Prawo do picia

Kto to był Janusz Korczak? Prawdziwi Polacy od razu wypunktują pochodzenie. Pozostali skupią się na tym, co osiągnął. W uchwale sejmowej ustanawiającej rok 2012 rokiem Janusza Korczaka czytamy:  Janusz Korczak to wybitny polski pedagog, publicysta, pisarz, lekarz i działacz społeczny żydowskiego pochodzenia. Był oficerem Wojska Polskiego, założycielem i opiekunem Domu Sierot w Warszawie. Henryk Goldszmit, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, urodził się 22 lipca 1878 r. w Warszawie, zginął prawdopodobnie 6 sierpnia 1942 r. w Treblince.

Dlaczego o tym warto pamiętać? Ponieważ – jak czytamy dalej – Janusz Korczak był światowej sławy prekursorem działań na rzecz praw dziecka. Traktował dzieci nie tylko jako przedmiot troski ze strony dorosłych. Głosił i realizował w praktyce ideę respektowania praw i interesów dzieci, ich samostanowienia i emancypacji.

I oto w roku 2012, roku Korczaka owe prawa dziecka i emancypacja zostały zastosowane w praktyce. A było tak. Młodzież z pewnego gimnazjum pojechała na wycieczkę do Chin. Na wycieczce, jak to na wycieczce, młodzież postanowiła się napić. Bo nie od dziś wiadomo, że najgłębiej zapadają w pamięć zabytki widziane podwójnie. Jak postanowiła, tak uczyniła. Niestety, nie spodobało się to dyrektorowi szkoły, który najpierw na nie wylewającą za kołnierz młodzież nawrzeszczał, nawymyślał jej, po czym zagroził, że wywali na zbitą… twarz ze szkoły, a w końcu ukarał przeniesieniem na tydzień do innej klasy.

W tym momencie do akcji wkroczyli rodzice, którzy poskarżyli się do Kuratorium Oświaty. Kuratorium zaś od oświaty skierowało sprawę do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie. Komisja D. wzięła się żwawo do pracy i badała sprawę przez rok. Przesłuchała zainteresowane oraz zainteresowanych (niestety notka prasowa nie ujawnia, czy również Chinki oraz Chińczyków), przeprowadziła w szkole kontrole i doszła do następujących wniosków. Po pierwsze, że gimnazjalistka piła bo jest wrażliwa i uczuciowa, a całą sytuację przeżyła bardzo emocjonalnie. W czasie przesłuchań mówiła: gdy my dostałyśmy te uwagi, to byłam skołowana. Albo ogólnie to mam megadoła. Albo cały czas chce mi się ryczeć. Nie wiadomo czy mówiła „muszę się czegoś napić, bo zwariuję”. Wiadomo, że to właśnie jej i jej koleżance dyrektor groził wyrzuceniem ze szkoły.

Z kolei kara, jaką dyrektor nałożył na innego uczestnika libacji zdaniem speców z komisji nie przyniosła pozytywnego efektu wychowawczego. Bo po przeniesieniu na tydzień do innej klasy, chłopak czuł się sfrustrowany, utracił wiarę w sprawiedliwość i poczuł się jak banita. Czyli nawet gorzej niż na drugi dzień po libacji. Koniec końców, w wyniku niebywałego wysiłku dochodzeniowo-kontrolnego-śledczego komisja ukarała… dyrektora. Naganą z upomnieniem.

Tak oto młodzież dostała jasny i klarowny sygnał z kuratorium – róbta co chceta. Jak wam dyrektor lub nauczyciel podskoczy, to zostanie ukarany. A jak któreś z was w pijanym widzie wyskoczy przez okno albo będzie miało ochotę na seks z koleżanką, to dyrektor lub nauczyciel zastanie ukarany za brak nadzoru. Więc sprawiedliwości zawsze stanie się zadość. Gdyby zaś sprawy zaszły za daleko, to ksiądz i parafianki dopilnują, żeby dziecku nie stała się krzywda.

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – mawiał Jan Zamoyski. Widząc troskę, z jaką nad chowaniem młodzieży przed odpowiedzialnością pochylają się wspólnie Kuria i kuratoria możemy o Rzeczpospolite być spokojni.

Dodaj komentarz