Recepta na bałagan czy bałagan na receptę?

Pytanie: Jaką rolę w procesie diagnostyki i leczenia odgrywają badania laboratoryjne zlecane przez lekarza? Odpowiedź: W procesie diagnostyki i leczenia badania laboratoryjne nie odgrywają żadnej roli, dlatego lekarz zleca je rzadko lub wcale, a jeśli już, to tylko po to, by potwierdzić zaawansowany stan choroby. Na przykład za pacjentów chorujących na cukrzycę lekarz otrzymuje wyższy ryczałt, więc badanie poziomu cukru i profilaktyka przeciwcukrzycowa z ekonomicznego punktu widzenia nie ma najmniejszego sensu.

Pytanie: Jaką rolę w procesie diagnostyki i leczenia odgrywają recepty wystawiane przez lekarza? Odpowiedź: W procesie diagnostyki i leczenia recepty odgrywają kluczową rolę, ale tylko pod warunkiem, że są to wstukiwane jednym palcem tak zwane e-recepty. Dlatego tak zwane ministerstwo zdrowia postanowiło zachęcić lekarzy nie do tego, by częściej zlecali badania laboratoryjne, lecz by częściej wystawiali e-recepty. Na takie cele, kluczowe z punktu widzenia zdrowia, pieniędzy pochodzących za składek zdrowotnych płaconych przez podatników nigdy zabraknąć nie może.

Medycy, którzy już we wrześniu wystawią ponad 80 proc. recept w formie elektronicznej, podniosą swoją stawkę kapitacyjną, czyli ryczałt, jaki Fundusz płaci za każdego zapisanego do nich pacjenta, o 6 proc. Jeśli e-recepty stanowić będą 50–80 proc. wystawianych, stawka wzrośnie o 5 proc., 30–50 proc. o 4 proc., 5–30 proc. – o 3 proc.

Nie ma znaczenia, że system ma błędy i jest zawodny. Chcesz więcej zarobić lekarzu? Nie zlecaj badań i wypisuj e-recepty!

Kilka przykładowych niedoróbek. Po 30 dniach od daty wystawienia e-recepty apteka jest zobowiązana odliczać od przepisanej ilości preparatu tę ilość, której pacjent nie wykupił, ale w domniemaniu zużył, co wynika z dawkowania. Niby drobiazg, ale komplikujący życie. No bo na przykład lekarz wystawia receptę ważną rok na jedno opakowanie leku zawierającego 30 tabletek, które należy zażywać trzy razy dziennie z zaleceniem, by wykupić lek „w razie nasilenia się dolegliwości”. Po miesiącu dolegliwości nasilają się, pacjent udaje się z receptą do apteki, a tam dowiaduje się, że leku nie dostanie, choć recepta jest ważna. Oczywiście lekarz może uniknąć takiej sytuacji po prostu nie wpisując dawkowania. Ale żeby to zrobić musi o tym wiedzieć, z kolei pacjent musi pamiętać jak zapisany dawno temu lek stosować.

Inny absurd związany bezpośrednio z ustawą. Art. 96a ust. 7a pkt 2 brzmi:

2) jednorazowo pacjent może otrzymać maksymalnie ilość produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego niezbędną pacjentowi do 180-dniowego okresu stosowania wyliczonego na podstawie określonego na recepcie sposobu dawkowania.

Jak widać przepis nie precyzuje kiedy należy wykupić pozostałą część leku. A to oznacza, że można to zrobić tego samego dnia w sąsiednim okienku. Czemu służy to ograniczenie, które de facto niczego nie ogranicza? Oprócz tego

Błędne dawkowanie, zera zamiast kodu EAN… Im więcej e-recept wystawiają lekarze, tym więcej problemów mają z nimi apteki. Ministerstwo zdrowia promuje bowiem liczbę wystawionych e-recept a nie ich jakość. Dlatego pojawia się na nich wiele błędów, z którymi apteki sobie nie radzą. Już teraz farmaceuci alarmują, że system pozwala na wystawianie elektronicznych recept z błędami, których w aptece nie da się naprawić. Za wszystko winią Ministerstwo Zdrowia i CSIOZ.

I na koniec odpowiedź farmaceutki na pytanie czy dzięki wprowadzeniu e-recepty uprościła się i skróciła procedura realizowania recept?

Nie, zdecydowanie się wydłużyła. Każdy pakiet recept trzeba pobrać osobno (ale pakiet może zawierać tylko jeden lek). W przypadku, gdy cokolwiek w niej zmieniamy powoduje to automatyczne wyrzucenie z podglądu pakietu i widoczny jest tylko poprawiony lek. Resztę trzeba od nowa pobrać, np. dwa opakowania po 28, a nie jedno po 56 powoduje to automatyczne wyrzucenie z systemu. Wówczas, muszę od początku wpisywać kod, pesel itd. tak jak ostatnio jeden z moich pacjentów miał 8 różnych e-recept i w konsekwencji musiałam 4 razy wpisywać kod.

Przy e-receptach często spotykamy się z komentarzami pacjentów, np. dlaczego drukujemy receptę, skoro mamy e-receptę. Problem jest też odczuwalny dla nas, ponieważ zapamiętuję dany lek, idę do półki, tam jest 6 rodzajów tego leku, w 3 różnych opakowaniach, a co było na monitorze? W przypadku papierowej recepty miałam wszystko przed oczami, mogłam iść do magazynu, przynieść 5 pozycji, a tak za każdym razem wyczytuję jedną pozycję, idę na magazyn — przynoszę lek, muszę wczytać drugą, ponownie idę na magazyn, a to się bardzo przedłuża.

Trudno nie zapytać czym podyktowany jest pośpiech z jakim wdrażany jest system? Dlaczego w sytuacji, gdy pieniędzy brakuje na wszystko, oddziały szpitalne zamykane są z powodu długów lub braków kadrowych, zadłużenie szpitali liczone jest w miliardach złotych hojnie finansuje się wystawianie e-recept mimo, iż system nie jest w pełni sprawny i dopracowany? Jaki jest prawdziwy cel tej operacji?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Już kupowałam na początku grudnia. W aptece odłożyła mi potrzebne leki, bo była ich ograniczona ilość. By tuman lekarka prawidłowo wypisała receptę, do przychodni chodziłam cztery razy.

    No, ale chodzenie to zdrowie. No i byłam jeszcze przed zabiegiem.

    1. Wiesz, ja bym tak bardzo lekarzy nie obwiniał, bo co wymyśli władza oni muszą wdrażać. Zamiast zajmować się pacjentem muszą zajmować się buchalterią. Poza tym pacjent może biegać tam i z powrotem. Ale niech lekarz pomyli się np. w refundacji, to już będzie miał na karku wszystkie możliwe służby.

      1. Na kartce opisującej jakie leki potrzebuję była nazwa, waga, a nawet ilość leku w opakowaniu. I po receptę trzeba było chodzić dwa razy. i nie tylko ja tak miałam. Ta „lekarka” to wyjątkowy tuman!!! I nie jest to tylko moje zdanie!! Ale w innych przychodniach (blisko domu) też bywa nieciekawie.

        1. Głupota rządzących wypchnęła fachowców zagranicę. Lekarzy brakuje, a ci, co są często nie zasługują na to miano. A ponieważ jest ich mało, więc harują tak, że ledwo na oczy widzą. Otwarte pozostaje pytanie czy lepszy jest lekarz jakikolwiek, nawet kiepski, czy żaden? Nie ma co czarować się — na starość zostaliśmy de facto pozbawieni opieki medycznej. I nic na to nie poradzimy.