Od dawien dawna filozofowie toczą spory co było pierwsze jajko czy kura? Podobnie wielu zastanawia się, czy najpierw zeszmacili się coraz bardziej prymitywni, pozbawieni zasad moralnych, ogłady, ciemni jak tabaka w rogu — mówiąc delikatnie, by wprost ne rzec głupi (choć przeważnie legitymujący się przynajmniej tytułem magistra) — politycy, czy tak zwani dziennikarze, którzy w pogoni za mamoną zatracili już wszelkie hamulce? Znalezienie odpowiedzi nie jest łatwe, ale możliwe. Okazuje się, że pierwsi byli wyrobnicy piór i podtykacze mikrofonów, wspomagani dziś sztuczną inteligencją. Dowodzą tego przemyślenia Jana Kaczmarka z roku 1981 prezentowane w niewyemitowanej wtedy audycji „60 minut na godzinę”.
W czasach minionych lepiej powodziło się tym, którzy podlizywali się władzy. Dziś jej łaska na pstrym koniu jeździ, więc trzeba jakoś przekonać odbiorców, że jest się dziennikarzem rzetelnym, obiektywnym i niezależnym, a medium, dla którego się pracuje też jest rzetelne, obiektywne i niezależne, a więc wiarygodne. A ponieważ nie obowiązują żadne prawidła, żadne zasady, wszystkie chwyty są dozwolone, więc i język mediów stał się z jednej strony prymitywny, a z drugiej nachalnie jednostronny, propagandowy. Treść jest konstruowana tak, by czytelnik nie miał żadnej wątpliwości co o sprawie powinien sądzić i jak należy rozumieć to, co się stało. Tytuły z kolei mają zachęcić do klikania.

Dawniej terminem ‚jatka’ określano kram, stragan, na którym sprzedawano mięso z uboju. Dziś tym mianem określa się krwawą bójkę, rzeź. Skąd niepoduczony pismak ma o tym wiedzieć? Przecież nie sprawdzi w słowniku, bo to ujma na honorze dla kogoś, kto wszystkie rozumy pojadł. Dlatego widząc artykuł pod tytułem »Jatka w Białym Domu. Światowi politycy komentują« dopiero po kliknięciu czytelnicy dowiedzą się, że nie chodzi o strzelaninę w Białym Domu, lecz zwykłą kłótnię. Co prawda wiceprezydent USA, J.D.* Vance „nieoczekiwanie rzucił się na Zełenskiego”, ale nie z nożem, lecz z zarzutem, czy może raczej wyrzutem. Zarzucił mu bowiem niewdzięczność. Bełkotliwy, idiotyczny tytuł, bełkotliwa, pozbawiona wartości merytorycznej treść. Typowy clickbait**. Próbka:
Za ciosem wyprowadzonym przez Vance’a poszedł momentalnie zagotowany Trump. Mówiłeś wystarczająco dużo. Nie wygrasz tego. Masz piekielnie duże szanse, że wyjdziesz z tego tylko dzięki nam – rzucił w kierunku Zełenskiego i w tym momencie stało się jasne, że sytuacja wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli.
Ciosy wyprowadzane przez Vance’a i rzuty w kierunku Zełenskiego potwierdzają, że wyborcy w Stanach Zjednoczonych powierzyli władzę zdziecinniałemu, prymitywnemu starcowi, który do majątku doszedł bardzo krętymi ścieżkami, a brak ogłady i wiedzy nadrabia tupetem i bezczelnością. Ewidentnie uwierzył, że gdy się ma władzę, to ma się także we wszystkim rację, zaś prawda przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, a wręcz przeszkadza. Nauczony doświadczeniem innych starców, zwłaszcza zza oceanu, tym razem otoczył się ludźmi, którzy nie przeciwstawią się mu, bo albo są za głupi, żeby rozumieć zagrożenia, albo popierają go licząc na osobiste korzyści. Albo i jedno, i drugie.
Po drugiej stronie oceanu, w środku Europy inny naród też, i to wielokrotnie, stawiał na pozbawionego skrupułów starca bez zasad i powierzał władzę jego totumfackim i protegowanym. Główne różnice były dwie. Po pierwsze staruch sam oficjalnie nie rządził. Był zwykłym posłem stojącym na czele partii. Po drugie niedostatecznie dokładnie wyczyścił sobie przedpole. To sprawiło, że mimo wygranej w wyborach stracił władzę. Jednym z jego największych osiągnięć kadrowych był niewątpliwie człowiek niesamodzielny, w pełni sterowalny, bez ambicji, a jednocześnie na tyle charyzmatyczny, że udało mu się aż dwa razy wygrać wyścig do pałacu prezydenckiego. Im bardziej prezes nim gardził, im bardziej i dotkliwiej upokarzał, tym gorliwiej mu służył spełniając z nawiązką i wyprzedzeniem wszelkie oczekiwania.
Wielkimi krokami zbliża się koniec prezydentowania, a tymczasem pogarda i upokorzenia mają charakter lokalny. Tak dłużej po prostu być nie mogło, trzeba było wreszcie zrobić ten krok i wypłynąć na szerokie wody. Dzięki twemu, że chłopina uwierzył w zapewnienia Donalda Trumpa, że jest jego przyjacielem i że telewizja R(ep)ublika mu sprzyja, cały świat mógł zobaczyć, a Polacy przekonać się naocznie, że Kaczyński stracił monopol na okazywanie pogardy i poniżanie. Dlatego po zrobieniu kilku tysięcy kroków wystarczyło kilka minut na pouczenie prezydenta Stanów Zjednoczonych, że w Stanach Zjednoczonych, czyli po prostu tutaj trzeba przede wszystkim umacniać bezpieczeństwo Polski, Europy Środkowej. Dlaczego? Bo dzisiaj to jest najważniejsze. A ponieważ nie był do końca przekonany, więc powiedziałem prezydentowi, że rozmawialiśmy z panem Sekretarzem Obrony Hegsethem na temat Fort Trump, który – mam nadzieję – zostanie w Polsce zrealizowany. Prezydent się uśmiechnął i powiedział, że wie o tym i że pamięta. Więc powiedział, żebym się nic nie martwił. I wtedy Duda przestał się martwić, bo wiedział, że osiągnął już wszystko co chciał.
Na koniec jeden z dziennikarzy zadał Dudzie głupie pytanie. Zapytał mianowicie czy powiedział pan prezydentowi Trumpowi, że to nie jest tak, jak mówi on i inni politycy amerykańscy, że Europa nic albo bardzo mało płaci, jeśli chodzi o pomoc Ukrainie, że przede wszystkim płacą Stany Zjednoczone? Duda nie dał się zbić z pantałyku. Ponieważ za naszą wschodnią granicą prowadzone są działania wojenne, a on jest zwierzchnikiem się zbrojnych, więc odpowiedział ze szczerym uśmiechem, że ja nie znam szczegółów, jeżeli chodzi o to, na jakich zasadach, które państwo przekazywało Ukrainie pomoc. Nigdy tego nie analizowałem. Ja mogę powiedzieć, że my przekazaliśmy Ukrainie najwięcej czołgów spośród wszystkich sojuszników. I Polska na pewno jest tym krajem, który był w absolutnej awangardzie. I w czasach, kiedy inni przekazywali hełmy, myśmy przekazywali czołgi i migi–29. Dziękuję bardzo — podziękował i poszedł.
To oczywiste, że jeśli nie było wyraźnego polecenia „zainteresuj się i zapoznaj ze szczegółami”, to zwierzchnik sił zbrojnych może zająć się czymś ważniejszym. Na przykład zadbać o kondycję fizyczną okrążając stół w wolnym tempie pilnując tylko, by nie częściej w lewo niż w prawo. Poza tym każdy głupi wie, i nie musi tego sprawdzać, że Polska przekazała Ukrainie najwięcej. Niestety cieniem na zapewnieniach kładzie się znajdujące się na stronie Kancelarii Prezydenta podsumowanie noszące tytuł »Polska pomoc dla Ukrainy«. Aby zatrzeć złe wrażenie zmieniono datę na bardziej aktualną, lecz portal „Defence24” publikował je już na początku listopada 2024 roku. Fragment pojawił się także na profilu Kancelarii Prezydenta na X.
Bogu dzięki niedługo koniec tej żałosnej p.rezydentury.