Program plus czyli każdemu

Od kilku lat Polska przepoczwarza się z demokratycznego państwa prawa w państwo centralnie sterowane, w którym wszystkie instytucje i gospodarka podporządkowane są władzy. Gdy w wyniku aktu demokratycznego, w krajach demokratycznych określanego mianem „wybory”, obecny obóz rządzący utrzyma władzę, usunie resztki przeszkód do całkowitego podporządkowania sobie państwa. Ci zaś, którzy mu się przeciwstawią zostaną odizolowani, zmarginalizowani lub zastraszeni. Nawet te nieliczne instytucje, których dotąd nie udało się zwasalizować, jak Sąd Najwyższy czy Rzecznik Praw Obywatelskich zostaną przejęte. Chociażby dlatego, ze Kadencja RPO czy I Prezesa SN, choć długa, nie jest nieskończona. Unia, owszem, może pomóc, ale nie będzie za Polaków rozwiązywała ich problemów. Skoro czują się bardziej związani ze Wschodem niż z Zachodem, to krzyż na drogę i Bug za wami.

Nawet ktoś, kto jak Biedroń nie pamięta czasów minionych, obserwując to, co się obecnie dzieje musi dostrzec, że prawo przez władzę traktowane jest instrumentalnie. Doskonałym przykładem jest prezydent Gdańska i jego rodzina. Od lat prokuratura prowadzi śledztwo pod zarzutem „zatajania dochodów na rachunku bankowym„.

– Magdalena i Paweł A. usłyszeli zarzut w związku z nieujawnieniem dochodów. Zarzut ten został im przedstawiony w sierpniu 2016 r. przez funkcjonariuszy skarbowych Pierwszego Urzędu Skarbowego w Gdańsku. W grudniu 2017 r. zarzut ten został uzupełniony o kwotę zaniżonego podatku dochodowego od osób fizycznych w związku z niewłaściwym rozliczaniem dochodu. Przestępstwo polegało na ukryciu środków pieniężnych poprzez zatajenie ich na rachunkach bankowych w kwocie około 326 000 zł w 2011 r. i 124 000 zł w 2012 r. oraz zatajenia informacji o dochodach uzyskiwanych z wynajmu mieszkań w kwocie 25 000 zł w 2011 r. i w kwocie 20 000 zł w 2012 r., przez co uszczuplili podatek na rzecz Skarbu Państwa w kwocie 130 000 zł – informował Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Wiadomo jak, wiadomo kto, wiadomo ile, a śledztwo trwa w najlepsze i po śmierci prezydenta Gdańska zostało odziedziczone przez jego żonę, matkę, teściową. Przez dzieci jeszcze nie bo są nieletnie. Ale niech no tylko dorosną!

Skuteczny polityk to taki, który mierzy siły na zamiary i podejmuje działania przybliżające go do celów, które przed sobą postawił. Barbara Nowacka zawiesiła na kołku ambicje, ponieważ uznała, że razem osiągnie więcej niż osobno, a poza tym sytuacja jest taka, że kolejnej szansy może już nie być. Zasiliła więc szeregi Koalicji Obywatelskiej. Postawiła na naszą szkapę, bo ani rumaka, ani ogiera nie ma w tej okolicy. Posypały się na nią za to gromy, głównie z własnego obozu, wielkiej koalicji przegranych (i Biedronia) w skrócie WKP(B). Biedroń nieco wcześniej wkroczył na scenę polityczną deklarując, że będzie, nie będzie kandydował na prezydenta Słupska, będzie ubiegał się o mandat radnego, złożył mandat radnego, będzie kandydował do europarlamentu, złoży mandat europarlamentarzysty, będzie kandydował do sejmu, zrzeknie się mandatu posła i zostanie premierem, w tym lutym ujawni nazwę partii, na czele której stojąc osiągnie to wszystko. Wtedy też przedstawi program. Program będzie zawierał wszystko to, co obiecał i obieca PiS powiększone o współczynnik i mnożnik.

Dobrzy stratedzy planują posunięcia ze sporym wyprzedzeniem. Poza tym instynktownie wiedzą kiedy jakiś trik zadziała, kiedy należy przeć do przodu, a kiedy należy się wycofać, przeczekać. Doskonałym przykładem jest Donald Tusk, człowiek obdarzony charyzmą i instynktem politycznym. Potrafił tworzyć napięcie, atmosferę wyczekiwania. W obliczu kryzysu zapadał się pod ziemię, a gdy napięcie osiągało apogeum pojawiał się i oznajmiał, że za tydzień poda jaką podejmie decyzję i kiedy. Gdy zorientował się, że straszenie PiS-em wyczerpało się, że szykuje się klęska wyborcza, nie zapowiedział, że na jesieni podejmie decyzję o rezygnacji z funkcji premiera i wyjeździe do Brukseli, tylko po prostu to zrobił. Jego następcy przejęli od niego tylko ogłaszanie terminu ogłoszenia terminu, w którym ujawnią kiedy podejmą decyzję. Biedroń na ten przykład  buduje napięcie już bez mała rok. I ma duże szanse zaistnieć, bo tak zwane postępowe media uważają go za objawienie i męża opatrznościowego lewicy. Podobnie postąpił lider opozycji fatalnej swego czasu ogłaszając z wyprzedzeniem, że na najbliższym posiedzeniu sejmu złoży wotum nieufności dla rządu. Rząd nie czekał i złożył wniosek o wotum zaufania, wyprzedzając i ośmieszając ruch Schetyny. Można sobie wyobrazić sukcesy odnoszone przez dowódcę, który z wyprzedzeniem informuje wroga co zrobi, kiedy i jakimi siłami uderzy…

Jednak nie jest prawdą jakoby opozycja nie zjednoczyła się. Zjednoczyła się, i to jak! Powstał ponadpartyjny blok wspierania PiS-u. Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, co wyczynia tak zwany lider tak zwanej opozycji totalnej. Trzeba być skończonym geniuszem, żeby w najgorętszym okresie tworzenia szerokiej koalicji wbić koalicjantowi nóż w plecy przejmując członków jego ugrupowania. Co na tym zyskał genialny strateg, któremu nie ufa większa liczba respondentów niż prezesowi Kaczyńskiemu? Jakie korzyści odniósł? Co osiągnął? Gdyby podebrał posłów Kaczyńskiemu można by to uznać za sukces. Tymczasem tym jednym ruchem strzelił sobie jednocześnie w stopę, w kolano i w łeb. Odsądzany od czci i wiary radny Kałuża sam jeden zmienił układ sił. Co zmieniło przejście Gasiuk-Pihowicz et consortes do PO?

Istnieje logiczne wytłumaczenie tego i podobnych fenomenalnych ruchów i decyzji totalnego lidera fatalnej opozycji. Otóż wszystko staje się jasne i zaczyna układać w logiczną całość gdy przyjąć, że prawdziwym celem Schetyny jest dopięcie celu i zostanie premierem w przyszłym rządzie PiS-u. Dlatego robi wszystko, żeby PiS wygrał z miażdżącą przewagą. Gorliwie wspiera go w tym dziele Biedroń i skłócona lewica. Dlatego nie usłyszymy niczego na temat aktualnych wyzwań, nie padną żadne deklaracje dotyczące klimatu, przyszłości energetyki, wyzwań jakie niesie cyfryzacja, sztuczna inteligencja, rozwój technologi. Jedyne co politycy mają do zaoferowania ciemnemu ludowi to jałmużna. Pieniądze tu i teraz, bez oglądania się na przyszłość, bez odpowiedzi na pytanie co zrobić z długiem sięgającym 7 bilionów (7.000.000.000.000) zł. Głosujcie na nas bo my damy wam więcej niż oni. Ale tylko pod warunkiem, że na to co dostaniecie sami zapracujecie.

Opozycję postanowił wesprzeć propagandowo Wojciech Orliński, który na swoim blogu wykazuje krok po kroku, że czarne nie jest czarne. Stawia pytanie „Jak działa ordynacja DHondta?” i odpowiada na nie:

Alternatywą jest stosowana kilkakrotnie w Polsce (i popularna na świecie) metoda Sainte-Lague. Tam wyniki dzielimy przez kolejne liczby nieparzyste (1, 3, 5, itd.). W tej metodzie mamy większy skok pomiędzy kolejnymi ilorazami. Dla Partii Zwis będzie to teraz: 38.000, 12.667, 7.600, 5.429. Czyli wystarczy jej dać 4 mandaty i już jakiś dostaje także nasz biedny Pezel.

Przez analogię można sobie wyobrazić jak powinna wyglądać prawidłowa odpowiedź na  pytanie związane ze spalinami i zanieczyszczeniem środowiska, na przykład „jak działa silnik spalinowy?” W świetle powyższego odwiedź jest oczywista: Alternatywą jest silnik parowy, wykorzystywany powszechnie na początku XX wieku. To para gorąca wprawia tłok w ruch, to para, co z kotła rurami do tłoków, a tłoki kołami ruszają z dwóch boków i gnają, i pchają, i pociąg się toczy, bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy i koła turkocą, a pociąg jedzie. Wniosek może być więc tylko jeden:

Twierdzenie, że PiS wygrał wybory w 2015 dzięki ordynacji D’Hondta, jest matematycznie nieprawdziwe. W powyższym przykładzie w 20-mandatowym okręgu mandaty rozłożyłyby się tak: 9-6-2-2-1. Czyli: Zwis nie ma większości.

Jaki cel przyświeca wykazywaniu, że przyjmując odpowiednie założenia otrzyma się wynik zgodny z oczekiwaniami? Nadrzędny, czyli zwycięstwo PiS-u. Trzeba przekonać wyborców, że D’Hond nie ma nic wspólnego z faktem, że partia zdobywszy 37,58% głosów otrzymuje 51% mandatów. Gdy liderzy uwierzą, że osobno mają takie same szanse jak razem, to tym razem może zmarnować się nie 2,5 miliona głosów (nieco ponad milion mniej niż liczba wyborców którzy poparli PO), lecz dużo więcej.

Gdy PiS zdobędzie większość konstytucyjną Orliński przeprowadzi symulację, za pomocą której wykaże, że to niemożliwe. Niestety, prawda jest taka, że obowiązująca obecnie ordynacja  preferuje duże partie, daje premie za zjednoczenie. PiS wygrało, ponieważ poszło do wyborów jako Zjednoczona Prawica. Jak to działa prześledźmy na przykładzie. Oto ugrupowanie, które zdobyło 8,81% głosów zdobyło 9,1% mandatów (42), ale już ugrupowanie, które zdobyło 7,60%, ledwie 1,2 pp mniej, otrzymało jedynie 6% mandatów (28). Lewica, którą poparło 11,17% wyborców nie zdobyła ani jednego mandatu, ponieważ w tej ordynacji poparcie (7,55% zjednoczona lewica i 3,62%  Razem) nie sumuje się! Gdyby poszła razem z Razem byłaby trzecią siłą w sejmie wyprzedzając Kukiza!

Wyborcy muszą liczyć się z tym, że głosując na marginalne ugrupowanka, które cieszą się poparciem oscylującym wokół progu wyborczego, de facto oddają głos na PiS. Zaś różnice ideologiczne to kompletna ściema. Są na to liczne dowody, z Kałużą i Gasiuk-Pihowicz na czele.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Śledztwo przeciwko Adamowiczom przypomina kulawego zająca, któremu pozwala się uciekać. I obwieszczać co jakiś czas: gonimy! gonimy! Przecież chodzi o to by gonić, gonić, gonić i obwieszczać.

    Wyborcy staną przed problemem, gdy nie zechcą wybierać „lepszego zła”, „dobrej zmiany”, „ratowania KK przed ….”. Komu oddać głos? Może stać się tak, że wzruszą ramionami i zostaną w domu. Taki tumiwisyzm powszechny. I brak wiary, że kolejne wybory mogą cokolwiek zmienić. Wtedy „zjednoczona prawica”  może wygrać, bo to elektorat moherowo – religijny, nauczony, że mus na wybory iść.

    Jak na razie wabią emerytów kwotą 70 zł miesięcznie. Ale te 70 zł, to jest 52 zł na rękę. Czy poczują się oszukani? Może tak, ale raczej powiedzą: PIS ile może tyle daje i nie będą miały znaczenia afery duże i większe. Kwota 70 000 zł, to coś nieznanego i niewyobrażalnego dla wielu. A jak jeszcze posłuchają radia,tv Rydzyka, to będą wiedzieli.

    Toczy się dyskusja o mowie nienawiści. Nie przeczytałam ani jednego słowa o nienawiści płynącej ze wspomnianego radia i tv. Temat tabu? A może zabierający głos nie słuchają (jak ja) audycji stamtąd? Tylko czy to może być usprawiedliwieniem na omijanie tematu nienawiści płynącej z tamtego kierunku? Pretensji do tv  publicznej sporo, a tam zero głosów. Taka swoista autocenzura?

    Czy jest szansa na zjednoczenie opozycji? A czy to jest opozycja do rządzących, czy raczej kandydaci by przez kolejne cztery lata żyć sobie spokojnie jako posłowie lub senatorowie. programów, zapowiedzi najskromniejszych programów nie słychać.

    p.s. Czy to zaszkodzi rządowi za brak dozoru? https://finanse.wp.pl/mieso-chorych-krow-moglo-trafic-do-kebabow-dziennikarze-pokazali-film-z-ubojni-z-ukrytej-kamery-6342763462977665a Chyba nie. Gdyby mięsa zabrakło, to wtedy złość by się ujawniła, bo Polak mięsem żyje i już.