Przymknąć oko i przyjąć

Redaktor zadał prezesowi Polskiej Rady Biznesu fundamentalne pytanie. Co prawda takiego pytania nie zadałoby nawet dziecko, ale p. redaktor nie jest przecież dzieckiem. Jakie znaczenie dla przedsiębiorców ma przewidywalność prawa w ramach którego funkcjonują, przewidywalność sytuacji także prawnych — zapytał. p. redaktor. Nie trzeba być wybitnym specjalistą, wystarczy chłopski rozum by zrozumieć, że przewidywalność prawa nie odgrywa żadnej roli nie tylko dla przedsiębiorców, ale także dla pracowników, emerytów, a nawet dzieci. Ba! powszechnie wiadomo, że niepewność prawna, zmieniające się z dnia na dzień jak w kalejdoskopie przepisy stymulują rozwój gospodarczy oraz przyczyniają się do rozrostu PKB.

Doskonałą ilustracją jest postawa rządu, który jeszcze 20 października roku pamiętnego 2020 stał na stanowisku.

1 listopada cmentarze mają być otwarte. Rząd konsekwentnie stoi na stanowisku, że nikt nie będzie na siłę zamykał bram, ale o bezpieczeństwo muszą zadbać sami Polacy.

Cmentarze zamykamy

10 dni później Mateusz Morawiecki, który jest premierem, znienacka z zaskoczeniem spostrzegł, że ta druga fala jest groźniejsza od pierwszej i trzeba bardzo szybko reagować. Bardzo szybko, to nie znaczy z wyprzedzeniem. Bardzo szybko to znaczy już, teraz, natychmiast, bez zbędnej zwłoki, z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę. Zwłaszcza w obliczu fali, która jeszcze we środę była niegroźna, a już we czwartek powiało grozą. Przedsiębiorcy handlujący cmentarnym asortymentem, kwiatami oraz zniczami, którzy zakupili towar i zostali z nim na lodzie, ze zrozumieniem i niekłamanym entuzjazmem przyjęli szybką reakcję władz.

Przykładów jest znacznie więcej, ale już ten jeden wystarczy, do wykazania, że wbrew temu co twierdzi prezes Polskiej Rady Biznesu chaos prawny służy przedsiębiorcom i nawet dzieci się cieszą, gdy wiedzą, że w poniedziałek albo pójdą do szkoły, albo nie pójdą w zależności od tego, czy rząd podejmie decyzję i zdąży ją ogłosić w niedzielę wieczorem czy w poniedziałek rano.

Wcześniej w tej samej, serwującej prawdę calusieńką dobę stacji redaktor Konrad Piasecki indagował Barbarę Nowacką na okoliczność zmian w prawie. Jednak celem ofensywy legislacyjnej nie miałoby być dostosowanie polskiego prawa do wymogów Konstytucji i traktatów, lecz odblokowanie funduszy unijnych dla Prawa i Sprawiedliwości, czyli Polski. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że p. poseł z pełnym przekonaniem przekonywała prowadzącego i widzów, że cel uświęca środki. Jeśli powołanie komisji sejmowej  wymaga złamania prawa, bo zgodnie z przepisami nie da się uczynić posła Kukiza Pawła jej przewodniczącym, to trzeba złamać prawo i po krzyku. Usłużni prawnicy przygotowali opinie prawne, z których czarno na białym wynika, że czarne nie jest czarne. Mamy opinie prawne, które wskazują, że możemy wykonać taki manewr. Dlatego też ta komisja nie powstawała przez jakiś czas, te podpisy nie były składane, uruchamiane, bo żeśmy czekali na ekspertyzy. Nowacka nie zdradziła, czy jest to opinia pięciu prawników, ale skoro wynika z niej, że to, czego prawo zabrania jest zgodne z prawem, to… Polskę czeka świetlana przyszłość gdy jakimś cudem opozycja zdobędzie władzę.

Według Piaseckiego prezydencki projekt ustawy zmienia stan prawny, bo likwiduje Izbę Dyscyplinarną, która jest kością niezgody w relacjach Warszawa-Bruksela. Prezydencka ustawa według Piaseckiego rozwiązuje jeden podstawowy problem, że Izba Dyscyplinarna składa się z tych sędziów wybranych przez nową KRS, a zatem sędziów, a zatem tych sędziów no, którzy mają wadę prawną w momencie powoływania. Ponieważ dzisiaj opozycja nie ma większości w Sejmie, więc powinna popierać nie dobre, zgodne z Konstytucją i traktatami rozwiązania, ale takie, które mają szansę uśpić czujność unijnych urzędników i odblokować fundusze. Owszem, istnieje projekt przygotowany przez prawników, spełniający wszelkie normy, zgłoszony wspólnie przez ugrupowania opozycyjne (z wyjątkiem PSL-u i Polski2050) ale problem z Izbą Dyscyplinarną, problem z pieniędzmi z Funduszu Odbudowy, które wiążą się z Izbą Dyscyplinarną jest tu i teraz. Wasze projekty, wasze projekty są możliwe do wdrażania ale w momencie kiedy będziecie mieli większość, dzisiaj tej większości nie macie i w tym sejmie mieć jej nie będziecie. Jeśli bowiem chodzi o pieniądze dla partii rządzącej, które przed wyborami mogłaby hojnie rozdawać, to chromolić prawo. Dla pieniędzy z Funduszu Odbudowy, a od przyjęcia tej ustawy, albo przynajmniej od, no, zbudowania w sejmie jakiejś potencjalnej choćby większości dla tej ustawy zależą pieniądze z Funduszu Odbudowy i dla tych pieniędzy z Funduszu Odbudowy, dla tych miliardów euro, które do Polski miałyby przypływać warto jednak przymknąć oko na niedoskonałości tej ustawy i jakąś ustawę likwidującą Izbę Dyscyplinarną jednak przyjąć?

Trudno komuś, kto nie ogląda TVP ocenić jak bardzo redaktor Piasecki zbliżył się do standardów w niej panujących. Niemniej jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że uprawia prorządową propagandę próbując jednocześnie zaszkodzić opozycji. Wstrzymanie środków z Funduszu Odbudowy, milionowe kary do zapłacenia i kolejne sprawy wszczynane przez Komisję Europejską to drobiazgi w porównaniu z kompletną utratą poważania i wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej. Zaufanie stracić bardzo łatwo, odzyskuje się je latami. Jak sobie wyobraża opozycja odbudowę prestiżu po przejęciu władzy, jeśli teraz pozwoli sobie na „przymykanie oka” na łamanie prawa lub będzie ostentacyjnie próbowała je naginać dla doraźnych korzyści? Gdyby pani miała położyć na wadze z jednej strony przyjęcie tej ustawy. z drugiej strony pieniądze z Funduszu Odbudowy, naprawdę nie warto? — nie dawał za wygraną K. Piasecki. Ta ustawa nie rozwiązuje tych problemów! — tłumaczy Nowacka, a Piasecki swoje: — Rozwiązuje być może problem z pieniędzmi. Lisy opanowały kurnik, a Piasecki ze wszystkich sił stara się zapewnić im strawę, przekonuje, że kurnik za wszelką cenę należy wypełnić kurami.

Doskonałą ilustracją sposobu rozumowania redaktora jest lex Czarnek. Nie chciałaby pani przy pomocy takiej ustawy jak lex Czarnek wprowadzać lewicującego, progresywistycznego programu do polskich szkół? — zapytał. — Nie — usłyszał w odpowiedzi, ale nie przekonało go to. No bo jakby ministrem edukacji została Barbara Nowacka lub Krystyna Szumilas, to taka ustawa lewicowym rządom by pomogła wprowadzać tę agendę do szkół.

Można by wywody Piaseckiego skwitować wzruszeniem ramion, gdyby nie to, że niebywale agresywny i — powiedzmy — dociekliwy jest gdy rozmawia z przedstawicielami opozycji, a zwłaszcza z kobietami, i kompletnie traci rezon gdy naprzeciw siedzi polityk obozu rządzącego. Wtedy robi się potulny jak baranek, słucha przekazu dnia w nabożnym skupieniu i zapomina języka w gębie. Gdy prowadzi „Kawę na ławę” nawet nie próbuje udawać, że interesuje go co mają do powiedzenia zaproszeni goście.

Ważą się losy koncesji dla TVN7. TVN24 udało się uzyskać koncesję, choć władza nie zasypia gruszek w popiele nie ustając w wysiłkach w poszukiwaniu sposobu, by ją odebrać. Czyżby Amerykańscy właściciele tolerując takich redaktorów oswajali widzów z najgorszym? Przyzwyczajali do standardów TVP?

Dodaj komentarz