Postępujący postęp

Po co wymyślać nowe określenia, skoro istniejące są doskonale znane i rozumiane? Właśnie po to, by nie nazywać rzeczy po imieniu, by rozmyć znaczenie, by brzmiało uczenie i wymagało długich wyjaśnień. Zwykłe kłamstwo, dezinformacja to teraz fake news. Manipulacja, propaganda to posprawda. Brzmi lepiej, a i propagandowo-manipulacyjny wydźwięk jest znacznie lepszy, boć to bądź co bądź prawda, tyle, że post. Co prawda istnieje łagodniejsze określenie kłamstwa — nieprawda, ale brzmi niepoważnie na tle poważnej postprawdy.

Choć te słowa funkcjonują już w języku polskim od kilku lat, twórcy „Słownika języka polskiego” jeszcze ich nie spostrzegli. Co oczywiście nie przeszkadza im zachęcać do kupna słownika, w którym tego typu terminów nie ma i encyklopedii, która też ich nie zawiera. Taki skromny wkład Państwowego Wydawnictwa Naukowego w postwiedzę.

Zgodny z definicją znajdującą się w Wikipedii przykład postprawdy znajdziemy w materiale informującym o śmierci Romualda Dębskiego. Wszyscy którzy mieli styczność z profesorem wiedzą, że nigdy nie wahał się dokonać aborcji gdy płód był uszkodzony lub przemawiało za tym dobro kobiety. Mimo to w materiale czytamy:

Profesor był zwolennikiem prawa do wyboru aborcji, choć podkreślał, że sam byłby najszczęśliwszy, gdyby w Polsce prawo zakazywało aborcji.

Z cytatu zamieszczonego poniżej jasno wynika, że owo „szczęście” to sarkazm. Z niektórych komentarzy pod informacją wynika, że manipulacyjka powiodła się i Dębski został włączony do grona antyaborcjonistów. Dalej czytamy, że:

Profesor wychodził z założenia, że obecnie panujące przepisy dotyczące legalnych aborcji są odpowiednią formą trudnego kompromisu. Nie chciał prawa ani zaostrzać, ani go liberalizować.

Profesor z niczego nie wychodził. Na pytanie czy byłby za tym, by zmieniło się prawo odparł, że wydaje mi się, że w Polsce dopracowany został jakiś taki, no trudny, ale konsensus był. Ja bym już nie szedł ani w kierunku zaostrzania, ani w kierunku liberalizacji. To oczywiste, że lepiej tego zgniłego kompromisu nie tykać. Klasa polityczna jest jaka jest, więc bez względu na intencje i kierunek zmian chaos i zamieszanie byłoby niewyobrażalne. Bo przecież pozostawienie decyzji w rękach kobiet i lekarzy nie wchodzi w grę.

Przykładu fake newsa też nie musimy daleko szukać. W materiale zatytułowanym »Tusk kpił z Dudy, prezydent w końcu komentuje. Twierdzi, że to „brak szacunku do własnego kraju„«, czytamy, że

Donald Tusk prosił, by okazać prezydentowi „życzliwą cierpliwość”, co oczywiście trudno odczytać inaczej, niż jako kpiny z prezydenta. Duda odpowiedział, mówiąc, że to brak szacunku do Polski.

O co chodzi? Jest oczywiście wyjaśnienie, które niczego nie wyjaśnia tym, którzy nie pamiętają co Andrzej Duda wyczyniał w Niemczech.

Pod koniec października Donald Tusk wypowiedział się na temat wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Berlinie przy okazji XIX Forum Polsko-Niemieckiego.

Owszem, zacytowano wypowiedź Tuska, ale nie wyjaśniono kontekstu, czego dotyczyła. A dotyczyła takiej na przykład wypowiedzi Dudy: Może mamy problem z demokracją w UE? Ludzie w Polsce zastanawiają się, dlaczego nie mogą kupić w sklepie normalnej żarówki tylko energooszczedną. Dlaczego? Bo Unia zabroniła. A także takiego na przykład pytania, które zadał prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi: Jeśli w UE jest tak dobrze, jak Pan mówi, to dlaczego Brytyjczycy zdecydowali się na Brexit?

To przykłady z dzisiaj. Czy Polacy powinni obawiać się rosyjskich trolli? Absolutnie nie! Rodzime, postępowe media wystarczą w zupełności!

 

Na pokrewny temat: Dyplomatacja.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. Ludwik XIV zwany Król Słońce – król Francji, powiedział: Francja to ja. Być może fircyk w zalotach do ….też uważa siebie za słoneczko. Zauważalne u niego jest jedno. Szykuje się mu przyrost trzeciego podbródka.

    Prezydenta nie trzeba kochać, prezydent nie musi być błyskotliwy. Prezydent nie powinien popisywać się płaskimi dowcipasami wzbudzającymi zażenowanie. Prezydent musi rozumieć słowa „racja stanu”. Prezydent nie może reprezentować interesów jednej partii. Prezydent nie może afiszować się swoją religijnością, bo wygląda to fałszywie, a zakłamanie na tak wysokim stanowisku jest niedozwolone.Chciałabym by prezydent szanował i przestrzegał zapisów prawnych. Tylko tyle. I aż tyle. Wtedy zasłużyłby na mój szacunek, obywatelki z prowincjonalnego miasta.

    p.s. Obecny prezydent ma jedną cechę wspólną z królem Zygmuntem III Wazą. Obydwaj to zwolennicy dominacji katolickiej. Zygmunt III był zwolennikiem kontrreformacji, a w niej inkwizycji rzymskiej czyli nawracania heretyków. Pytanie jest: kiedy zacznie się w XXI w w Polsce? Bo już pleban decyduje kto ziemię kupić może, zakonnik decyduje, że bez pisma od plebana na studia iść nie można. Zbrodnie gwałtów na nieletnich dokonywane przez księży mają wyroki symboliczne i niekoniecznie do odsiadki w więzieniu. Czym takie wyroki „w zawieszeniu” różnią się od biskupiego przesyłania gwałciciela z parafii do parafii?

  2. Odnośnie takich określeń, jak fake news w pełni się zgadzam. Takie polskie słowo, jak dezinformacja lepiej brzmi i lepiej oddaje istotę rzeczy. Fake news jest tu tylko kolejnym anglicyzmem wynikającym z globalnego zasięgu i wpływu języka angielskiego. Czasem takie słowa bywają przydatne, ale przeważnie tylko zaśmiecają rodzime języki.

    Odnośnie postprawdy – tego określenia bym bronił, ten anglicyzm uznaję za przydatny. On nie tyle zastępuje manipulację czy propagandę, co określa zjawisko relatywizowania rzeczywistości. W tym jednym słowie doskonale zawiera się postawa, którą wyrażał już niejaki Protagoras: „wszystko jest dla mnie takim, jakim mi się zdaje, a dla ciebie takim, jakim tobie się zdaje.” Ów podważał w ten sposób „jedyną prawdę” wierzących w jedynego boga, miłującego ich stwórcę i z pewnością nie był w tym cyniczny, dzisiejsi relatywiści natomiast z cynizmu uczynili cnotę. Na przykład taki Donald Trump: „widziałem to gdzieś w telewizji wiele lat temu. I nigdy tego nie zapomnę” – w ten sposób opisał muzułmanów tańczących z radości w Jersey City po upadku wież WTC. 

    Postprawda to postawa polegająca na celowej i cynicznej rezygnacji z krytycznego podejścia do rzeczywistości. Dotyczy zatem nie tyle rozpowszechniających nieprawdę i manipulujących opinią, co odbiorców tego przekazu, którzy muszą sami nauczyć się poruszania w świecie informacji. Sprawdzać to, co do nich dociera i zachowywać sceptycyzm. Tak to rozumiem.

    1. Jest mnóstwo określeń, którymi da się określić to, o czym piszesz. Nie trzeba wprowadzać nowego neologizmu, który niczego nie wyjaśnia. Zwłaszcza, że przedrostek ‚post’ oznacza coś występujące później. Prawda jest prawdą zarówno przed jak i po. To co opisujesz to manipulacja, demagogia, populizm.

      1. Zgadzam się. Dość neologizmów, które w ustach je wypowiadających mają uchodzić za znamiona wykształcenia, znajomości języka obcego. Kilka lat  temu dziennikarka oceniając czyjś występ wydarła się:zajeb……..cie. Taka była w swoim mniemaniu „nowoczesna, młodzieżowa i wiedząca”. A była tylko przeklinającą (z jęz.ruskiego) prostaczką.

        W mowach polityków znalazły się zwroty „zamieść pod dywan”, ” walczymy o poprawę”, „zwyciężyliśmy w tym boju” itp. okropieństwa. Podobno, podobno jest? Komisja d.s. języka polskiego. I nigdy paskudnej mowy nikt z jej członków nie potępił.

      2. W tym przypadku najbliższe znaczeniowo byłoby słowo relatywizm, jednak należałoby wtedy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy relatywizmem pozytywistycznym – czyli takim, jak zaprezentował ów Protagoras – a relatywizmem cynicznym, rozumianym jako dążenie do realizacji swoich interesów bez względu na koszty.

        Neologizmów nie należy potępiać w czambuł. Słowo dezinformacja też nie jest czysto polskiego pochodzenia.

        1. Zwrócę uwagę, że jest bardzo wielu Polaków, którzy nie rozumieją słów obcobrzmiących, nawet gdy są one długo używane. Nie rozumie słowa, to nie zwraca już uwagi na pozostałe, nie czyni najmniejszego wysiłku by pojąć przekaz. Takie postawy są charakterystyczne dla starszych osób, ale i (niestety) dla młodych. Ci ostatni najwyżej użyją popularnej „polszczyzny” i ocenią”:  pier…..li.

          Nadzwyczaj przykrym jest to, że osoby z wyższym wykształceniem bardzo często klną bardziej niż przysłowiowy szewc. Przodują tu mężczyźni, ale i kobiety w ramach „równouprawnienia” zbytnio nie odstają. Dzieje się tak na skutek braku reakcji otoczenia.I obrzydliwie zaśmieca mowę polską.

           

        2. Zważ, że Niemcy, Francuzi, nacje które szanują siebie i swoją tradycję tworzą własne określenia. Nacje słabe, zapożyczają garściami zachwaszczając swój język do granic absurdu. Od angielskiego skrótu utworzono słowo pijar. Naród, który własnego języka nie szanuje, nie czerpie z własnego dorobku, nie tworzy lecz wszystko zapożycza, nawet słowa, skazany jest na zagładę.