Przede wszystkim trzeba

Trudno, ach jak trudno używając cenzuralnych słów opisywać nie tyle rzeczywistość, ile wypowiedzi przedstawicieli władzy i opozycji. Obowiązkiem posłów jest znalezienie rozwiązania, które będzie korzystne dla kobiet, nie zmusi ich do desperacji, szukania pomocy u znachorów i nie narazi państwa na konieczność wypłacania odszkodowań. Jakie rozwiązanie proponuje protegowana lidera ludowców i znanego muzyka? Kur…iozalne! W „Kawie na ławę” Urszula Pasławska przekonywała, że Przede wszystkim trzeba zatrzymać wykonanie tego wyroku i jedyną możliwą dzisiaj formułą aby wyrok nie wszedł w życie jest po prostu wstrzymanie się z publikacją. Na wieść o wyroku TK szpitale jeden po drugim odwołują zaplanowane operacje usunięcia zdeformowanego płodu. Co więc da odraczanie publikacji wyroku? Nic nie da, ale chłopki roztropki będą się mogli chełpić, że „zrobili wszystko” żeby zatrzymać  barbarzyńskie prawo i odważnie stanęli w obronie kobiet. Co prawda jeden z nich, Jarosław Sachajko, doktor nauk rolniczych, także podpisał się pod wnioskiem do Przyłębskiej, ale przecież jedna jaskółka wiosny nie czyni. Podsumowując: jeśli z czymś się nie zgadzamy, to uszy zatykamy, oczy zasłaniamy i w ten sposób problem rozwiązujemy. W końcu jesteśmy dorośli i odpowiadamy za losy kraju. Niestety, słuchając p. poseł nie ma się wrażenia, że ma się do czynienia z osobą dorosłą, która wie o czym mówi.

Wszyscy, którzy wieszają psy na Jarosławie Kaczyńskim powinni docenić jego kunszt w osiąganiu zamierzonego celu. Nie mogąc dopiąć swego w Sejmie znalazł inny, bardziej skuteczny sposób. Przy okazji udowodnił między innymi p. poseł Marcelinie Zawiszy, że wbrew temu co opowiadała gdy razem z Razem utorowała PiS-owi drogę do samodzielnych rządów, Trybunał Konstytucyjny jednak jest ważny i należało go bronić. W żaden sposób nie mógł tego pojąć Konrad Piasecki i uporczywie dopytywał przedstawiciela władzy dlaczego zamiast wybrać długą, wyboistą i niepewną drogę przez Sejm, pełną dyskusji i sporów, wolał pójść na skróty i osiągnąć cel od razu i definitywnie. Dlaczegoście nie zrobili tego ustawą sejmową, dlaczego oddaliście decyzję Trybunałowi Konstytucyjnemu i czy w tej sytuacji będziecie pracowali, jak mówi mini ster Dera, nad ustawą, która precyzyjnie będzie regulowała jednak jakieś przesłanki aborcyjne w przypadku wady płodu? Oczywiście przedstawiciel władzy nie odpowiedział prosto i zrozumiale „bo tak było szybciej, prościej i skuteczniej, panie Piasecki”. Ale przedstawiciele władzy już tak mają, że na pytania nie odpowiadają. Na proste pytanie czy prezydent zaszczepi się na grypę Paweł Mucha z kancelarii prezydenta nie odpowiedział ani ‚tak’, ani ‚nie’, ale plótł o prawie każdego, z wyjątkiem kobiet, do decydowania o sobie, o tym że szczepienie na grypę nie jest obowiązkowe itp. itd.

Trudno, ach jakże trudno słuchając przedstawicieli władzy, oglądając migawki z ulic polskich miast, wyzbyć się wrażenie déjà vu, przekonania, że już się coś takiego słyszało i widziało. Słuchając premiera ogłaszającego nowe zasady walki z koronawirusem nie można uciec przed skojarzeniem z wystąpieniem Wojciecha Jaruzelskiego, który ogłaszał surowe zasady stanu wojennego. Morawiecki: Szczególnie chcę podziękować tym, którzy z epidemią walczą na pierwszej linii frontu – naszym służbom medycznym i służbom mundurowym. Wasze codzienne obowiązki to coś więcej niż praca. To wielkie poświęcenie i służba, której nie sposób przecenić. Jesteście prawdziwymi bohaterami! Jaruzelski: Zwracam się do Was, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa: strzeżcie państwa przed wrogiem, a ludzi pracy przed bezprawiem i przemocą. Morawiecki: Dochodzi jednak także do łamania obowiązujących reguł i nieprzestrzegania środków zapobiegawczych. Będziemy na takie zachowania reagować — bo stosowanie się do nakazów i wymaganych obostrzeń jest w interesie nas wszystkich. Jaruzelski: Nie wolno, nie mamy prawa dopuścić, aby zapowiedziane demonstracje stały się iskrą, od której zapłonąć może cały kraj. Instynkt samozachowawczy narodu musi dojść do głosu. Awanturnikom trzeba skrępować ręce!

Jaruzelski walczył z Solidarnością, Morawiecki walczy z koronawirusem. I to jak walczy! O koronawirusie zaczęto mówić pod koniec ubiegłego roku. W styczniu WHO ostrzegała, że grozi pandemia. W Polsce ministerstwo zdrowia opracowało strategię. Nikt o niej nie słyszał, bo to nie miało miejsca ani w styczniu, ani w lutym, ani nawet w marcu. W październiku przygotowano ten ważki dokument, po odczekaniu przepisowych dziewięciu miesięcy. Lektura tego… czegoś nasuwa na myśl wypracowanie ucznia szkoły podstawowej, i to bynajmniej nie ze starszej klasy. Cóż tu znajdziemy? W pierwszym rzędzie informację o tym, że

Decyzje są podejmowanie w oparciu o analizę występujących na konkretnych obszarach czynników ryzyka oraz ich wpływu na różne sfery życia. Przykładem takiego postępowania jest powrót dzieci do szkół. Koszt utraty zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży pozostającej przez długi okres w odizolowaniu od rówieśników, braku możliwości powrotu rodziców do pracy, a co za tym idzie spowolnienia gospodarczego w znaczący sposób przewyższył ryzyko związane z potencjalnym zwiększeniem zachorowalności i przeważył o podjęciu decyzji o uruchomieniu szkół z dniem 1.09.2020 r. Fundamentem nowej strategii walki z epidemią COVID-19 jest stosowanie działań dopasowanych w skali regionu, a nie całego kraju. Natężenie działań ochronnych będzie dostosowywane do występującego ryzyka zakażeń w danym regionie. Środki zaradcze będą adekwatne do skali ryzyka.

Data pliku wskazuje, że strategię opracowano, uwaga! 9 października! To nie jest pomyłka. To jest aktualna obowiązująca strategia nr 2.0 do pobrania ze strony ministerstwa zdrowia. Strategia to (za „Słownikiem języka polskiego”) «przemyślany plan działań w jakiejś dziedzinie». Lektura czegoś zatytułowanego „Strategia walki z pandemią COVID-19, wersja 2.0” jeży włosy na głowie, ponieważ nie zawiera żadnego, ani przemyślanego ani bezmyślnego planu. To zbiór pobożnych życzeń, sloganów i frazesów typu „Usprawnienie działania inspekcji sanitarnej”, „Zwiększenie efektywności wykorzystania zasobów infrastrukturalnych i ludzkich”, „uelastycznienie czasu funkcjonowania mobilnych punktów wymazów”, „Ograniczenie transmisji wirusa” itp. Coś takiego w trzeciej klasie szkoły podstawowej znalazłoby uznanie i ani chybi zasłużyłoby na ocenę celującą. Firmuje to jednak poważny organ państwowy, odpowiedzialny za zdrowie i życie obywateli!

W Izraelu odtrąbiono zwycięstwo nad epidemią — liczba zakażeń spadła z kilkuset do kilkudziesięciu — i posłano dzieci do szkoły. Po niedługim czasie wskaźnik zakażeń wystrzelił w górę. Kilka miesięcy później polskie władze „w oparciu o analizę występujących na konkretnych obszarach czynników ryzyka” wysłały dzieci do szkół. Gdy powtórzyła się sytuacja z Izraela mini ster zdrowia z rozbrajającą szczerością przyznał, że „nie spodziewał się” tak gwałtownego wzrostu liczby zakażeń. Ten stan umysłu, powtarzanie tej samej czynności i oczekiwanie innych rezultatów, lata temu Albert Einstein określił mianem ‚obłęd’. A przecież „Strategia” to nie tylko pobożne życzenia i nie wiadomo do kogo adresowane zalecenia, ale także bezkompromisowe rozprawienie się z tym, co samo ministerstwo wprowadziło ledwie tydzień czy dwa wcześniej.

Zniesienie obowiązku spełnienia kryterium 4 objawów do zlecenia testu w kierunku SARS-CoV-2 podczas teleporady.

Każdy przyzna, że jest to dowód nieziemskiej wręcz elastyczności i pragmatyzmu. Oczywiście w tym jakże ważkim dokumencie nie może być mowy o nauczaniu zdalnym, ponieważ jest to „strategia” na jesień 2020 roku, a mamy dopiero październik. Dlatego nie czekając na wersję 3.0 względnie strategię na zimę, która zapewne będzie gotowa już w marcu, zdjęto ze starszych uczniów konieczność osobistego stawiania się w szkole. Ale nie należy załamywać rąk i pogrążać się w czarnej rozpaczy. Iskierka nadziei aż bije po oczach!

W związku ze znaczącym wzrostem zachorowań, kierując się powyżej opisanym podejściem, dokonano redefinicji strategii walki z pandemią COVID-19 jesień 2020 oraz uruchomiono kolejne działania mające na celu ograniczenie transmisji wirusa.

Skoro sporo dokonano i uruchomiono, to czym my się martwimy?

Na Polaka z popielnika iskiereczka mruga:
— Chodź, przedstawię ci strategię, to już będzie druga!
Najważniejsze z niej przesłanie optymizmem trąci,
Nawet milion zachorowań obrazu nie zmąci:
Trzeba z żywymi iść, po życie sięgać nowe,
Przestać śledzić ze zgrozą wieści covidowe.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. W Polsce w 1918 r wprowadzono obowiązkowe wykształcenie powszechne. Po 1945 r nazwano je podstawowym i także było obowiązkowe. Obecnie istnieje obowiązek uczenia się przez 12 lat i większość młodych Polaków takie wykształcenie zdobywa.

    Dlaczego więc jest u nas tylu obojętnych na zdarzenia, tylu nie rozumiejących zdarzę, tylu niewykształconych (a mających nawet wyższe), tylu po prostu tępych. Programy nauczania są przeładowane wiedzą, która dla większości nigdy nie będzie potrzebna i nie jest do niczego przydatna

    Jednocześnie nie ma tam wielu rodzajów wiedzy, która w dorosłym życiu jest niezbędna. Kolejne wybory to w Polsce nie konkursy programów, nie rozwiązania rozwoju kraju, a najczęściej oszczerstwa przeciwników, nic nie dające krytykanctwo. Czy po 2020 r coś w wybieraniu posłów, senatorów zmieni się?

    Osobiście uważam, że program przewidujący rozwiązania spraw z KK czyli odebranie „darowanych 190 000 ha ziemi za krzywdy w PRL”, odebranie nieruchomości „kupionych” za 1% wartości księgowej, odebranie (także przez odebranie nieruchomości, wszelkich darowizn dla KK ze skarbu państwa i osądzenie i dających i przyjmujących byłoby wielkim krokiem w stronę państwa świeckiego.

    Ale czy w Polsce jest polityk tej miary, który by to zainicjował?