Po co wybory? Osiem rzeczy, na które można wydać te pieniądze

Bezczelność, buta, arogancja? Czy zwykła głupota? A może wciąż niezaspokojona narcystyczna potrzeba gadania dla gadania, gadania byle czego dla zaistnienia? Gadania co ślina na język przyniesie, lub paluszki wystukają bez nadwyrężania i angażowania umysłu?

Oto Krzysztof Miecugow, syn Grzegorza oznajmia, że jeden z filarów demokracji, procedura pozwalająca wyborcom w sposób bezpośredni artykułować swą wolę, to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Głęboka i jakże miła sercu wszelkich satrapów myśl. Słyszał ktoś o zorganizowanym w Związku Radzieckim, PRL-u1), Chinach, Korei Północnej, Syrii, Państwie Islamskim referendum? Miecugow nie słyszał, więc postuluje, by zamiast „wyrzucać pieniądze w błoto” zafundować mu pączki. A dlaczego nie świątynię, w której mógłby podziękować bogu za ponadprzeciętne przymioty umysłu?

Polscy politycy i działacze nie rozumieją demokracji, a wolności boją się bardziej niż diabeł święconej wody. Na przykład Duda (Piotr) tak ją rozumie: Rozliczymy wasze ośmioletnie rządy. Pani premier, gdzie te pani słowa „Rozumiem, słucham, pomagam”? Dzisiaj społeczeństwo wyciągnie sobie z tego wnioski. Rząd, który nie postępuje zgodnie z widzimisię Dudy będzie rozliczony. A przecież państwo ustępowało i ustępuje związkowcom na każdym kroku. Kosztuje to podatników coraz więcej i kończy się przeważnie spektakularną plajtą. Dudzie nie wystarczy ten przykład? Chce doprowadzić do upadku cały kraj?

Nie tylko Krzysztof Miecugow nie rozumie zasad demokracji. Popis niekompetencji dała też p. Agnieszka Kowalska. Najpierw tłumaczy2),  że referendum to nie tylko pytania. Referendum to również sam fakt uczestnictwa. Frekwencja ma wpływ na to, czy to referendum będzie miało wiążący charakter. O tym, mam wrażenie, obywatele też nie mają pojęcia. Jakie pojęcie ma pani redaktor? Według niej Udział lub brak udziału również może być aktem obywatelskiej aktywności. Czyli można być aktywnym nie ruszając się z domu.

Żadnemu z tuzów intelektu (bo jak inaczej nazwać kwiat dziennikarstwa plotący duby smalone?) nie przyszło do głowy, że to politycy, jak ognia bojący się społeczeństwa, zmieniają co tylko mogą w farsę. Gdy kilku polityków lub działaczy skrzyknie się i pod czymś, na przykład pod wnioskiem o wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, zbierze niemal dwa miliony podpisów, to politycy mają obowiązek uwzględnić „wolę społeczeństwa”. Oczywiście nie uwzględniają. Dlatego co rusz można znaleźć tytuł typu Milion podpisów idzie do kosza! albo 2 mln podpisów do kosza itp. Jest jednak coś, z czym przynajmniej teoretycznie politycy muszą się liczyć. To referendum. Dlatego gdy za kandydatem na prezydenta opowie się niecałe 9 milionów obywateli (niecałe 30%), to on zostanie prezydentem. Jeśli na kandydata zagłosuje mniej niż dziesięć tysięcy osób, czyli mniej niż 1% w skali okręgu (0,02% w skali kraju, np. Gosiewska Małgorzata Maria, Górski Artur CezaryWipler Przemysław JanuszKwiatkowski Adam Mariusz), to kandydat zostaje posłem i decyduje o losach kraju. Decyduje także między innymi o wyrzuceniu do kosza milionów podpisów. Wybory są ważne także wtedy, gdy wezmą w nich udział politycy i ich rodziny. Ale żeby referendum było wiążące do urn musi pofatygować się aż ponad piętnaście milionów obywateli!

Dlaczego Miecugow i inni nie zachęcają „idź, i zadecyduj”, miast nie idź, bo pozostanie w domu to „także akt obywatelskiej aktywności”? Dlaczego nie domagają się zmiany kuriozalnych wymogów. Nie referendum jest wyrzucaniem pieniędzy podatników w błoto, ale sposób ich przeprowadzania i absurdalne wymogi. Zresztą jak można wziąć udział w czymś, co jest trzymane w tajemnicy, gdy nie ma nigdzie żadnej informacji? „Zmarnowano pieniądze podatników?” Pytając ich o zdanie? W takim razie zmarnowano je w roku 2011. Po co było organizować kosztowne wybory, skoro i tak wygrała PO? Zmarnowane zostaną także teraz, ponieważ nie ulega już żadnej wątpliwości, że zwycięstwo PiS-u to katastrofa. Po co wyrzucać pieniądze w błoto, organizować kosztowne wybory? Żeby się o tym przekonać? Nie lepiej postawić każdemu wyborcy pączka?

Za JOW-ami opowiedziało się ponad 1.800.000 (milion osiemset tysięcy) obywateli. Czy ten głos jest mniej ważny od „wyrzuconych do kosza” podpisów? Dlaczego?

 

P.S.
Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego: To referendum skompromitowało w dużym stopniu ideę demokracji bezpośredniej. Prezes uważa, że stoimy w obliczu poważnego problemu obecności referendum w naszym modelu demokracji. Aby uniknąć problemu obecności i w jak najmniejszym stopniu kompromitować ideę należy jak najszybciej wprowadzić zasadę, że pytania w referendum nie mogą mieć sensu, a wiążące jest wtedy, gdy frekwencja wynosi 99,98%.

 

__________________

1) Jedyne referendum nie spełniło oczekiwań, więc wyniki zostały nieco poprawione, a władza już się do takiej formy konsultacji nie uciekała.

2) Post factum, Czy spirala referendalna zostanie przerwana? O tym prof. Piotr Uziębło

Dodaj komentarz


komentarzy 5

    1. 7 kwietniea 1946 KRN uchwaliła Ustawę o głosowaniu ludowym.Głównym celem ustawy było wypowiedzenia się w sprawach przyszłej konstytucji oraz w sprawie przemian społeczno-gospodarczych i politycznych. Zadano w nim 3 pytania:
      1-Czy jesteś za zniesieniem Senatu?
      2-Czy chcesz utrwalenia w przyszłej konstytucji konstytucji ustroju gospodarczego zapoczątkowanego reformą rolną i unarodoweniem podstawowej gałęzi gospodarki krajowej z zachowaniem uprawnień inicjatywy prywatnej?
      3-Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic państwa polskiego na Bałtyku,Odrze, i Nysie Łużyckiej?

      W filmie „Sami swoi” jest scena z zapisem 3 x TAK, to opisująca to zdarzenie

      1. O referendum z 1987 roku kompletnie zapomniałem. Ale warto rzucić okiem na ustawę.

        Art. 19. 1. Wynik referendum jest rozstrzygający, jeżeli za jednym z rozwiązań w sprawie poddanej pod głosowanie opowiedziała się więcej niż połowa uprawnionych do wzięcia udziału w referendum.

        2. Wynik referendum podaje się do wiadomości publicznej.

        Ani słowa o idiotycznym wymogu frekwencji. Frekwencja to wymóg wymyślony po to, żeby referendum stało się nieszkodliwą, farsą zabaweczką, którą się można pobawić się ze społeczeństwem w kotka i myszkę, żeby miało wrażenia, że ma na coś wpływ i może o czymś decydować.

        1. Oby.watelu miły! Czyżbyś chciał wprowadzać rozwiązania z PRL? To postawa wywrotowca. Co innego gdy związek S przejął ośrodki wypoczynkowe po dawnych PRL.związkach. To już jest dobre.

          Jackowi należy się ogromne plusisko za przypomnienie o tym referendum, a Tobie o tak prostym rozwiązaniu jakie było.

          Dziś:Chłopy górą 🙂 Siatkarze także górą. Wygrali z Ruskimi 3;1. Nazwa Ruskie traktowana jest przeze mnie jako historyczna i pięknie brzmiąca. Zresztą sami tak na siebie mówią. Russkij.

  1. „Bezczelność, buta, arogancja? Czy zwykła głupota?”  Prawdziwy powód nie musi wykluczać wymienionych, a tylko się na nie nakłada. Dziennikarzowi zależy aby mieć stałe miejsce, gdzie zechcą przyjmować jego pisanie. To wydawca, właściciel wymaga aby było kłamliwie, byle jak, aby „małpie figle” przyciągnęły wzrok. Dziennikarza nie usprawiedliwia jego nierzetelność. Właściciel ma swoje „prawa” i daje zatrudnienie, to też święta krowa. Niech pisze co chce, dopóki nie nawołuje do zburzenia ustanowionego prawnego porządku. Oszukiwanie wyborców mieści się w zapisanym prawie.

    Twój wpis bardzo współgra z dzisiejszym wpisem na TOK FM zrobionym przez Smoka „A nie mówiłem…” jako odniesienie do rzeczywistości i tworzenia fałszywego obrazu, zakłamania jej na każdym kroku.

    Czy ktoś potrafi wskazać niekłamliwego dziennikarza, trzymającego się zasad przyzwoitości w przekazywaniu faktów, w uczciwym komentowaniu?