Równość

Równość, jak wiadomo, wywodzi się od słowa „rów”. Przynajmniej u nas się wywodzi. Rów ma dwa brzegi. Na prawo rozciąga się brzeg prawy, a wszytko po przeciwnej stronie jest na lewo. I, jak w naszej  rzeczywistości, od razu widać, że na lewo są ci, co na lewo, a na prawo nie. Zaś sam rów wypełniają pechowcy, którzy mieli pecha i wpadli. Oczywiście jest to uproszczony model rzeczywistości, bo rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.

Ktoś, ko znieważył organ, innego polityka, funkcjonariusza lub urzędnika jest zgodnie z prawem skazywany lub uniewinniany. Bowiem to, czy określone określenie znieważa lub nie, zależy od wielu czynników. Zaś po skazaniu skazany ma dwie możliwości. Albo po prostu wyrok wydany w imieniu Rzeczpospolitej przyjąć z pokorą do wiadomości i zastosować się doń, albo oznajmić, że to hucpa, skandal, prześladowanie i szykany i olać. Skutki takiej postawy także bywają różne. By dalej nie brnąć w rozważania oderwane od realiów zilustrujmy je przykładami.

Ojciec Tadeusz Rydzyk został skazany na grzywnę. Po wyroku oznajmił, że płacić nie zamierza. I nie zapłacił. Komornik, który miał za zadanie wyegzekwowanie pieniędzy Przysłał pismo, że prawdopodobnie umorzy postępowanie egzekucyjne, bo ściągnięcie pieniędzy w tym przypadku może być niemożliwe — mówi „Gazecie Wyborczej” sędzia Jolanta Tokarska, przewodnicząca wydziału wykonywania orzeczeń karnych w toruńskim sądzie rejonowym. Ojciec Rydzyk nie odbiera wezwań, komornik nie zdołał także ustalić, czy i ile majątku ma redemptorysta.

Jan Maria Rokita został wyrokiem sądowym zobligowany do przeprosin na łamach „Dziennika”, a także Radia Zet i TOK FM. Uznawszy taki wyrok za skandaliczny po prostu go olał. Na nieszczęście okazało się, że Jan Maria Rokita nie mia pleców, więc sprawa ma dalszy ciąg. — Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne — łkał we środę w „Faktach po Faktach” w TVN 24 skazany prawomocnym wyrokiem, który olał, Jan Maria R. — Na razie komornik zabiera mi pensję, obawiam się, że przyjdzie zabrać mój komputer i księgozbiór. Jeśli zapadną kolejne wyroki, to będzie na mnie egzekucja dokonywana do końca życia — szlochał.

Z kolei 27-letni mężczyzna z Cieszyna został skazany na karę trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata za znieważenie w internecie urzędu Prezydenta RP. W owym czasie urząd sprawował Lech Kaczyński. Na czym polegało owo znieważenie? Na napisaniu programu do pozycjonowania stron w internecie, który po wpisaniu do wyszukiwarki jednego z obraźliwych słów pokazywał jako pierwszą pozycję wyszukiwania oficjalną stronę prezydenta. To według polskiego sądu znieważa konstytucyjny organ państwowy.

Gdy do wyszukiwarki Google wpisać imię i nazwisko polityka i uzupełnić słowem „to”, to wyszukiwarka usłużnie zasugeruje dokończenie frazy.podpowiedziwyszukiwarki Na pierwszy rzut oka widać, że sugestie nie są wyszukane i wręcz znieważają wyszukiwane organy. Jednak żadna prokuratura nie bada sprawy, żaden sąd nie zajmuje się nią. Ba, nikt nie ma odwagi nawet zwrócić uwagi amerykańskiej firmie, zaproponować filtrowania proponowanych treści, żeby automat nie proponował wulgarnych, obraźliwych słów jako sugestii do wyszukiwania. Zaś sugestie powstają dokładnie w taki sam sposób, w jaki program pozycjonował stronę prezydenta. Za jedno i to samo można więc albo zostać skazanym, albo nawet sprawy w sądzie nie mieć.

Azrael Kubacki na swoim blogu słusznie zauważa, że Rokita doskonale powinien zdawać sobie sprawę, że wobec prawa wszyscy są równi i nie ma tu kompletnie znaczenia jego martyrologiczna przeszłość w NZS, posłowanie, publicystyka, ani nawet to, że chciał umierać za Niceę. Sto procent racji. Problem w tym, że to tylko pobożne życzenie, bo rzeczywistość skrzeczy. W sytuacji, gdy jednych się gnoi bez litości, a innym odpuszcza, jedni słyszą surowe wyroki, a inni za cięższe przewinienia są uniewinniani, prawo nie jawi się jako coś przyjaznego, co służy wszystkim obywatelom i eliminuje zło, ale jako szykana wybiórczo dopadająca pechowców i nieustosunkowanych.

Uaktualnienie.

Wygląda na to, że Jan Maria Rokita po prostu postanowił zaistnieć, więc zmyślił całą sprawę. Co to zmienia w powyższym rozumowaniu? Nic. Po prostu przypadek pana Jana Marii Rokity nie będzie dowodził tezy, że w Polsce prawo działa, lecz wraz z przypadkiem o. Tadeusza Rydzyka będzie stanowił potwierdzenie, że nie działa. Oczywiście w odniesieniu do niektórych.

Dodaj komentarz