Prawda, półprawda, nieprawda

Wiara i nauka to oksymoron? Nic bardziej mylnego. Wiara zawsze czerpała z nauki, zawsze naukę wykorzystywała i adoptowała do swoich potrzeb. Gdy komuś coś się obieca i obietnicy nie spełni zostanie się prędzej czy później okrzykniętym kłamcą, oszustem i można spodziewać się kłopotów. Dlatego należy wymyślić coś takiego, czego nie da się zweryfikować. Na przykład życie wieczne… po śmierci.

Nie przypadkiem obłąkanych w dawnych kulturach otaczano czcią i szacunkiem jako mających kontakt z zaświatami. Z drugiej strony charakterystyczne jest poufałe, pogardliwe traktowanie wiernych. Nie przypadkiem jako ich uosobienie, personifikację wybrano zwierzę uważane za jedno z najgłupszych, będące synonimem człowieka mało inteligentnego. I tę trzódkę pasą i strzygą pasterze. A trzódka potulnie daje się paść i strzyc od tysiącleci. Zaś jedyne realne są w tym wszystkim pieniądze. Reszta to fikcja. Im bardziej niewiarygodna i nie trzymająca się kupy, sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, tym lepiej. I rzecz charakterystyczna – wszystko inne to gusła i zabobony, niewiarygodne i godne pogardy sekty. Tylko moja wiara to jest ta prawdziwa i jedyna. Żadna inna.

Weźmy takich scjentologów. Kościół scjentologiczny założył pisarz science fiction L. Ron Hubbard. Wiele pomysłów składających się na kanon wcześniej eksploatował w swoich powieściach. Wybrańcy za opłatą, rosnącą z każdym poziomem wtajemniczenia, poznają kolejne tajemnice. Najpierw dowiadują się skąd pochodzą. Otóż 75 milionów lat temu tyran Xenu rządzący Konfederacją Galaktyczną zesłał na planetę Teegeeack (Ziemię) setki miliardów więźniów. Xenu umieścił wygnańców nieopodal wulkanów po czym zdetonował ładunki atomowe. Duszom zamordowanych, czyli thetanom, przez 36 dni pokazywał na niebie trójwymiarowy film propagandowy, wmawiając, że są jednocześnie Bogiem, Jezusem i szatanem. Pod wpływem pokazu dusze zlały się w jednię wydzielającą pasożyty duchowe, które wnikają do ludzkich umysłów. Można się ich pozbyć, stosując zaawansowane techniki oczyszczające znane tylko scjentologom. Oczywiście nie za darmo. Oczyszczanie kosztuje.

Z innej beczki. Czy można być uczonym, zaglądać w najdalsze zakątki kosmosu i jednocześnie wierzyć? W latajacego potwora spaghetti, niewidzialnego różowego jednorożca, boga? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jak najbardziej. Zaś zdobytą wiedzę można wykorzystać na wiele sposobów z pożytkiem dla wiary. Na przykład prof. Costantino Sigismondi, astrofizyk i teolog, wykładowca Uniwersytetu Rzymskiego La Sapienza, Armellini and Volta Institute w Rzymie oraz Uniwersytetu w Nicei uważa, że po to Bóg dał człowiekowi rozum, aby ten odkrywał Jego siłę w zjawiskach przyrody i z pełną świadomością wykorzystywał swe odkrycia dla dobra ludzi. Lecz sednem wypowiedzi jest stwierdzenie, że Każde nowe odkrycie przybliża nas jeszcze bardziej do wiary, jest swoistym dowodem naszego kontaktu z Bogiem. Jak bardzo zbliżyło nas do wiary (i w co) odkrycie bozonu Higgsa ksiądz prof. nie ujawnił.

Prof. ksiądz postawił także karkołomną tezę, iż kościół sprzyjał nauce. Udowadniał ją ilustrując przykładami papieży, którzy z częstotliwością raz na kilkaset lat bądź ową naukę wspierali, bądź sami osobiście przyczyniali się do jej rozwoju. Oczywiscie prof. ksiądz nie byłby duchownym, gdyby zgrabnie nie wymiksował ze sprawy boga i nie zwalił winy na ułomność natury ludzkiej. Bo Kościół naukę wspierał, a jeśli nie wspierał, czy wręcz zwalczał, to tylko przez pomyłkę. Kościół na ziemi tworzą ludzie, którzy z natury są omylni, popełniają błędy. Tak też było w przeszłości w przypadku relacji między nauką a instytucją Kościoła. Ale podkreślić należy też fakt, że Kościół nie walczył z nauką. Takie wydarzenia jak proces Galileusza, śmierć Giordana Bruna na stosie (należy podkreślić, że wyrok, jaki na niego wydano, nie miał związku z popieraniem heliocentryzmu) czy negowanie teorii Darwina wynikały z błędów poszczególnych osób motywowanych źle pojętą troską o Kościół.

Przypomnijmy jednak papieży, którzy wykazywali się pasją do nauki i prowadzili własne badania lub czynnie wspierali naukę. Na przykład papież Sabinian (pontyfikat w latach 604-606) był doskonałym konstruktorem zegarów słonecznych, a to wymagało wiedzy z zakresu astronomii. Jedną z jego decyzji był nakaz umieszczania zegarów na każdym kościele. Wybitnym przykładem tego, że Kościół nawet w wiekach błędnie nazywanych ciemnymi stał na straży wiedzy, jest papież Sylwester II (999-1003). To on już w X wieku jako pierwszy obserwacyjnie znalazł biegun nieba — a to pozwoliło mu wyznaczyć astronomiczne pory roku. (…) Przy okazji warto podkreślić, że Sylwester II odegrał ważną rolę w historii Polski, ustanawiając w niej pierwsze diecezje. W tamtych czasach oznaczało to uznanie Polski za niezależne królestwo. Można więc powiedzieć, że papież-astronom dał zielone światło polskiej państwowości. Niestety, często zapomina się o jego zasługach, w Polsce jednak upamiętniono go lepiej niż gdzie indziej, nadając obserwatorium astronomicznemu w Bukowcu jego imię. Następnym papieżem wspierającym naukę był Grzegorz XIII (1572-1585)…

Dlaczego to popierające naukę, oświecone towarzystwo skazało Galileusza i Giordano Bruno? Moim zdaniem proces i skazanie Galileusza były utarciem nosa znanemu z niewyparzonego języka astronomowi za zbytnią śmiałość w stosunku do papieża. Galileusz był przyjacielem kardynała Maffeo Barberiniego, który po wyborze przyjął imię Urbana VIII (1623-1644). Kardynał Barberini wielokrotnie namawiał Galileusza do większej otwartości w głoszeniu swoich poglądów. Dalej ksiądz prof. udowadnia, że to wszystko w zasadzie wina samego Galileusza, bo Kościół popierał naukę, owszem, ale swoją, wysnutą z Biblii. Trzeba powiedzieć, że wielu hierarchów Kościoła w tamtym czasie było niezwykle wrogo nastawionych do heliocentryzmu i Galileusza. Ci właśnie ludzie po wydaniu „Dialogu” donieśli Urbanowi VIII, że Galileusz w swym dziele ośmiesza poglądy Stolicy Apostolskiej.

W ten sposób ksiądz profesor dowodzi, że Kościół zawsze sprzyjał nauce i to naprawdę nie jego wina, że owa nauka tak wolno rozwijała się w czasach, gdy miał realną władzę. A zaczęła się dynamicznie rozwijać dopiero wtedy, gdy ją stracił. Cały arcyciekawy wywiad z księdzem prof. astrofizykiem w 49 numerze serii Kosmos – tajemnice wszechświata. Na koniec warto pamiętać kto i z jakich pobudek jest dzisiaj w kontrze do nauki, kto chce zablokować badania genetyczne, stosowanie metody in vitro, prezerwatyw, zadaje kłam odkryciom naukowym, staje na drodze postępu….

Dodaj komentarz