Pryzmat stereotypów

Posłanka Mucha zachęca, by na inne posłanki spoglądać przez pryzmat ich dokonań. Skoro tak, to nie pozostaje nic innego jak spojrzeć. I tu wyłania się problem, ponieważ posłanki widać, a dokonań nie. Weźmy na przykład ustawę. Lecz zanim ją weźmiemy puśćmy wodze niezbyt odbiegającej od rzeczywistości fantazji.

Jaś od dzieciństwa interesował się zagadkami, zwłaszcza kryminalnymi. Pochłonął wszystkie dzieła Agaty Christie, Conan Doyle’a, obejrzał wszystkie odcinki Columbo, Kojaka, Poirota, Sherlocka Holmesa. Żeby móc ziścić swoje marzenia wstąpił do milicji. Nie mógł wstąpić do policji, bo policji wtedy nie było. Nie mógł nie służyć władzy ludowej i „reżimowi”, bo nie miał wyboru. Chciał rozwiązywać zagadki kryminalne i tym się zajmował. Potem doszło do rozmów Okrągłego Stołu i milicja stała się policją. Jaś, który już od dawna był Janem przeszedł na emeryturę.

I oto nastał czas dobrej zmiany. Polska zmieniła się nie do Poznania. Kornik drukarz stojący dotąd na przeszkodzie w drukowaniu wyroków Trybunału Konstytucyjnego został zmuszony do odwrotu w wyniku zmasowanego ataku leśników wyposażonych w ciężki sprzęt. Sejm zaś postanowił przywrócić sprawiedliwość dziejową i w Sali Kolumnowej 16 grudnia uchwalił — uwaga bardzo długa nazwa — „ustawę o zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin oraz niektórych innych ustaw”, zwaną pieszczotliwie „ustawą dezubekizacyjną”. Prezydent podpisał ją 29 grudnia 2016 roku. Jan i niemal 50.00 emerytowanych funkcjonariuszy służb specjalnych, policji i innych formacji mundurowych zawdzięcza jej obniżenie świadczeń emerytalnych. Za lata nienagannej służby będą dostawali grosze.

W kwietniu tego roku odkurzono wniesiony jeszcze w poprzedniej kadencji sejmu kolejny projekt nowelizacji ustawy o długim tytule i przystąpiono do procedowania. W tym miejscu spójrzmy przez pryzmat by sprawdzić, czy korzystając z okazji posłanka Mucha lub jej koleżanki wniosły jakieś poprawki dotyczące przyjętych w grudniu zmian. Kroniki nie odnotowały niczego takiego, choć cała totalna opozycja głosowała za ustawą. Z kolei posłanka Lubnauer, która chce wyrugować seksizm Owsiaka z ludzkiej mowy, nie brała udziału w głosowaniu, ale cały jej niebywale nowoczesny klub głosował za. Dla porządku należy odnotować, że posłanka Pawłowicz także nie wzięła udziału w głosowaniu, co stawia osiągnięcia opozycji w jeszcze lepszym świetle.

Spoglądając przez pryzmat trudno nie dostrzec, że instytucje państwowe zajmują się ważnymi rzeczami, do których zaliczyć należy nie tylko pouczanie obywateli co mają mówić, ale także tłumaczenie tego, co powiedzieli. Na przykład Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że wolność słowa to wprawdzie jedno z praw obywatelskich, ale to nie znaczy, że wolno mówić. Choćby nie powiedziało się nic z tego, czego mówić nie wolno. Teraz, po słowach Owsiaka znowu zabiera głos przedstawiciel RPO i mówi, że Tę wypowiedź musimy analizować w szerszym kontekście i to niezależnie od intencji autora. Wypowiedź nie zawisła w próżni, ale w samym centrum stereotypów, dyskryminacji ze względu na płeć  i przemocy wobec kobiet. Już sam wstęp jest imponujący. Nieważne co Owsiak powiedział, bo liczy się to, w czym ta wypowiedź wisi. A wisi bynajmniej nie w próżni. Wisi w samym centrum stereotypów. O co chodzi? Chodzi o przywoływanie kobiet do porządku. I wszystko jasne. Owsiak nie proponował kobiecie, by spróbowała seksu, bliskości drugiej osoby, miłości. On ją przywoływał do porządku!

Ale to nie koniec. Zastępca RPO przyznaje wprost, że Za każdym razem, gdy zachowanie kobiety nam nie odpowiada, nie spełnia społecznych oczekiwań, pozwalamy sobie na jakąś formę dyscyplinowania. Cóż za odważny koming ałt! To symptomatyczne, że na takie same uwagi nie pozwalamy sobie wobec mężczyzn. Czapki z łbów! Rzecznik walczący ze stereotypami uważa, że to nie kobieta ma decydować o „tych rzeczach”. Choć to przecież właśnie dla niej seks ma daleko idące konsekwencje. Kto kiedykolwiek zaszedł w ciążę wie o czym mowa. Proponowanie mężczyźnie „terapii” seksem, to właśnie sprowadzanie kobiety do roli obiektu seksualnego, gadżetu służącego zaspokajaniu chuci. Ale to dopiero początek rozumowania, bo fakt, że „nie pozwalamy sobie” na takie same uwagi wobec mężczyzn dowodzi, że wypowiedź jest seksistowska. Intencje są tu kwestią wtórną. Logika tego rozumowania poraża. Choć doskonale wpisuje się w obowiązujący obecnie relatywizm. Intencją PiS i marszałka jest to, aby usprawnić pracę dziennikarzy zapewnił marszałek po regulacjach dotyczących organizacji pracy dziennikarzy w parlamencie. Wzruszające jest wspólne, ponad podziałami, zaklinanie rzeczywistości.

Każdy, kto zetknął się ze zjawiskiem dyskryminacji, wie, o czym mówię i wie, że taka wypowiedź niesie za sobą konsekwencje, utrwalając stereotypy na temat ról płciowych i podrzędności kobiet. Jakież to stereotypy utrwala propozycja Owsiaka? Że kobiety i mężczyźni się kochają? Nie powinni? Powinni, powinne ze sobą? Ale to przecież Kościół naucza, że seks przedmałżeński jest grzechem, kobieta może tylko raz wyjść za mąż i musi trwać przy mężu nawet wtedy, gdy ją maltretuje. Z tymi, utrwalanymi na lekcjach religii w szkołach i podczas kazań w kościołach stereotypami nie trzeba walczyć? Dlaczego? Bo Owsiak jest łatwiejszym celem? Mimo powodzi pięknych słów i zaklęć to właśnie jest prawdziwym powodem napaści na Owsiaka! Bezczelnie zaproponował „taką rzecz” kobiecie niezamężnej. A przecież wiadomo, że kobiecie niezamężnej tego robić nie wolno! Powiedziane jest bowiem, że starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu jak najskromniejsze, winny unikać plotek i oszczerstw, nie upijać się winem, a uczyć innych dobrego. Niech pouczają młode kobiety, jak mają kochać mężów, dzieci, jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym mężom (Tyt 2:3 i n.).

„Walka” ze stereotypami sprowadza się więc do zwalczania przejawów i nie dotyka przyczyn. Na zasadzie „stłuczemy termometr i po gorączce”. Ale to oczywiste — nie da się skutecznie walczyć ze stereotypami jeśli się sami od nich nie wyzwoliliśmy, bo tkwią tak głęboko, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, że im ulegamy. Dlatego zanim rzuci się kamień warto sprawdzić, czy samemu aby jest się bez grzechu.

Jerzy Owsiak bardzo wiele zrobił i robi. Jakże chętnie psy wieszają na nim ci, którzy zrobili niewiele lub zgoła nic, nic nie znaczące trybyki w partyjnej czy urzędniczej machinie. Ale mimo, że nie powiedział niczego zdrożnego, przeprosił. Bo skoro od prawa do lewa uznano, że obraził, to zainteresowana mogła uznać, że faktycznie to uczynił i poczuć się obrażona. Więc wyrzekł słowo, którego dobrowolnie wielu nie wyrzecze…

 

PS.
Przy okazji nawiązanie do wpisu traktującego o manipulacji. Oto niszowa telewizja jednego widza informację o przeprosinach Owsiaka okrasiła tytułem: »Pani Krystyno, przepraszam – Owsiak przyznał, że przesadził«. W ani jednym cytacie pomieszczonym poniżej (ta telewizja preferuje materiały statyczne — zdjęcie i opis) Owsiak nie przyznaje, że przesadził.

Dodaj komentarz