Poczucie zatrucia

W pewnych firmach w kraju w środku Europy…. Nazwę kraju można podać do publicznej wiadomości. To Polska. Ściślej – Rzeczpospolita Polska, demokratyczne państwo prawa leżące na wschodnich rubieżach Unii Europejskiej. Więc w pewnych firmach w Polsce produkowano artykuły spożywcze wykorzystując niedozwolone, zanieczyszczone lub przeterminowane produkty. Nazw firm jednak nie wolno ujawnić, bo – jak uważają urzędnicy, którzy wiedzą ale nie powiedzą – może to zaszkodzić ich interesom. Lepiej niech zaszkodzi konsumentom.

W marynowanej papryce konserwowej zepsutych było 7% przebadanych warzyw, a martwe gąsienice wewnątrz strąków znajdowano w jednej trzeciej opakowań. W kabanosach z papryką wykryto obecność DNA mięsa z kurczaka i indyka, choć w składzie deklarowano mięso wieprzowe. Z kolei w kiełbasie myśliwskiej tradycyjnie wędzonej (kiełbasa wieprzowa, średnio rozdrobniona wędzona, pieczona) ujawniono obecność białek mięsa drobiowego oraz DNA pochodzącego z mięsa kurczaka.

To wyniki jednego z ostatnich badań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów poświęconego jakości produktów sprzedawanych przez sklepy pod marką własną. Czego się nie dowiemy? Oczywiscie nazw firm! Aż się prosi zapytać na straży czyich interesów stoi opłacany z pieniędzy konsumentów płacących podatki państwowy Urząd Ochrony Konsumentów?

Niedawno żyliśmy informacją o produktach faszerowanych solą przemysłową i dowiedzieliśmy się od państwowych służb, że sól przemysłowa jest tania i zdrowa i nie szkodzi. Nie dowiedzieliśmy się dlaczego w takim razie nie dopuszczono jej do stosowania w przemyśle spożywczym. Ot jedna z wielu wielkich tajemnic władzy. Jeszcze nie przebrzmiały echa „aferki solnej”, a już gruchnęła wieść o zabezpieczeniu ponad 26 ton szkodliwego dla zdrowia suszu jajecznego. Wykorzystywano go w ponad 150 firmach i w każdej zabezpieczono od kilku kilogramów do kilku ton produktów. Susz zawierał między innymi salmonellę. Jednak nazw firm sprzedających produkty zawierających toksyczne związki prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim nie chce ujawnić.

Żebyśmy zbyt szybko nie ochłonęli portal Gazety podał dzisiaj, że do sklepów trafiały przeterminowane o kilka lat mrożone ryby. Prokuratorzy zabezpieczyli ich w Lublinie ponad 100 ton, między innymi łososie, mintaje, ale także mniejszą ilość owoców morza. Co prawda mrożone ryby są specjalne oznakowane pieczątką z numerem zakładu, z którego pochodzą, ale w tym przypadku była to pieczątka firmy, która formalnie nie istnieje, bo została „wyrejestrowana”. Jaka to firma pozostaje tajemnicą. Z tego względu wszystkim miłośnikom mrożonych ryb należy życzyć smacznego.

Nie po raz pierwszy można odnieść wrażenie, że w kraju w środku Europy, którego nazwę wszyscy znają, wszelkie instytucje i służby państwowe pochylają się z troską nad oszustami. Nawet urząd, który w nazwie ma ochronę konsumentów chroni producentów. Pan premier niedawno był łaskaw rzec, co prawda mówiąc o czym innym, że głównym zadaniem polskiego rządu będzie zapewnienie takiego poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom nie tylko wobec kryzysu, ale także wobec kryzysu politycznego, którego jesteśmy świadkami. A my byśmy chcieli, żeby pan Premier nie zapewniał nam poczucia, tylko przypilnował podległe sobie agendy rządowe, by nie doszło do zbiorowego zatrucia.

Czy w tej sytuacji sprzedawcy nie powinni mieć prawa do klauzuli sumienia? Kierując się nim mogliby odmawiać sprzedaży takich produktów…

Dodaj komentarz