się nie boi.
Będzie chyba całkiem szczery,
gdyż przy sobie ma papiery,

A na głowie ma czapeczkę,
w lewej ręce trzyma teczkę,
A na włosach ma wstążeczkę,
a na ustach ma piosneczkę:

O jedności w społeczeństwie,
żeby jedność była wszędzie,
Bo w jedności tylko siła,
Żeby tylko jedna była!

Jedna świnia, jedna krowa,
jedna dupa, jedna głowa,
— Teraz będzie głosowane! —
Siadł i puścił z pyska pianę

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Przerażony psychopatą
na mównicę wbiegł marszałek
ślepy, potknął się o paproć,
oczywiście bez patrzałek.

— Kto jest za? Kto się wstrzymuje? —
Maca brajlem po pulpicie
Tydzień obrad, obrad tydzień
— Kto przeciw? Nie widzę! —

Stuk, puk laską w podłogę!
sejm, sejm wyraża zgodę!
Stuk, puk laską o blat,
sejm mówi: „tak!”

Jacek Kleyff.

W przygotowaniu: Senat.

 

PS.
Jak to z zacytowanym „Sejmem” było opowiada autor w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl: Maryla Rodowicz w 1978 r. wypchnęła mnie na scenę z „Sejmem”, co było absolutnie wspaniałe, jestem jej wdzięczny do dzisiaj. Dzień wcześniej siedzieliśmy na plaży, gra radyjko, a tu ogłaszają, że papieżem został Polak. Rodowicz miała ogień w oczach, ale „Sejm” nie był jeszcze gotowy, śpiewałem jakieś pierwociny: o niemowie, który chce wolności słowa, głuchych, którzy uważnie słuchają, no i refren: „Stuk, puk, laską w podłogę”. Maryla mówi, że następnego dnia to śpiewam. Ja jestem pewien, że to przez wino i zapomni. Ale nie, w Teatrze Wybrzeże 700 osób… Uprzedzałem ją, że skasują tę trasę, a ja będę mógł zapomnieć o czymkolwiek. No i następne występy miałem za solidarnościowego karnawału.

Nie tylko sejm coraz bardziej przypomina miniony. Kultura, sztuka też powoli powracają do korzeni. Jeszcze raz Kleyff: Salon Niezależnych śpiewał dadaistyczną piosenkę o wojsku, bez większego sensu. „Wojsko już idzie miarowym krokiem, wojsko to zgraja jest. A my za wojskiem zwiewamy też. Na czele Ludwik ucieczki jest” – w tej poetyce. Jest rok 1971, idę z tekstem do cenzury, a tam polonista trochę z wyrzutami sumienia. Mówi: „Panie Jacku, pan tak o wojsku nie może, chyba że na amerykańskie”. To ja: „Dajmy tytuł »Na Amerykanów w Wietnamie «”. On: „No i tego Ludwika na Luisa zmienimy”. Ale w kabarecie nie podaje się tytułów piosenek. Więc cenzor miał święty spokój, bo w papierach było słusznie, a ja i tak śpiewałem „Ludwik”.

I taka twórcza współpraca trwałaby do końca PRL-u, gdyby nie wmieszał się trzeci żywioł, czyli SB. Przychodzili do kierownika klubu i mówili: „Nie będzie występu albo wasza matka straci robotę”. Przyjeżdżamy z bagażem, pełne plecaki, rekwizyty, jakaś Jelenia Góra, a kierownik klubu oczy w bok, zalało mu podłogi, nie ma prądu – i znika. 

Dodaj komentarz


komentarzy 9

    1. Bo feministki robią z tego wydarzenia farsę. Sylwia Spurek z Biura Rzeczniczka Praw Obywatelskich łka, że 100 lat od wywalczenia praw wyborczych Polki wciąż nie wywalczy sobie bezpieczeństwa we własnym domu. Takie są skuteczne. Ich „walka” przedstawiana jest nieomal jak walka narodowo-wyzwoleńcza gnębionego i wykorzystywanego narodu, któremu się należy, podczas gdy sprowadzała się do szantażu: „Józek podpisz, bo przez tydzień nie odezwę się do ciebie, a przez miesiąc nie dam ci obiadu, kolacji, w ogóle nic ci nie dam.” Trudno szanować kogoś, kto walczy o to, co można osiągnąć tylko w drodze kompromisu, negocjacji, ustaleń. Z prawami wyborczymi udało się, bo w sejmie zasiadali sami mężczyźni. Z przemocą się nie udało, bo kobiety otrzymały prawa wyborcze.

      1. Obecne polskie feministki nie znają historii o feministkach. One widzą tylko ….siebie, hasła to zbyt mało…. widzenie swoich interesów i „bo się należy”, to też zbyt mało. Co do mężczyzn, to tylko decyzją Piłsudskiego kobiety otrzymały prawa. Gdyby nie to różni, dziwni posłowie NIGDY do dnia dzisiejszego tych praw by nie przyznali.Fircyk w zalotach do …. podpisałby/nie podpisałby ustawy bez zgody bishopa.

        I NIE WSZYSTKIE KOBIETY  chcą mieć cokolwiek ze współczesnym bałaganem feministycznym wspólnego. Co do przemocy wobec kobiet, to jest ona obecnie ogromna. Podobno co cztery minuty dzieje się taka przemoc. Zwrócę uwagę, że współczesnych mężczyzn w większej mierze wychowały matki niż ojcowie.

        Do dnia dzisiejszego sfeminizowane sądy rodzinne dają większe prawa matkom, a dzieci rozwodzą z ojcem gdy rodzice się rozchodzą. Potem sfeminizowane szkolnictwo, brak domowych obowiązków i są efekty. No i wpływ KK.

        FAKT: „Abp. Gądecki: Chłopcy nie powinni po sobie sprzątać

        Wyrabianie w chłopcach nawyku sprzątania po sobie – według abpa Stanisława Gądeckiego – prowadzi do wypełniania ideologii gender, a tym samym kryzysu tradycyjnej, katolickiej rodziny”

        A potem taki brudas wyrasta na nieroba biskupa, któremu usługiwano najpierw w domu, a potem usługują za darmo, bez „bóg zapłać” nawet, zakonnice – służebnice pańskie. Tylko chyba nie temu „panu” miały usługiwać.

        1. Feministki nie przyjmują do wiadomości, że rozpieszczone, roszczeniowe maminsynki to dzieło głównie nadopiekuńczych mamusiek. Przemoc, naruszanie nietykalności cielesnej to przestępstwo. Tylko który policjant traktuje poważnie ciosy otrzymane przez kobietę? Który prokurator tym raczy się zająć, który sąd osadzić? Damscy bokserzy są bezkarni, bo maminsynki w mundurach i togach lekceważą prawo i swoje obowiązki. Pobił? Widocznie zasłużyła. Histeria feministek nie służy sprawie, a wręcz przeciwnie, śmiem twierdzić. Feministki powinny przestać szlochać, pleść androny jak Spurek tylko przypilnować funkcjonariuszy oraz przedstawicieli, a szczególnie przedstawicielek, nadzwyczajnej kasty. W przeciwnym wypadku nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Bo prężą muskuły, walczą, ale cała ta walka sprowadza się do apelowania do mężczyzn! Do skamlenia „nie bijcie nas panowie, bo to boli!”

        2. > „Obecne polskie feministki nie znają historii o feministkach.”

          Ojej, a kto tę historię zna? Ilu spróbowało się zmierzyć z tym tematem sięgając choćby po „Siłaczkę”? Kto wie, że bohaterka tej powieści, Stanisława Bozowska, miała swój pierwowzór – Faustynę Morzycką? Kto wie, że kobieta ta wzięła udział w zamachu na austriackiego generała Uthoffa? Zamachu nieudanym, bo celu ataku nie było w zaatakowanym samochodzie i zginęli przypadkowi przechodnie, a wyrzuty sumienia tym spowodowane doprowadziły Morzycką do samobójstwa? Kto wie, kim były Kazimiera Bujwidowa, Maria Dulębianka czy Paulina Kuczalska? Znana i pamiętana jest chyba tylko Zofia Nałkowska, ale z zupełnie innych przyczyn.

          Co gorsza ilość materiałów archiwalnych dotyczących działalności tych kobiet jest mniej niż skromna. I szkoda to jest ogromna, bowiem historia polskiego feminizmu bardzo się różni od historii sufrażystek w Anglii czy Stanach Zjednoczonych. Tamte kobiety w walce o swoje prawa pozostawały osamotnione, Polki natomiast miały ogromne wsparcie mężczyzn. Być może dlatego, że na terenach zaborów walka o ich prawa była łączona z walką o wolny kraj. Było to zjawisko osobliwe, które zaistniało tylko na ziemiach polskich i nigdzie indziej.

          Jest jednak szansa, że coś się tu wreszcie zmieni. Powstaje film o polskich siłaczkach, poniżej pierwsze jego zwiastuny:

          https://www.youtube.com/watch?v=PXMtw216a0k

          https://www.youtube.com/watch?v=seE6skHYqhE

          To tylko zwiastuny, ale porażające jest jak wciąż aktualne są wypowiadane tam słowa…

          1. Warto o tych paniach pamiętać, warto by zamiast biskupów i klech patronowały ulicom, placom i skwerom. Warto też podnosić, że dobijały się o równouprawnienie, prawa człowieka i wiele osiągnęły. Od współczesnych feministek odróżnia je jeszcze jedno — nie kaleczyły, nie feminizowały na siłę, nie bacząc na zasady, języka ojczystego. Same inteligentne miały przeciw sobie inteligentnych, pragmatycznych oponentów. Wtedy o prawa kobiet walczyły panie, teraz walczą dziewki. Wtedy panie walczyły o prawa wszystkich kobiet, dziewki walczą o przywileje dla siebie, los innych mając w głębokim poważaniu. Doskonałą ilustracją jest prof. Środa, która harówkę kobiet zatrudnionych przy ochronie Kongresu Kobiet (brak przerw, zakaz siadania, żeby odpocząć) skwitowała krótko: A JA biegałam, dwa dni!

            Współczesna feministka postanowiła wziąć na warsztat ówczesne feministki i nieco je ośmieszyć. W tym celu napisała książeczkę i zatytułowała ją „Posełki. Osiem pierwszych kobiet”. 100 lat temu Polki wywalczyły sobie prawa wyborcze. 100 lat później nie wywalczyły niczego, wręcz przeciwnie — tracą to, co już miały i dewastują język, który dla tamtych był świętością. W swej bezdennej mądrości wierzą głęboko, że nikt nie będzie szanował pani poseł, za to każdy uszanuje posłankę. To tłumaczy dlaczego nie ma żeńskiego odpowiednika geniusza.

  1. A.Rosiewicz:

    „Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień,
    już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz.
    Czterdzieści lat minęło odeszło w cień
    i nigdy już nie wróci…..”

    A w Polsce wzięło i wraca albo i wróciło…..