W związku z zaistniałą sytuacją szukałem potwierdzenia, lub zaprzeczenia, że emocje można odczuwać na większą odległość. Odbieranie emocji przeważnie łączone jest bowiem z kontaktem wzrokowym, a przynajmniej przebywaniem w tych samych pomieszczeniach. Zgodnie z tym przekonaniem nie da się odczytać emocji nie widząc mimiki, reakcji, nie słysząc tembru głosu. Ile osób zarejestrowało, zwróciło uwagę na nagłe, niczym nieuzasadnione podenerwowanie poprzedzające wkroczenie wkurzonego kolegi czy szefa?
Jak zbadać oddziaływanie na odległość jeśli nie można prowadzić eksperymentów na ludziach? Jak dobrać do takich badań pary nadajnik — odbiornik? Jak wygenerować w nadajniku silny stres, rozpacz, depresję, by odbiornik miał co odebrać? Z drugiej strony czy można wykluczyć, że takie badania nie są prowadzone, zwłaszcza w krajach, gdzie prawa człowieka są traktowane po macoszemu? Przecież to byłaby doskonała broń. Zamiast podkopywać morale wrogiej armii za pomocą nie zawsze skutecznej propagandy wystarczy wyselekcjonować i odpowiednio wzmocnić sygnały wysyłane przez zestresowany umysł, by doprowadzić armię przeciwnika do rozstroju nerwowego. Załamany, zapłakany żołnierz, dla którego życie straciło sens, walczącego z pokusą strzelenia sobie w łeb, nie będzie zbyt groźnym przeciwnikiem.
Na pomysł takiego oddziaływania na ludzi wpadło wielu pisarzy parających się fantastyką naukową. Chociażby Philip K. Dick w swojej słynnej, zekranizowanej powieści »Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?« opisał „generator nastrojów”, czyli urządzenie, które służy do indukowania za pomocą fal elektromagnetycznych o określonych parametrach odpowiedniego nastroju, od melancholii po radość, a nawet podporządkowanie się partnerowi. Innymi słowy można sobie zaprogramować samopoczucie. Istny niezbędnik psychopaty. W filmie to urządzenie pominięto.
Nick Webb w cyklu „Stara flota” opisał działanie urządzenia powodującego nie dający się powstrzymać napad depresji. Zaatakowani w ten sposób ludzie musieli mierzyć się z tak potwornym, zniechęceniem, rozpaczą, że nie mieli głowy do walki. Także wspomniany w innym miejscu i w innym kontekście chiński pisarz Cixin Liu w powieści „Problem trzech ciał” wspomina o serii niewyjaśnionych samobójstw, które były popełniane na skutek impulsów z zewnątrz.
Najpełniejszy i najbardziej przerażający obraz wykorzystywania tego typu promieniowania do sterowania społeczeństwem przedstawili bracia Arkady i Borys Strugaccy w powieści „Przenicowany świat”, która została wznowiona pod tytułem „Wywrócony świat”. Cały kraj pokryty jest siecią przekaźników, które emitują promieniowanie sprawiające, że ludzie bez zastrzeżeń wierzą w w oficjalny przekaz. Działa też stymulująco na morale żołnierzy, którzy bez mrugnięcia okiem, ze śpiewem na ustach idą na rzeź. Bywają na to promieniowanie odporni, ale stanowią zdecydowaną mniejszość.
Puśćmy teraz wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że w którymś kraju prowadzono badania, wyizolowano sygnały, które po wzmocnieniu indukują określony nastrój czy stan psychiczny, w ostateczności tylko wzmacniają wiarę w propagandowy przekaz. Infrastruktura już jest — maszty telefonii komórkowej…
PS.
Spragnieni wrażeń za jedyne 3.138,99 zł mogą stać się posiadaczami empatoskopu, a gdy zapłacą 415 € wejdą w posiadanie empatoscopio. A swego czasu powołano do życia Empatomat…
Jak zbadać oddziaływanie na odległość jeśli nie można prowadzić badań na ludziach?
W psychologii?! Kto Ci tak powiedział 😀
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Poprawiłem.
Że niby eksperymentu to coś innego od badań?
Tak, nie możesz kogoś bić batem by go doprowadzić do rozpaczy; ale to nie znaczy, że nie można zaprojektować moralnego eksperymentu.