Prowadźcie!

Wataha wilków, stado żyraf, słoni, owiec, ma przywódcę, który je prowadzi. Biegnie przodem, wyznacza kierunek, narzuca tempo i chroni. Zupełnie inaczej zachowują się politycy w Polsce. Przodem biegnie i wskazuje kierunek lud, a za nim podążają liderzy partyjni obiecując, że zrobią wszystko, co tylko sobie lud zażyczy. Lud chce mieć wolne w Wigilię? Nie ma problemu, będzie miał wolne. Nie chce pracować „do śmierci”?  Nie ma sprawy, pozostawimy wiek emerytalny na poziomie, na jakim był wtedy, gdy średnia długość życia nie przekraczała 60 lat.

To właśnie, brak liderów z prawdziwego zdarzenia jest przekleństwem polskiej polityki. Praktycznie żaden z głównych graczy na polskiej scenie politycznej nie przedstawia wizji, programu, nie przekonuje do niego wyborców. Wszyscy są reaktywni, zapatrzeni w sondaże, a cała ich inwencja sprowadza się do wymyślania jak najkorzystniejszego kupczenia głosami wyborców obietnicami socjalnymi i lansowania takich inwestycji, na których będą mogły zarobić zaprzyjaźnione firmy. Miliony mieszkań, samochodów, promy, elektrownie atomowe i inne obietnice wymagające wiedzy i umiejętności nie zostały spełnione. Tylko rozdawnictwo — 500+, 800+, trzynastki, czternastki, dopłaty, rekompensaty — ma się dobrze, a jedynym zmartwieniem jest komu i pod jakim pretekstem można by jeszcze rozdać publiczną kasę.

Gdy dzisiejsza koalicja była w opozycji krytykowała pomysł Centralnego Portu Komunikacyjnego, gdy zdobyła władzę będzie go realizować. Bo tak według sondaży chce większość społeczeństwa. Premier nie ma odwagi wytłumaczyć mu, że są pilniejsze wydatki, że priorytetem musi być chociażby energetyka, ponieważ dziś mamy bardzo drogi prąd, a jutro będzie jeszcze droższy lub nie będzie go wcale. Można się założyć, że CPK powstanie tak, jak powstała elektrownia atomowa, z której „prąd popłynie w 2020 roku„. Ale miliardy pożyczone i wydane na to przedsięwzięcie, które nawet gdy powstanie nigdy się nie zwróci, będą spłacać przyszłe pokolenia.

Z początkiem stycznia Polska objęła przewodnictwo w Unii Europejskiej. Zamiast wyjść z przesłaniem proekologicznym, proklimatycznym, ponieważ planeta wkrótce nie będzie nadawała się do życia, polska prezydencja w jakimś populistycznym amoku walczy z Zielonym Ładem. Tymczasem już w lutym, na przednówku w Polsce pogłębia się susza.

Z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wynika, że uśredniona suma opadów atmosferycznych w grudniu 2024 r. wyniosła w Polsce 27,5 litra wody na metr kwadratowy i była o 11,4 l/m2 niższa od normy dla tego miesiąca (określonej na podstawie pomiarów w latach 1991-2020). Grudzień należy zaliczyć do miesięcy bardzo suchych.

Ile miliardów w tym roku rząd Tuska przeznaczy na rekompensaty dla rolników, którym przecież należy się wsparcie za kiepskie zbiory? A prognozy brzmią złowieszczo.

W ostatnich tygodniach nad Europą coraz częściej zaczynały tworzyć się wyże, sprowadzając suchą pogodę. Prognozy wskazują jednak, że powstanie największego antycyklonu dopiero przed nami. Ma on zdominować Polskę i większość naszego kontynentu co najmniej w pierwszej połowie lutego. Oznacza to, że miejscami przez wiele dni w ogóle nie będzie padać, a to — w połączeniu z nocnymi mrozami — jest niepokojącą informacją w związku z narastającą suszą.

Tu rodzi się fundamentalne pytanie: czy przejmowanie narracji przeciwników politycznych, w polskim przypadku PiS-u, czyli de facto przyznawanie im racji, nie napędza wyborców właśnie im? Jeżeli KO „mówi PiS-em”, przyjmuje że to, co PiS głosi jest słuszne i należy to realizować, to po co głosować na naśladowców? Po co chodzić do kiepskiego lekarza, który stawia fałszywe diagnozy, skoro można od razu pójść do takiego, który od początku stawiał prawidłowe? Innymi słowy po co głosować na koalicję, która dopiero pod wpływem PiS-u przejrzała na oczy? Znacznie rozsądniej jest przecież poprzeć tych, którzy od razu wskazywali właściwe rozwiązania.

Konkret nr 56 brzmi:

Stworzymy program odtwarzania torfowisk i mokradeł, który będzie w pełni uwzględniał interesy polskich rolników, by chronić środowisko. Szacuje się, że odwodnione przez człowieka torfowiska emitują w Polsce więcej gazów cieplarnianych niż elektrownia w Bełchatowie.

Niczego nie stworzyli.

— Polska jest jednym z liderów degradacji mokradeł. Jesteśmy wśród czterech krajów o największej skali osuszania torfowisk w Europie, odwodniliśmy co najmniej 85 procent z nich. Jedynie Niemcy, Holandia i Dania mają większy lub taki sam jak my odsetek osuszonych torfowisk — [mówił prof. Wiktor Kotowski, biolog, ekolog torfowisk, współzałożyciel Centrum Ochrony Mokradeł i przewodniczący Komisji ds. Ochrony Ekosystemów Państwowej Rady Ochrony Przyrody z Uniwersytetu Warszawskiego]. Co więcej, proces ten wciąż trwa, mimo że te mokradła, których nie zdążyliśmy osuszyć, są siedliskami zagrożonych gatunków roślin i zwierząt, w tym gatunków z Czerwonej Księgi. Niszcząc mokradła zaczynamy generować gigantyczne emisje gazów cieplarnianych.

Jak widać można wiedzieć, że się pali i wali, a mimo to zamiast robić wszystko, by zapobiec katastrofie, nie tylko przyglądać się bezczynnie, ale i powstrzymywać innych od działania. To poniekąd tłumaczy dlaczego rząd nie prowadzi żadnej polityki informacyjnej. Po prostu nie ma niczego do zaoferowania, nie wie co robić, więc czeka na ruch PiS-u by móc zareagować.

Mądry uczy się na błędach. Głupi albo bez sensu i wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi obstaje przy swoim, albo powtarza tę samą czynność licząc na to, że za którymś razem wynik będzie inny. Jest też trzeci rodzaj, który można określić mianem spryt. To populizm. Populiści z reguły stawiają prawidłowe diagnozy i proponują proste rozwiązania, które z reguły przynoszą więcej szkody niż pożytku. Pierwszy z brzegu przykład. Zamiast inwestować w rozwój energetyki i sieci przesyłowych, bo właśnie zaniedbania na tym polu doprowadziły do drastycznego wzrostu cen, wydaje się miliardy na dopłaty i rekompensaty. Rozwiąże to problem wysokich cen energii w dłuższej perspektywie?

Zjednoczona prawica postawiła na miernych, biernych, niezbyt lotnych, ale sprytnych i niebywale lojalnych. Koalicja robi wszystko, by jak najszybciej oddać im z powrotem władzę. Przegrywała raz po raz kolejne wybory włącznie z ostatnimi. Niczego się nie nauczyła. Zamiast jak najszybciej uprzątnąć stajnię Augiasza widłami, łopatą i miotłą próbuje przywrócić porządek szczoteczką do zębów i szpatułką…

Dodaj komentarz