Poszukać paragrafu i ukarać! Subito!

Wróćmy jeszcze na chwilę do ujawnionych przez blogera  z Rosji zdjęć. Zdjęcia pojawiły się pod koniec września, ale histeria zaczęła się dopiero w połowie października. Zdjęcia miały stanowić ilustrację tezy, iż katastrofa to mistyfikacja, a pasażerów Tupolewa zamordowano. Mimo, iż od początku taka tezę stawia Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński, tym razem  nie wsparli rosyjskiego blogera, ale wspólnie z rządem domagają się usunięcia zdjęć.

Teraz dowiadujemy się, że działacz płockiego klubu Ruchu Palikota, który na swoim prywatnym profilu internetowym zamieścił drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, został zawieszony w prawach członka. Cóż takiego jest na tych zdjęciach, że władza ramię w ramię z opozycją dwoi się i troi, by uniemożliwić rodakom zapoznanie się z nimi? Dlaczego minister spraw zagranicznych „ostro” reaguje, wzywa ambasadora Rosji i żąda wykrycia i ścigania blogera? Po co i za co?

Panu premierowi poparcie spadło. W związku z tym uznał, że żadnych fanaberii, jak uporządkowanie spraw kraju, przygotowanie sensownych i zgodnych z konstytucją ustaw, rozpoczęcie spełniania wyborczych i złożonych w exposé (to słowo ma liczbę mnogą?) obietnic społeczeństwo nie oczekuje. Wręcz przeciwnie. Społeczeństwu sprawny rząd do niczego nie jest potrzebny. Dlatego premier wsiędzie znowu w tuskobus* i rozpocznie peregrynacje po kraju. Chorym, bezrobotnym, głodnym od tego się nie poprawi, ale św. słupkowi poparcia a nuż.

Ale to nie jest jedyny sposób na odzyskanie rządu dusz. Od dłuższego czasu sugeruje się ludowi, że opozycja, zwłaszcza zawiązana z bratem śp. Brata „gra” katastrofą smoleńską. I to w zasadzie prawda. Jeśli jednak gra za słabo, jak na przykład w przypadku zdjęć, czynnik partyjno-rządowy delikatnie sugeruje gdzie leży pies pogrzebany i co należy o sprawie myśleć: – Trudno wykluczać prowokację, chociaż nie chciałbym tutaj snuć publicznych domysłów, komu mogłoby zależeć na tym, aby emocje – i to w tak drastyczny sposób wzbudzane na nowo – żeby te emocje dotyczące Smoleńska znowu w Polsce wybuchły. Może w przyszłości będziemy mieli okazję dowiedzieć się całej prawdy, także o tym przedsięwzięciu. A ponieważ przyszłość nie zawsze jest tak doskonale znana jak w przypadku emerytur, więc na wszelki wypadek nie dopuścimy, żeby polskie społeczeństwo te szokujące zdjęcia widziało na oczy. Bo jeszcze dojrzy coś, czego nie powinno.

Trudno nie zauważyć, że cała histeria rozpętana w związku ze zdjęciami to Himalaje hipokryzji. Polakom nie wolno oglądać zdjęć, ponieważ są „wstrząsające”, „drastyczne”, „szokujące”. Nawet premier sugeruje, że ktoś, chcąc by te emocje dotyczące Smoleńska znowu w Polsce wybuchły, „epatuje” w celu „skłócenia narodu”. Jakby nie zauważył, że histerię rozpętali przedstawiciele jego rządu i podległych mu służb. Poza tym jeśli te zdjęcia są faktycznie tak szokujące, że nawet dorośli ludzie nie mają prawa ich oglądać, to jak nazwać epatowanie rozpiętymi na krzyżu, przybitymi gwoździami skrwawionymi zwłokami, których widoku nie oszczędza się nawet dzieciom?


* Komentujących bardzo proszę o zwrócenie szczególnej uwagi przy pisaniu tego słowa, by się im pod koniec palec nie omsknął. Zupełnie niechcący i nieintencjonalnie można bowiem śmiertelnie znieważyć organ.

Dodaj komentarz