Przyspieszony postęp i duch gry

Mitt Romney obraził miliony Amerykanów. Czy także obraził miliony Amerykanek dowiemy się dopiero po kolejnym Kongresie Kobiet. A obraził owe miliony mówiąc o wyborcach konkurenta, Baracka Obamy, mniej więcej to, co PiS o wyborcach PO. Różnica jest jednak zasadnicza – amerykański polityk znieważył, w przeciwieństwie do polskich polityków, którzy wypowiadając się o konkurencji po prostu „mówią prawdę”.

A prawda jest taka, że coraz więcej rodaków zaczyna źle się czuć w gęstniejącej, dusznej, zatęchłej atmosferze. Jak w czasach minionych tak i teraz obywatel nie ma się do kogo zwrócić o pomoc, nie wierzy w sprawiedliwość, bo organa państwa powołane do ochrony, obrony i stojące na straży prawa zajęte są duperelami, ściganiem z tym większą gorliwością im sprawa błahsza. A im mniejsze przewinienie, tym surowiej obywatel jest traktowany. Za to przy każdej większej sprawie, przekręcie, szwindlu śledztwo toczy się z reguły „w sprawie”, a nie „przeciw” komuś.

Po latach żmudnych dociekań, śledztw, przesłuchań zakończył się proces  „Pruszkowa”. Okazało się, że latami bez sądu w aresztach tymczasowych przetrzymywano niewinnych ludzi. Teraz odszkodowania zapłacimy wszyscy. Czy chociaż ci prokuratorzy, którzy zajmując się tą sprawą dostawali premie, nagrody, awanse teraz je pozwracają? Przecież sąd bezspornie wykazał, że nękali niewinnych ludzi!

Kto jednak miałby od wymiaru sprawiedliwości wyegzekwować jakiekolwiek zmiany? Kto mógłby wymusić reformy, jeśli niezależność sądów i prokuratur opiera się na zasadzie, że nasze winy sami se osądzimy? A domaganie się uczciwej, rzetelnej pracy to zamach na niezawisłość sadownictwa i w ogóle wymiaru? Oczekiwanie, że winni wpadki, kuriozalnego wyroku, śledztwa trwającego latami i zakończonego wypłatą gigantycznego odszkodowania z budżetu sami siebie ukarzą jest szczytem naiwności.

Rozkład państwa następuje na wszystkich płaszczyznach. Nie ma dziedziny, która nie zaczyna gnić. Przy czym rzecz charakterystyczna – ani Prawdziwi Polscy Patrioci (w skrócie PPP), ani Polska Partia Protestująca (w skrócie PiS) nie biją na alarm, nie domagają się zmian. Wygląda na to, że degrengolada państwa jest im wręcz na rękę. Jedni rządzą tak, że „po nas choćby potop”, a drudzy podskakują radośnie i ryczą ile pary w piersiach „pomożemy, pomożemy!”

Sędziego, który tak ochoczo deklarował swoje usługi, nie złamało SB, ABW czy KGB. Nawyk posłuszeństwa, szacunku, zasadę, że władzy się nie odmawia wyniósł ze szkoły i z uczelni. To tam uczą, o czym szeroko pisze prasa i blogerzy poniżej, że pryncypała należy podejmować pod nogi, klęcząc zlizywać mu zanieczyszczenia – na początek – z kolan. Bo poziom polskiej edukacji dramatycznie spada. I nie ma odważnego, kto podjąłby twardą, choć niepopularną decyzję likwidacji Kraty Nauczyciela i premiowania dobrych, oddanych pracy nauczycieli.

Unia chce utworzyć międzynarodowy korytarz transportowy spinający Europę Zachodnią, poprzez Rosję z Chinami. W Polsce inwestycje Ruskich są traktowane niemal jak wypowiedzenie wojny, więc będzie jak z bałtyckim rurociągiem – miliardy euro z tranzytu będą zgarniać Słowacy, Czesi, Austriacy, a Polacy będą łkać, że znowu „o nas bez nas”.

Pan premier po wyborach oznajmił, że Werdykt wyborców oznacza zgodę na kontynuację głównych kierunków prac rządu, ale zdaję sobie sprawę, że obywatele, instytucje, gospodarka, oczekują także w niektórych miejscach przyspieszeń. No i w niektórych miejscach nastąpiło przyspieszenie. Jak nie przymierzając na polskiej kolei. Tylko z uwagi na to niebywałe tempo należało pilnie podnieść wiek emerytalny, bo inaczej nie zdążylibyśmy.

Z kolei Żeby sprawować dobrze swoje funkcje, ludzie potrzebują takiej nadzwyczajnej energii i zmiana jest także sposobem na budowę takiego nowego zasobu energii i także takiego nowego, świeżego ducha gry zespołowej. Tak. Polska nie potrzebuje zmian. Reform. Polska nie potrzebuje dróg, elektrowni, sprawnej administracji, dobrego rządu. Polska potrzebuje nowego zasobu nadzwyczajnej energii i ducha. Aaaaby trwać u steru…

Dodaj komentarz