Praworządność

Radio RMF dowiedziało się w Brukseli, że Komisja Europejska jest zdeterminowana by Polsce za wszelką cenę wcisnąć pieniądze z Krajowego Programu Odbudowy. Do członków Komisji dotarło wreszcie, że praworządność praworządnością, a bez pieniędzy Polska zbankrutuje, a PiS straci władzę. Do tego dopuścić nie wolno. Dlatego Ursula von der Leyen osobiście i bez zwłoki w zębach przyniesie decyzję do Warszawy.

Komisja Europejska zamierza zaakceptować polski KPO, opiewający na 36 mld euro, 1 czerwca — potwierdziły naszej dziennikarce w Brukseli dwa niezależne źródła w KE. Następnego dnia plan ten ma przywieźć do Warszawy szefowa KE Ursula von der Leyen.

W ten sposób Komisja daje jasno do zrozumienia, że polscy politycy partii rządzącej mieli absolutną rację upierając się przy swoim i należą im się przeprosiny. Niezawisły sąd jest nieprzewidywalny, bo wydaje wyroki w oparciu o przepisy prawa. Polski model natomiast daje gwarancję, że wyrok zawsze będzie zgodny z oczekiwaniami. Wystarczy jeden telefon do odpowiedniego polityka i do wygrania jest nawet beznadziejna sprawa. Dlatego też Komisja nie zawraca sobie już głowy Krajową Radą Sądownictwa i nie twierdzi, że to organ powołany z pogwałceniem prawa. Niech sobie KRS powoła nawet Incitatusa jeśli taki będzie miała kaprys. W końcu każdy ma prawo zostać sędzią i nikt nie ma prawa podważać powołania zatwierdzonego przez Andrzeja Dudę, który jest prezydentem.

Weźmy na przykład przygotowywane przez Unię przepisy dotyczące sankcji i konsekwencji ich naruszania. Unia proponuje

Po pierwsze, proponujemy, aby naruszenie sankcji uznać za przestępstwo UE. Takie działanie jest przestępstwem, które zagraża międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu i powinno być surowo karane. Ci, którzy próbują obejść sankcje, muszą zostać ukarani.

A także

Po drugie, rozszerzamy przepisy dotyczące odzyskiwania i konfiskaty mienia. Głównym celem jest pokazanie, że przestępczość nie popłaca. Pozbawimy przestępców nieuczciwie zdobytych korzyści i ograniczymy ich zdolność do popełniania kolejnych przestępstw.

Takie procesy wloką się latami, trudno udowodnić przestępstwo. A po przyjęciu prze Unię polskiego, opartego na najlepszych wzorach modelu jeden telefon wystarczy, żeby wyrok zapadł bez zbędnej zwłoki i był zgodny z oczekiwaniami. A jeśli jakimś cudem nie byłby, to albo się go demonstracyjne podrze, albo uzna, że to nie wyrok, tylko nie wiążąca nikogo opinia sędziego.

I to napawa optymizmem. Przynajmniej mnie. No bo dlaczego Polska ma się dostosowywać do wymagań unijnych, skoro znacznie korzystniejszy dla Europy będzie proces odwrotny?

Dodaj komentarz