Polacy chcą

Wczoraj odbyło się kolejne ple-ple-plenum KC PO. Oczywiście to, co się odbyło na pewno zwie się inaczej, ale jam ci człek starej daty. Jeśli nie mogę się oprzeć wrażeniu, że już coś takiego gdzieś widziałem, a skojarzenie nasuwa się samo, to nie zastanawiam się jak teraz to sobie towarzysze nazwali. Celem zwołanego wczoraj wspomnianego ple-ple było namaszczenie Kidawy-Błońskiej na kandydata w wyborach prezydenckich. Cechą charakterystyczną tego typu spektakli jest gorąca reakcja publiczności podczas przemów. W tym przypadku spontaniczne oklaski nie były pobudzane za pomocą dyskretnie ukrytych plansz z napisem „aplauz”. Zorganizowano to bardziej finezyjnie. Mówca podnosił lub zawieszał głos, a sala hałasowała entuzjastycznie wtedy, kiedy trzeba. Skojarzenie z sitcomem i sztucznym aplauzem z taśmy, choć nasuwa się samo, jest nieuprawnione.

Gierek i Schetyna
Gierek i Schetyna nie są do siebie podobni

Najpierw na mównicę wdrapał się I Sekretarz KC PO tow. Edward… Ach, przepraszam (po polsku sorry), zasugerowałem się podobieństwem, którego nie ma. Chodzi oczywiście o p. G. Schetynę, który rozpoczął od wspomnienia osiągnięć. A ma ich na koncie co niemiara. Choć zdarzały się i porażki. Na szczęście sporadycznie i nieliczne. Ledwie kilka pod rząd przegranych wyborów. Ale na przykład wybory sprzed dwóch miesięcy przyniosły niejednoznaczny werdykt wyborców. PiS wygrał w sejmie, choć, pamiętamy to, opozycja zdobyła blisko milion głosów więcej. O tym, że obowiązująca ordynacja wyborcza premiuje duże ugrupowania wiadomo od kilkudziesięciu lat. Mimo to Schetyna dopuścił do rozpadu koalicji, którą stworzył na wybory do Parlamentu Europejskiego. Z drugiej strony…

Z drugiej strony to my wygraliśmy Senat [entuzjastyczne brawka]. Wygrana byłaby zdecydowanie większa, gdyby nie oni. No bo przecież nie my! Nie on! Dzięki niemu mamy tam większość, która byłaby solidniejsza, gdyby nie to, że w kilku okręgach wystawiono wbrew ustaleniom kolejnych kandydatów opozycyjnych lub pod opozycję podszywających się. Zdumiewające słowa w ustach kogoś, kto układał listy wyborcze i wycinał z nich wszystkich, którzy cieszyli się sporym poparciem społecznym, ale już z jakichś powodów nie Schetyny. W Anglii Partia Pracy poniosła porażkę. Jej lider, Jeremy Corbyn, natychmiast zrezygnował. Schetyna przegrywa raz po raz i trwa niczym pierwszy sekretarz KC PZPR, który przynajmniej składał samokrytykę. On nie ma sobie nic do zarzucenia! Winą za swoją nieudolność obarcza innych, sobie przypisując zasługi nawet wtedy, gdy na bieg wydarzeń nie ma żadnego wpływu. Mamy w Senacie świetnego marszałka — oznajmił dając do zrozumienia, że gdyby nie on… Następnie najpierw naprężył nie swoje muskuły, a potem puścił wodze fantazji: Jasno więc dzisiaj chcę powiedzieć: nie zastraszycie sędziów, ani nie upartyjnicie systemu sprawiedliwości. Wasza partyjna KRS nie istnieje. Zarowno z punktu widzenia prawa europejskiego, jak i Konstytucji Rzeczpospolitej. Kiepski mówca często przynudza, posiłkuje się słowami nieznanymi lub zniekształconymi, popełnia śmieszne lapsusy. Na przykład Platforma Obywatelska od początku, od powstania okazywała się partią, która kojarzyć się będzie nie tylko z budową mostów, dróg, boisk, ale także z najlepszymi ratami bardzo ciężkiej pracy dla Polski. Jest to złosługa nas wszystkich, ale dzisiaj chcę podziękować tym wszystkim, którzy Platformę zakładali…

Z głupkowatym uśmiechem p. przewodniczący przyłożył lewicy i prawicy. Lewica i PiS chcą w nieskończoność podnosić podatki, widzimy to codziennie, by ten silnik kreatywności został spowolniony. Nasza odpowiedź na to jest bardzo prosta…. Powtórzę po raz setny, a jak będzie trzeba po raz tysięczny: nic co dane nie będzie odebrane. To jest żelazne zobowiązanie… Och przepraszam najserdeczniej. Pomyliłem wystąpienia. Nasza odpowiedź na to jest bardzo prosta: jeśli chcemy dzielić się wspólnymi pieniędzmi z biedniejszymi, z rodzinami, to ktoś musi je wpłacać, ktoś musi wpłacać pieniądze do budżetu. Cudu pieniędzy bez pracy nie stworzy ani lewica, ani prawica. On po prostu nie istnieje. Dla przypomnienia: VAT z 22 do 23% „tymczasowo” podniosła Platforma.

Dobre wystąpienie nie może się obyć bez liczb. Jesteśmy największą siłą opozycji, a przypominam, nie musiało tak być. 4 lata temu w sondażach mieliśmy około 10%, a duże wyższe poparcie miała inna partia opozycji. Popatrzmy i doceńmy ile przez ten czas wspólnie zrobiliśmy. W tych wyborach otrzymaliśmy jako Koalicja Obywatelska prawie półtora miliona głosów więcej niż Platforma 4 lata temu i ćwierć miliona więcej niż wówczas łącznie Platforma i Nowoczesna. Dziś to my wspólnie budujemy alternatywę dla obecnych złych rządów. Mamy poparcie blisko trzykrotnie większe niż koalicja lewicy i blisko sześciokrotnie większe niż koalicja PSL-u i Kukiza. Wszystko zgadza się dopóty, dopóki nie zajrzy się na stronę Państwowej Komisji Wyborczej. Wtedy przestaje. Jeśli poparcie dla KO od biedy można uznać za „blisko trzykrotnie większe niż dla lewicy” (2.319.946 wobec 5.060.355), to na pewno nie jest blisko sześciokrotnie większe od poparcia dla PSL-u i Kukiza (1.578.523 wobec wobec 5.060.355). Jeśli nawet przewodniczący nie kłamie, to na pewno grubo mija się z prawdą. Poza tym Koalicja Obywatelska zdobyła 134 mandaty, podczas gdy w poprzedniej kadencji sama PO miała 138 mandatów, a wraz z Nowoczesną 166. To jest prawdziwa miara sukcesu Schetyny.

Po przewodniczącym na mównicę wdreptała kandydatka Kidawa-Błońska, która wspólnie z towarzyszami poczuła wielkie wyzwanie i zmieniający się wiatr historii. Ponieważ zdarza się w naszym życiu, a teraz jest taki moment, że czujemy, że przed nami wielkie wyzwanie, wielkie wyzwanie i czujemy, że wiatr historii się zmienia. Czujemy, że coś dzieje się w naszym społeczeństwie, że oczekiwania Polaków [o Polkach zapomniała] są coraz większe, i że mają do nas zaufanie. Poprzednie wybory, których nie wygraliśmy, ale ludzie zaczęli z nami rozmawiać. Jeśli komuś wydawało się, że tabakiera jest dla nosa a nie nos dla tabakiery, to wykazał się sporą dozą naiwności. Już PZPR przekonywało, że to program partii jest programem narodu, a nie odwrotnie. W tym przypadku mamy dodatkowo do czynienia z panicznym lękiem członków ugrupowania przed konfrontacją z ludźmi, związanym prawdopodobnie z brakiem akceptacji dla lidera. Dlatego działacze nie rozmawiają z ludźmi, zaś zdesperowani ludzie próbują rozmawiać z działaczami. Jeśli oczywiście uda im się ich dogonić.

Na końcu swego wystąpienia Schetyna umieściwszy się na lewo od PiS i na prawo od lewicy zapewnił, że być w centrum to znaczy nie obiecywać ludziom gruszek na wierzbie, to znaczy być realistą, to znaczy szanować współobywateli i doceniać ich pracę. Być w centrum w czasach populizmu nie jest  łatwo. Zaiste nie jest, co potwierdziła w całej rozciągłości Kidawa-Błońska cały swoim wystąpieniem, z którego dowiedzieliśmy się dwóch rzeczy. Z jednej strony okazało się, że PiS jest bardzo zły, wręcz beznadziejny. Z drugiej nareszcie ktoś twardo i odważnie, bez owijania w bawełnę, bez ściemniania, prosto z mostu powiedział Polakom (i Polkom) prawdę. Polacy [znowu o Polkach zapomniała] chcą prezydenta, który będzie ich prezydentem, który będzie czuł się za nich odpowiedzialny. Polacy chcą bezpieczeństwa, zależy im na tym, żeby ochrona zdrowia w naszym kraju działała. Co z tym ma wspólnego prezydent?! Prezydent Duda przez cztery lata tą sprawą się nie zajmował. Dopiero na początku grudnia zwrócił uwagę, że coś w służbie zdrowia nie działa. A przecież prezydent mógł zapraszać przedstawicieli środowisk, mógł robić radę gabinetową, mógł robić rady bezpieczeństwa i szukać rozwiązań dla problemów związanych ze służbą zdrowia. Choć problemy rozwiązuje się działając, a nie paplając, to Polacy chcą bezpieczeństwa, chcą czuć się bezpieczni. Prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych ma wielkie kompetencje, żeby o tym bezpieczeństwie mówić… I tak dalej i tak dalej w tym samym stylu i duchu. Żadnego konkretu, żadnego planu, mowa trawa. Na zmianę o tym, czego Duda nie powiedział, czego nie zrobił i o tym czego Polacy (o Polkach cicho sza) chcą i oczekują.

Te rozmowy i te rozmowy z Polakami przekonały mnie, że Polacy myślą o podobnej prezydenturze jak ja i te zadania są nasze wspólne. Ponadto pani kandydatka wierzy i jest głęboko przekonana, że będzie prezydentem, który zawsze będzie stał na straży Konstytucji i niech nikt nie myśli, że będzie mnie można od tego odwieść. Niemniej jednak nie można wygrać wyborów w pojedynkę. Nikt sam jeden nie zdobędzie zwycięstwa. Potrzebni są ludzie, z którymi rozmawiamy, potrzebni jesteście wy, bo bez was nikt tych wyborów nie wygra.

To zdumiewające wystąpienie kandydatki z ramienia Schetyny w prawyborach staje się zrozumiałe po uświadomieniu sobie, że skierowane jest nie do Polaków (i Polek), lecz do Grzegorza Schetyny i jego akolitów. Dopiero z tej perspektywy jasne stają się liczne aluzje z jednej strony i mniej lub bardziej zawoalowane apele z drugiej. Bowiem dla Schetyny jego własna kariera i pozycja jest najważniejsza. Wszystko inne, w tym dobro kraju, nie ma znaczenia. Dla osobistych korzyści jest w stanie zatopić własną kandydatkę, po czym przekonywać, że jego kandydat, Jacek Jaśkowiak na pewno by wygrał, ale niestety, wbrew niemu kolektyw zdecydował inaczej.

Skoro już o Jacku Jaśkowiaku mowa, to stwierdził on, że potrafi wygrywać. Ale nie w fikcyjnych prawyborach zorganizowanych przez mianowanego lidera, którego bezwarunkowo wspiera. Wspiera tak gorliwie, że zgodził się odegrać rolę figuranta, kwiatka do kożucha, dzięki któremu Schetyna mógł odwlec kampanię wyborczą o kilka tygodni i zdjąć z siebie odpowiedzialność. To nic,  że przedstawienie, którego wynik znany był z góry, ośmieszyło i upokorzyło kandydatkę. Kidawa-Błońska zamiast prowadzić kampanię i zwracać się do wyborców, musi płaszczyć się przed Schetyną i jego poplecznikami.

Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć kampanię wyborczą z prawdziwego zdarzenia. Kto jednak da głowę, że Schetyna znowu czegoś nie wymyśli, żeby ją opóźnić o kolejne tygodnie?

Dodaj komentarz


komentarze 2

    1. Niestety, ten bęcwał ciągnie całą formację w dół. Na nieszczęście Budka to też tępy politruk, czego dowodem były jego wypowiedzi podczas wczorajszej debaty. W ogóle opozycja zamiast wypowiadać się merytorycznie, na temat, zadawać konkretne pytania plotła jak Piekarski na mękach o PiS-ie, a nie o ustawie. Nieprawdopodobny bełkot pod publiczkę. I tłumaczenia osłów, którzy zlekceważyli swoje obowiązki. Rozbrajająca jest w tym kontekście Kidawa-Błońska, która przyznaje samokrytycznie, że myślała, iż w tej kadencji  będzie inaczej, a jest dokładnie tak samo. A jak ma być, skoro mianowany lider na listach poumieszczał ludzi nieodpowiedzialnych? Przecież na komisji durnowaci posłowie wymyslali bzdurny tytuł ustawy, preambułę, ale na temat ustawy nie byli w stanie nic sensownego wydukać.