— Zebraliśmy się tutaj po to… — zagaił przewodniczący.
— … żeby się rozejść. — dokończył Szymuś, mistrz ciętej riposty.
— Nie — sprostował przewodniczący. — Wezwałem was tutaj w celu omówienia strategii.
— Chcesz obydwa sprawne czołgi wysłać do obrony granicy? — zapytał Władzio.
— Nie. Ostatnio, wiecie, mieliśmy kilka wpadek. Nie tak to miało wyglądać.
— Trzeba było nie obiecywać gruszek na wierzbie.
— Kto jak kto, ale ty lepiej byś zrobił, gdybyś przeprosił i siedział cicho. Obiecywałem to, czego wyborcy oczekiwali. Ale zabezpieczyłem się.
— Niby jak?
— Przekonując swoich zwolenników, żeby głosowali na was. Gdybym tego nie zrobił i nie przekroczylibyście progu, to powtórzyłaby się sytuacja z 2015 roku z tą różnicą, że to Koalicja Obywatelska zyskałaby większość bezwzględną. Ale wtedy musiałbym spełniać obietnice, których spełniać nie mam zamiaru.
— No to po co obiecujesz?
— Po co pytasz skoro wiesz? Ja wszystko zrobię żeby wygrać wybory. Wziąłem ślub kościelny po 27 latach małżeństwa? Wziąłem. Przeistoczyłem się z liberała w socjaldemokratę? Przeistoczyłem. Bo im dłużej jest się premierem, tym bardziej staje się w jakimś sensie socjaldemokratą. Jak się chce wygrać wybory, to trzeba być elastycznym. Ja przejąłem część elektoratu lewicowego wciskając mu kit. Wy prawicowego nie potrafiliście do siebie przekonać.
— O co ci chodzi? — wtrącił Władek. — Zależało ci, żeby ta ustawa nie przeszła i utrąciliśmy ją.
— Ale przecież prezydent i tak by ją zawetował, a tak przez was wyszedłem na wiarołomcę i durnia.
— A jakby nie zawetował? Sumienie nie pozwalało nam podjąć takiego ryzyka.
— Ty mówisz o sumieniu? Ja wziąłem dwa śluby z jedną żoną, a ty z dwiema.
— A co to ma do rzeczy? Przecież sam się nie stosujesz do zasad, które głosisz. Opowiadasz o prawach kobiet, a robisz wszystko, żeby nic się nie zmieniło. Obiecujesz rozliczenia, a nikomu dotąd nie spadł włos z głowy. Ba, awansujesz pisowskich nominatów!
— Doskonale wiesz, że to nie takie proste.
— Jasne, że wiem. Nie jest prosto wysłać wniosek do Rady Europy w sprawie immunitetu, nie jest prosto wystąpić o europejski nakaz aresztowania. Lepiej kogoś, kto wyjechał zagranicę intensywnie szukać w kraju, prawda? Michał Woś mówił, że zamierza poinformować prokuratorów go przesłuchujących, że są nieskutecznie powołani i w związku z tym ani oni nie mogą mu stawiać żadnych zarzutów, ani on nie może składać żadnych wyjaśnień.
— Do czego zmierzasz?
— Do tego, że jeśli według nich jakieś organa państwa działają nielegalnie, to oni nie zamierzają podporządkowywać się im. A my i nasi prawnicy od lat powtarzamy, że ta czy tamta Izba Sądu Najwyższego jest nielegalna, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są uzurpatorami niewłaściwie powołanymi i nic, żadnych konsekwencji, nielegalne instytucje nie tylko są tolerowane, ale jeszcze finansujemy ich działalność, a ty legitymizujesz pisowskich nominatów. Jak długo jeszcze wyborcy będą wierzyć, że chcemy cokolwiek zmienić, pociągnąć winnych do odpowiedzialności? Gdyby ktoś powiedział, że jest posłem i chciał pobierać dietę miałby kłopoty, a my mówimy, że neosędziowie nie są sędziami i wypłacamy im pensje i premie!
— No właśnie po to się tu zebraliśmy — wyjaśnił przewodniczący i dodał zerkając na Szymka — a nie po to, żeby się rozejść. Musimy uzgodnić strategię. Co zrobić, żeby niczego nie zmieniać, a żeby wszyscy uwierzyli, że się staramy zmienić wszystko? Głosowanie jak ostatnio pozwoliło mi przynajmniej zapewnić, że ja chcę bardzo zmian, dążę do nich, ale wy mi nie dajecie i nawet próbować nie będziemy, bo w tym Sejmie nic się nie da zrobić. Na Campusie chyba to łyknęli.
— Jak to dobrze, że Onet ukrywa i każe sobie płacić za ujawnianie niewygodnych dla nas informacji.
— O czym mówisz?
— Nie wiesz? No to posłuchaj.
Jest coś takiego, co się nazywa sieć badawcza Łukasiewicz, stworzona za rządu PiS-u. To miała być taka sieć podlegających rządowi instytutów badawczych. W tej chwili to są 22 takie instytuty z największych miast i ona miała stworzyć takie zaplecze technologiczne, intelektualne dla administracji publicznej i prowadzi działania naukowe takie skonsolidowane i miała być nastawiona na to, żeby działania naukowe dało się komercjalizować, żeby to było jak takie najbardziej, najbardziej możliwe do wprowadzenia rozwiązania. Centrala powstała w Warszawie, to tworzył to Jarosław Gowin, ale są też oddziały terenowe. I teraz, tak po wyborach, ministrem nauki został przedstawiciel lewicy, no i siłą rzeczy zaczęło się poszukiwanie ludzi, którzy mogą zająć stanowiska w tej domenie naukowej, ludzi związanych z lewicą. I pan Bartłomiej Ciążyński, który jest liderem Wrocławskich struktur lewicy, właśnie trafił do jednego z instytutów — Sieć Badawcza Łukasiewicz Port, tak to się nazywa. I kiedy on był w tym Porcie to tam dostał samochód służbowy i tymże samochodem służbowym pojechał na urlop, chociaż w międzyczasie, on nie był w tym Instytucie zbyt długo, został wiceministrem sprawiedliwości, zastąpił Krzysztofa Śmiszka z lewicy, który został wybrany do Parlamentu Europejskiego. Wziął w tym Łukasiewiczu urlop bezpłatny, ale podczas urlopu bezpłatnego nie zapomniał, że ma do dyspozycji Skodę Superb i kartę paliwową i właśnie korzystając z tych dobrodziejstw wyjechał sobie na wakacje do Słowenii.
— No ale przecież został zdymisjonowany!?
— No ale jak za PiS-u dopiero wtedy, gdy sprawę nagłośniły media. A po ujawnieniu sprawy szedł w zaparte według najlepszych pisowskich wzorców. A wcześniej wyleciała kobieta, która to ujawniła. Uważasz, że ludzie uwierzą w zapowiadane szumnie wysokie standardy, jeśli takie postępowanie nie będzie od razu duszone w zarodku i będziemy działać dopiero jak media zaczną o sprawie trąbić? Kto uwierzy, że coś się zmieniło jeśli nadal będzie obowiązywała zasada „nie róbmy nic, może nikt się nie dowie”?
— To też trzeba przemyśleć.
— A zatwierdzenie pisowskiego nominata na stanowisko prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego to realizacja którego konkretu? — zapytał milczący dotąd Adam.
— Coś się czepił. Pomyliłem się!
— Jaja sobie robisz? Nie słyszałem głupszego usprawiedliwienia. Już lepiej żebyś opowiadał, że cię napadli i zmusili.
— Wiecie, ja jestem pełen podziwu i uznania dla prezydenta za konsekwencję, a dla pisowskich neosędziów za niezłomność. Oni nie wahają się nie deliberują jak nasi, nie wydaja sprzecznych opinii. To doskonali fachowcy, nie muszą badać sprawy, żeby wiedzieć kto jest winny, a kto nie. Poza tym prezydent śmiał się ze mnie i mówił, że w oczach Kaczyńskiego będę miękiszonem jak się nie zgodzę, a wiecie jaki zawsze jestem twardy, jak odważnie podejmuję niepopularne decyzje.
— Zastanawiam się, czy w tej sytuacji nie podać się do dymisji, bo ośmieszyłeś wszystkie moje wysiłki by przywrócić praworządność. Ja główkuję jak się neosędziów legalnie pozbyć, a ty ich awansujesz i legitymujesz.
— Jednego profesora prawa już wywaliłem bez mrugnięcia okiem i zastąpiłem magistrem ściganym w Stanach za przewały, to na twoje miejsce też się ktoś znajdzie.
— Idź na całość. Mianuj sędziego Schaba albo Radzika.
— Ja myślę, że powinniśmy powołać rzecznika rządu. Niech cię tłumaczy — zaproponował Szymuś.
— Po co? Moim zdaniem brak rzecznika doskonale się sprawdza. Każdy minister prowadzi własną, niezależną politykę informacyjną, a ja kadrową. Duda przekonał mnie, że tylko sędziowie powołani przez PiS zapewnią sądom prawdziwą niezależność.
— No ale to wprowadza chaos, gdy minister sprawiedliwości mówi o praworządności, pozbywa się pisowskich funkcjonariuszy, a ty ich awansujesz. Szefowa od klimatu mówi, że trzeba wprowadzić zapisy Zielonego Ładu, a ty na wyścigi z PiS-em zapewniasz rolników, że po twoim trupie. Liczysz na to, że przejmiesz naszych wyborców? — zapytał Władek.
— Musimy dbać o polskie rolnictwo.
— Jasne. I nie tylko o rolnictwo. Rozdajesz pieniądze tak samo jak PiS. Skąd je weźmiesz?
— Pożyczą nam z pocałowaniem ręki, bo oferujemy atrakcyjny procent.
— I kto to spłaci?
— A czym ty się tak przejmujesz? Przecież nie my!
— No więc robimy to samo co PiS, tylko bardziej?
— Tak. W przyszłym roku podwyżki.
— No ale przez to deficyt przekroczy 300 miliardów! To chyba przesada.
— To przecież nie my, to PiS do tego doprowadził.
— No ale to my obiecaliśmy, że niczego co Kaczyński dał my nie zabierzemy, a jeszcze dodamy dwa razy tyle od siebie.
— Proponujesz zaciskanie pasa?
— Boże broń. Ale mamy rozpoczętą procedurę nadmiernego deficytu.
— Spokojnie, nic nam nie zrobią. Przekonam ich, że to przez PiS.
— No ale wszystkie twoje pomysły obracają się przeciwko nam. Kredyt zero procent owocuje gigantycznym wzrostem cen mieszkań. Babciowe doprowadziło do podwyżek opłat za pobyt dziecka w żłobku. Uśmiałem się jak norka gdy dowiedziałem się, że to wasi radni w Koszalinie poparli pomysł pobierania całego babciowego plus 250 zł opłaty wnoszonej przez rodzica. PiS i my byliśmy przeciw.
— Sam wiesz najlepiej, że wszystkie proste pomysły rozdawania pieniędzy, i nasze, i swoje, PiS już wykorzystał. Nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy, a czas naglił.
— Ale po co zaraz przystępować do realizacji poronionych, kosztownych obietnic?
— Bo obiecałem ludziom. A ja zawsze słowa dotrzymuję.
— Świetny kawał. Zajrzyj na waszą stronę internetową. Ile swoich obietnic spełniliście?
— My.
— Co my?
— Spełniliś-my, ty też jesteś członkiem koalicji. Spełniamy te obietnice, które łatwo spełnić, które widać. Jak ludzie dostaną pieniądze, to to odczują. A jak wybudujemy kiedyś elektrownię, to kto to zauważy? Poza tym rozdawać każdy potrafi, a budować nie.
— Ale uważam, że nie można w nieskończoność zadłużać państwa, trzeba wreszcie podjąć jakieś działania.
— No i podejmiemy. Kiedyś. Podsumowując podzielam wasz pogląd, że nie trzeba nic zmieniać w naszej polityce. To, co robimy jest optymalne, nie ma czego poprawiać, nie ma potrzeby niczego zmieniać, bo nie da się tego robić lepiej. A poza tym za trzy lata kończę siedemdziesiątkę, za 10 lat osiemdziesiątkę, więc to, co będzie potem wisi mi nacią od pietruszki.
— Nic nie zmieniamy?
— Nic. Poza jednym. Musimy zadbać o to, by publicznie nie demonstrować różnic. Niech wyborcy myślą, że się staramy, że to PiS i prezydent są hamulcowymi. A jak czegoś nie będziemy chcieli uchwalić, to musimy tak przegrać głosowanie, żeby nikt nie domyślił się, że to ustawka. Ostatnia przegrana była zbyt grubymi nićmi szyta. No i mogą podnieść się głosy, że jeśli szef rządu jest tak nieudolny, że nie potrafi wymusić posłuchu, to powinien ustąpić. Posiedzenie było bardzo owocne. Dziękuję wszystkim za udział. A teraz — przewodniczący puścił oko do Szymka — rozejść się!
Wszyscy rozeszli się w radosnej atmosferze, ponieważ wiedzieli, że dzięki geniuszowi premiera po przejęciu władzy PiS będzie miał już wszystko przygotowane, łącznie z kadrą, a przed nimi otworzą się nowe perspektywy i będą mieli jasne cele.
A tak mi się przypomniał stary dowcip, pewnie znasz.
Ruscy w bunkrze.
– Wania, szto widisz?
– Girmańskie tanki.
– Skolka? (Niech będzie, że dwa).
– Bieri granat!
…
– Szto, ubił?
– Tak toczna!
– Addaj granat…
PS – to tylko prosty żart, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy tak postrzegają zagadnienia strategiczne, nie tylko wojskowe.
Bez ładu, bez składu, bez sensu wydajemy na zbrojenia, kupujemy sprzęt nie zastanawiając się kto to będzie obsługiwał. Polecam rozmowę:
Nowa władza robi dokładnie to samo co PiS — kosztem gigantycznego zadłużenia wzmacnia zagraniczny przemysł zbrojeniowy.
Przepraszam, nie chce mi się poświęcać czasu na godzinne zdanie kogoś z wielu. Mógłbyś zrobić tl-dr?
Natomiast absolutnie zgadzam się, że nasze działania są chaotyczne. Rozumiem kierunek USA – bo to jest długofalowe nawiązywanie stosunków z hegemonem NATO, nie rozumiem różnych flirtów z Koreą Płd. Tak, zdaje się Kraby mają od nich podwozie, ale po co kupujemy czy tam zamawiamy jakieś ich całe czołgi, „myśliwce” które nawet nie mają podejścia bojowego do F16?
I przede wszystkim – co się dzieje, że kiedyś SAMI robiliśmy czołgi, no tak te proste – ale potem je modyfikowaliśmy do Twardego, który na froncie wschodnim też daje radę. Jasne – Abramsa sami nie zrobimy. Ale zamiast kupować coś koreańskiego może lepiej jest odtworzyć własne fabryki na poziomie podstawowego sprzętu Rosji? Bo niech nikt tu nie opowiada o T14 Armata zwanej przez złośliwych T14 Atrapa. Przecież nawet doświadczenie 2 wojny światowej pokazało, że fajnie mieć zaawansowane Tygrysy i Pantery, ale ich ograniczone zasoby zawsze dostaną wpiedrol od masowej produkcji tak prymitywnego czołgu jak T34.
Przepraszam, nie chce mi się poświęcać czasu na robienie drugi raz tl-dr.