Polskę dawniej sporadycznie, a teraz regularnie nawiedzają susze. Wody zaczyna coraz dramatyczniej brakować. Problem dotyczy także Czechów, dlatego gwałtownie protestują przeciw rozbudowie drenującej wody gruntowe kopalni odkrywkowej Turów. Rząd dostrzegł problem, bo po tylu latach trudno go nie zauważyć i przeznaczył nawet kilka milionów na walkę z suszą. Z rządowej strony poświęconej sprawie można dowiedzieć się, że plan przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS) na lata 2021-2027 jest wyjątkowo ambitny i z niebywałą precyzją precyzuje cztery cele szczegółowe:
- skuteczne zarządzanie zasobami wodnymi dla zwiększenia dostępnych zasobów wodnych,
- zwiększanie retencjonowania (magazynowania) wód,
- edukacja w zakresie suszy i koordynacja działań powiązanych z suszą,
- stworzenie mechanizmów realizacji i finansowania działań służących przeciwdziałaniu skutkom suszy.
Przeciwieństwem suszy jest powódź. Niestety, jej w zasadzie nie da się przeciwdziałać, a zmiany klimatu powodują, że ekstremalne zjawiska pogodowe — nawałnice, huraganowe wiatry, trąby powietrzne, ulewne deszcze zatapiające wszystko wokół — stają się powszechne. To dzisiaj stanowi wyzwanie, do tego trzeba się przygotowywać przystosowując infrastrukturę tak, by żywioł wyrządzał jak najmniejsze szkody. W wielu krajach już zrozumiano, że w nowej rzeczywistości stare sposoby nie sprawdzają się. Odstępuje się więc od regulacji rzek i przywraca ich naturalny bieg, ponieważ regulacja przyczynia się do pogłębiania suszy i nie zapobiega powodziom, które na dodatek są intensywniejsze i groźniejsze. Jeśli podczas ulewy spadnie tyle deszczu ile zwykle spada przez miesiąc, to żadna kanalizacja nie podoła. Podobnie nie da się podnosić w nieskończoność wałów przeciwpowodziowych. Trzeba szukać innych rozwiązań, tak planować infrastrukturę miejską, by nadmiar wody miał się gdzie podziać nie czyniąc większych szkód.
Wygląda na to, że polscy politycy kompletnie zdziecinnieli. Sprawdzili rolę opozycji do sprzeciwu, a rolę obozu rządzącego do bezwarunkowego potakiwania i bezmyślnego popierania. Choć krytyka pozwala w porę dostrzec błędy i uniknąć ich, politycy uznali, że pochodzi od „być krytym” i robią wszystko, by nie było ich można ani krytykować, ani demaskować nieuczciwości. Niestety, do ideału daleko, ponieważ repolonizacja idzie jak po grudzie, a zagraniczne media bez opamiętania demaskują kłamstwa i machlojki. W tej sytuacji w sukurs władzy pospieszyła stojąca na czele Sądu Najwyższego doktor habilitowana Małgorzata Manowska zlecając stojącej na czele Trybunału Konstytucyjnego magister Julii Przyłębskiej zbadanie, czy ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej jest zgodna z Konstytucją. Z artykułem 2
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej
art. 47
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.
art. 51 ust. 2 i 5
2. Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.
5. Zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.
art. 61 ust. 1, 2 i 4
- Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
- Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
- Tryb udzielania informacji, o których mowa w ust. 1 i 2, określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy.
w związku z art. 31 ust. 3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
P. prezes uważa, że na przykład przepis, który mówi o tym, że nie można ograniczać prawa do informacji „o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji” może być niezgodny z artykułem Konstytucji, który gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do „informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne”. Im bardziej totalitarna władza, tym więcej ma do ukrycia. Doskonałym przykładem jest komisja do spraw pedofilii, która nie czekając aż Przyłębska rozstrzygnie, że informowanie o poczynaniach całego rządu i poszczególnych jego członków jest niezgodne z Konstytucją i jest sprzeczne „z art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmienionej następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełnionej Protokołem nr 2” odmówiła informacji posłom usiłującym skontrolować jej działanie i finanse.
W cywilizowanych krajach prawo służy społeczeństwu i ogranicza władzę. W Polsce służy wyłącznie władzy.