Pstry koń

Powiadają, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. I mają rację — jeździ. Dosiadanie pstrego wierzchowca bierze się stąd, że bardzo niewielu ludzi potrafi przyznać się do błędu. A przecież człowiek na błędach się uczy. Czego nauczy się ktoś, kto w swoim mniemaniu błędów nie popełnia?

Łaska pańska pstrego rumaka preferuje także z innego powodu. Otóż pan, któren nie błądzi, zawsze rację ma. A to oznacza, że nie mogą jej mieć inni, zwłaszcza podwładni. Gdy podwładny podejmie niekorzystną decyzję, to ma przechlapane. Gdy asekurancko nie podejmie żadnej, w niesprzyjających okolicznościach też liczyć na wyrozumiałość nie może. Zilustrujmy to przypadkiem pewnego przedsiębiorcy, który wybierając się w daleką podróż służbową powierzył swoim pracownikom środki pieniężne. Jednemu wręczył pięć tysięcy, drugiemu trzy, a trzeciemu tysiąc. Pierwszy zainwestował na giełdzie, poszczęściło mu się i zyskał drugie tyle. Drugi pojechał na wieś, kupił od rolnika płody rolne, sprzedał je w mieście i też zarobił. Trzeci przyniósł pieniądze do domu, włożył do skarpetki, a skarpetkę schował pod łóżkiem. Gdy przedsiębiorca wrócił odebrał swoje pieniądze od wszystkich trzech, lecz widząc, że trzeci zwraca mu tyle, ile dostał na przechowanie, ryknął nań: „Pracowniku zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdziem nie posiał, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał! Powinieneś był wpłacić moje pieniądze do banku, abym ja mógł z zyskiem odebrać swoją własność! Zwalniam cię!”

Niezła jazda miała także miejsce w przypadku pewnego młodzieńca, którego na komisariacie poraził paralizator. Porażaniu przyglądali się koledzy rażącego i nie wydawało się im porażające nawet rażące przekroczenie uprawnień. Bezpośredni przełożeni też nie dopatrzyli się niczego nagannego w rażeniu na komisariacie prądem zatrzymanego skutego kajdankami. Nie zareagowali też przełożeni przełożonych. Zaś przełożony wszystkich przełożonych nie tracąc zimnej krwi zapewnił, że poczeka. Czekam na wyniki powołanej kontroli. […] Sprawa zostanie wyjaśniona do spodu. Jest postępowanie wyjaśniające. Wszczęto również postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza.

Po roku sprawę spod spodu, czy — jak chcą niektórzy — spod dywanu, wydobyli dziennikarze. I znowu głos zabrał przełożony wszystkich przełożonych dokonawszy wpierw kilku niezbędnych kadrowych korekt. Można wymienić wiele przypadków śmierci na komisariatach policji za czasów waszych rządówoznajmił. Za czasów rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego — doprecyzował kontynuując naświetlanie tła historycznego poprzedzającego omawiane wydarzenie. Na przykład we wrześniu 2008 roku spotkały represje. Kogo spotkały? Zwykłych ludzi. Tych, którzy szli ulicą w Warszawie. Oni byli łapani jak leci. I tych nadużyć dopuściła się policja za waszych czasów. W tym miejscu padła bardzo ważna zapowiedź: To również zostanie wyjaśnione, a ci, którzy za to odpowiadają, zostaną ukarani. Za akcję „widelec” też zostaną ukarani. Dla niezorientowanych wyjaśnienie, że nie chodzi o kursy posługiwania się widelcem dla Francuzów, ale akcję policji z 2008 roku wymierzoną w kibiców. Nie ma przyzwolenia na bezkarność — oświadczył przełożony wszystkich przełożonych bez związku ze sprawą śmiertelnie porażonego, po czym do niej nawiązał: Składałem kondolencje ojcu Igora Stachowiaka rok temu. Składam je raz jeszcze. A wam z Platformy Obywatelskiej powiem tak: prowadzicie wojnę totalną na grobie Igora Stachowiaka. Najwidoczniej w celu zrekompensowania funkcjonariuszom niedogodności związanych z wojną na grobie najpierw przyznano im wielotysięczne nagrody, a następnie zdegradowano.

Przerwijmy na chwilę rozważania, by pogratulować rozsądku i instynktu samozachowawczego tym, którym się wydaje, że jeśli decyzje nie będą podejmowane w oparciu o przepisy prawa lecz w oparciu o widzimisię urzędnika, jego przełożonego, przełożonego przełożonego itd., to w kraju ład zapanuje i porządek oraz prawo i sprawiedliwość. Nie zapanuje chociażby dlatego, że decyzje i wyroki bywają korzystne wyłącznie dla jednej ze stron. Gdy nie prawo i przepisy decydują wygra zawsze lepiej ustosunkowany. Bo prawo prawem, lecz sprawiedliwość zawsze będzie po tej stronie, która ma lepsze dojścia. Starsi pamiętają to z czasów komuny, młodsi niebawem przekonają się na własnej skórze. Choć pierwsza jaskółka już się pojawiła, to jej pojawienie większość przegapiła. A było tak…

Gdy uchwalono ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, ten miał się zająć sprawdzeniem stopnia jej zgodności z konstytucją. Pojawiły się wtedy głosy, że nie może być sędzią we własnej sprawie. Sytuacja zmieniała się diametralnie, gdy sędzia sądu rejonowego odroczył proces przeciwko Trybunałowi do czasu aż Sąd Najwyższy rozstrzygnie czy Julia Przyłębska została wybrana prawidłowo na prezesa TK i czy sąd powszechny w ogóle może zajmować się Trybunałem Konstytucyjnym. Wtedy okazało się, że w takiej sprawie Trybunał Konstytucyjny jak najbardziej może być sędzią we własnej sprawie, co potwierdził w oświadczeniu, w którym oświadczył, że podlega tylko bogu i historii, a nie prawu i konstytucji.

W związku z decyzją warszawskiego sądu rejonowego z dnia 23.06.2017 r. Trybunał Konstytucyjny przypomina, że poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru  Prezesa Trybunału Konstytucyjnego oraz możliwość oceny działania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w tym zakresie. Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania.

I znowu trzeba pogratulować wszystkim, którym się wydaje, że władza, która stawia się ponad prawem będzie czyjekolwiek prawa respektować, skoro lekceważy nawet przepisy uchwalone na własne potrzeby przez swoich. Nawiasem mówiąc ufność jaką Trybunał pokłada w Sądzie Najwyższym dobitnie świadczy o pilniej potrzebie reformy tego organu. Kuriozalność zaś oświadczenia wydanego przez Trybunał polega na tym, że sąd nie zajął się sprawą, ponieważ nie wie czy leży to w jego kompetencjach. A ponieważ nie wie, to pyta. Bo — zgodnie z konstytucją — Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania.

W czasach minionych malkontenci, krytykanci, najpierw trafiali do więzień, a gdy nacisk opinii publicznej na Zachodzie stał się wyraźny i groźny dla władzy ludowej, do zakładów psychiatrycznych. Trybunału Konstytucyjnego nie było, ponieważ istniało domniemanie, że wszystko, co uchwali władza ludowa jest zgodne z konstytucją. A jeśli jakimś cudem nie jest, to należy dokonać korekt w konstytucji. Dziś to przekonanie powróciło i domniemywa się, że wszystko co uchwali władza, w jaki sposób i jakimi ludźmi obsadzi instytucje i urzędy, jest nie tylko zgodne z konstytucją, ale w ogóle znajduje się ponad prawem, nie tylko polskim, ale i europejskim oraz boskim.

Dodaj komentarz