Polowanie na jelenie

Janowski

Swego czasu Gazeta Wyborcza sprzedawała się w ponad pół milionie egzemplarzy. Dlaczego? Bo była ciekawa, rzetelna, wiarygodna i obiektywna. A dziś? Dziś od wczoraj główną stronę okupuje artykuł pod tytułem »Autor książki o ks. Janowskim ujawnił fragment. Skąd zdjęcie prałata z pistoletem?« Materiał zilustrowany jest zdjęciem księdza Jankowskiego. Kimże jest więc ów tajemniczy tytułowy Janowski? Symbolem niechlujstwa i degrengolady. W innym materiale cytowane są słowa p. Emilewicz: Myślę, że jest kilka ważnych tematów, na które dobrze, byśmy my mieli pieczę. Ledwo uzyskała mandat europosła już zapomniała ojczystego języka? Raczej nie, ponieważ na łamach Polska The Times to samo jest zacytowane poprawnie: Myślę, że jest kilka ważnych tematów, nad którymi dobrze byśmy to my mieli pieczę.

Według Wikipedii ‚logo’ to skrót od logogram (internetowy słownik języka polskiego nie zna takiego słowa) lub logotyp, oznaczający „unikalną i charakterystyczną formę graficzną, stylizowany napis, symbol lub inną formę ekspresji graficznej służącej do identyfikacji marki, przedsiębiorstwa bądź organizacji”. ‚Logo’ jest ściśle związane z tak zwanym ‚znakiem towarowym’, czyli cechami zewnętrznymi pozwalającymi łatwo odróżnić produkt jednej firmy od drugiej. Z punktu widzenia przedsiębiorcy idealna sytuacja jest wtedy, gdy klient na pierwszy rzut oka potrafi odróżnić jego produkt od innych lub skojarzyć logo. Dlatego znaki towarowe, wzornictwo, logotypy są chronione prawnie.

Podczas gdy wszyscy uczestnicy rynku starają się czymś wyróżnić, portal wyborcza.pl stara się wtopić w otoczenie, upodobnić do innych portali tak bardzo jak to tylko możliwe. Najpewniej chodzi o to, by nikt spoglądając użytkownikowi zza pleców nie mógł zorientować się z czym ma do czynienia. Gdy Wyborcza święciła triumfy jej portal także wyróżniał się na tle innych, by jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, nie do pomylenia z żadnym innym. Dziś jednego portalu od drugiego odróżnić nie sposób. Poza kolorem paska u góry różnią się od siebie szczegółami trudnymi do wychwycenia. Taka unifikacja wyglądu stawia pod znakiem zapytania także i inne cechy, jak rzetelność czy wiarygodność.

Na stronie głównej portalu wyborcza.pl widniał baner z napisem „190 tysięcy prenumeratorów wyborcza.pl”. Kliknięcie weń bliżej lewej krawędzi otwierało pustą stronę. Ale to drobiazg, bo można było przecież kliknąć gdzie indziej i wtedy oczom ukazywał się ruchomy obraz, a na jego tle informacja:

Świat się zmienia, a my z nim. Różnią nas: metryka, płeć, pochodzenie, ale łączą: słowa, obrazy, emocje.
Dzielimy się doświadczeniami, by lepiej zrozumieć i opisać świat. Jesteśmy w tym razem – WYBORCZA.PL MA JUŻ 190 TYS. PRENUMERATORÓW! Dziękujemy!

Czy to ma zachęcić nowych prenumeratorów? A może wręcz przeciwnie, tyle wynosi górny limit? No bo co z tego, że tyle ma? Inaczej. Dlaczego należy zostać 190.001 prenumeratorem? Wydaje się, że zachęta powinna się raczej koncentrować na zaletach, poziomie oferowanych usług, w tym przypadku atrakcyjności, aktualności i wysokim poziomie merytorycznym tekstów, a nie na informacji ile jeleni udało się dotąd złowić. Warto w tym kontekście odnotować, że jeśli chodzi o oszustwa, to państwo raczej stoi po stronie oszukujących niż oszukiwanych. Dowodów jest co niemiara, ale żeby pozostać w kręgu naszych zainteresowań odnotujmy tylko bezkarność banków, które nagminnie odmawiają anulowania nieautoryzowanych transakcji.

Wstrzymanie się przez bank ze zwrotem środków powinno być działaniem wyjątkowym, a nie standardowym, jak ma to miejsce w dzisiejszej praktyce. Odmowa zwrotu następuje najczęściej tylko w oparciu o uprawdopodobnienie pewnych faktów i okoliczności zmierzających do wykazania autoryzacji, winy, umyślnego działania czy rażącego niedbalstwa klienta. Tymczasem przepisy jasno mówią, że to na banku spoczywa ciężar udowodnienia tych okoliczności.

Janowski

Jak widać przepisy sobie, a banki sobie. I to całkowicie bezkarnie. Jaki jest „kontekst” poczynań banków z prenumeratą Wyborczej? Luźny, jednak wart odnotowania. Otóż tu i ówdzie można spotkać taką oto zachętę →

Pięć złotych miesięcznie to bardzo kusząca propozycja, prawda? Tyle, że po pierwsze 5 zł za pierwsze dwa miesiące, a po drugie pod warunkiem, że będzie to „płatność cykliczna”. W normalnym trybie miesiąc kosztuje pięć razy więcej — 25 zł. W czym tkwi haczyk, zgodne z prawem, aczkolwiek dwuznaczne etycznie zagranie? Ano w tym, że środki będą pobierane automatycznie tak długo, dopóki prenumerator nie zrezygnuje z tego udogodnienia. Od razu zrezygnować nie może, a żeby nie zrezygnował „w dowolnym momencie” po uruchomieniu usługi, drugi miesiąc też dostanie za 5 zł. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że skusi się, po czym zapomni zablokować płatność cykliczną pod koniec drugiego miesiąca. A nawet jeśli nie zapomni, to i tak w stosownym czasie dostanie wezwanie do zapłaty. Bowiem rezygnacja z „płatności cyklicznej” nie jest równoznaczna z rozwiązaniem umowy (rozdział VII, pkt 2. regulaminu):

Aby zrezygnować z Pakietu należy wysłać wiadomość e-mail na adres pomoc@wyborcza.pl z oświadczeniem o rezygnacji z Pakietu. W wiadomości o rezygnacji Użytkownik powinien wskazać od kiedy chce zrezygnować z Pakietu, przy czym termin ten nie może być krótszy, niż 7 dni od dnia otrzymania wiadomości e-mail przez Agorę. W razie nie wskazania terminu Pakiet zostanie dezaktywowany w terminie 7 dni od dnia otrzymania oświadczenia o rezygnacji.

Teoretycznie każdy ma takie same prawa. Praktycznie usługodawca może dużo więcej. Zaś niezadowolony klient zawsze może po sądach latać i latami dochodzić sprawiedliwości. Niewykluczone, że będzie miał więcej szczęścia niż kobiety, które zostały poszkodowane przy obliczaniu wysokości emerytur, doczekały się wyroku Trybunału Konstytucyjnego i okazało się, że nie otrzymają wyższych świadczeń, ponieważ… minął termin.

 

PS.
Może nie od rzeczy byłoby wspomnieć o innym coraz powszechniejszym zjawisku — infantylizmie tytułów? W tym wiedzie prym niezawodny „portal sprawdzający fakty”. Dwie próbki: »TVP: „Dbamy o pluralizm debaty. Podajemy informacje prawdziwe i zweryfikowane”. Co?« i »Morawiecki dumny z zablokowania celów klimatycznych: „Nie mamy sobie nic do zarzucenia”. Nieprawda: rząd PiS ma«.

Dodaj komentarz