Po co opozycji władza?

Prominentna działaczka partii totalnie opozycyjnej Izabela Leszczyna stwierdziła autorytatywnie w programie „Kawa na ławę”, że opozycja nie potrzebuje w swoich szeregach ugrupowania, którego odejście od PiS-u pozbawiłoby go większości, czyli 18 posłów Jarosława Gowina. Zdaniem Leszczyny lepiej będzie i dla opozycji i dla kraju gdy w dalszym ciągu będzie rządziło PiS.

Jak wyglądałby układ sił w sejmie po opuszczeniu PiS-u przez Porozumienie Gowina? Prawo i Sprawiedliwość miałoby 217 mandatów, Koalicja Obywatelska 134 mandaty, Lewica 49 mandatów, PSL-Koalicja Polska 30 mandatów, Porozumienie 18 mandatów, Konfederacja 11 mandatów. Ponieważ daje to niewielką przewagę (231 mandatów), przeciw jest także lider SLD Włodzimierz Czarzasty. Przecież nie po to wszedł do Sejmu, żeby brać odpowiedzialność za kraj.

Okazuje się, że wprowadzenie lewicy do Sejmu było dobrym pomysłem. Tak dobrym, że może okazać się zabiegiem jednorazowym. Nie odbyło się jeszcze ani jedno posiedzenie, a już lewiczki ruszyły do boju i  w imieniu wszystkich poniżanych, maltretowanych kobiet zwróciły się do prezydium sejmu, by gdzie się tylko da uwzględniało płeć. Nie można bowiem dopuścić do tego, żeby wyborca słysząc, że ktoś plecie jak Piekarska na mękach choćby przez mgnienie oka myślał, że to poseł.

Nawiasem mówiąc, na co zwróciła mi uwagę pewna zacna niewiasta, dlaczego nie skorzystać z prawidłowych form i wzorem Czechów nie stosować końcówek, które już są? Zamiast kaleczyć język wystarczy do każdego zawodu dodać końcówkę -owa, i już mamy sfeminizowany każdy rzeczownik z bucem i podlotkiem włącznie. Że to kiedyś oznaczało żonę? No to co? Dziś już nie oznacza. Prostota i elegancja tego rozwiązania świadczy o geniuszu jego autorki, której imię sławił będę przy każdej okazji. Zachodzę w głowę dlaczego wpadła na tak proste i uniwersalne rozwiązanie, a uczone feministki nie? Podejrzewam, że w przeciwieństwie do nich ma otwarty umysł i nie ma kompleksów.

Kaja Filaczyńska, lekarka i politykowa Lewicy Razem, jak na działaczkę lewicy przystało, dostrzegła ogromne zagrożenie. Otóż według niej Lekarze będą uciekać do prywatnego sektora. A to zła wiadomość dla pacjentów, bo sektor prywatny zajmuje się tylko wycinkiem medycyny. Jak na prawdziwą fachowcową przystało p. K. Filaczyńska nie zaprząta sobie głowy pytaniem dlaczego sektor prywatny zajmuje się tylko wycinkiem medycyny? I wcale nie dlatego, że pytanie jest niewygodne. Dlatego, że odpowiedź obnażyłaby pustkę intelektualną. W sytuacji gdy zamykane są kolejne oddziały szpitalne, gdy dramatycznie zaczyna brakować lekarzy, gdy państwowa służba zdrowia jest w zapaści, bajania posłanki noszą znamiona aberracji umysłowej.

Co proponuje p. dr Filaczyńska? To samo co wszyscy — 500+ dla każdego pacjenta, czyli sięgnięcie do kieszeni podatników w celu „zwiększenia nakładów”. Tyle, że — odwołując się do motoryzacyjnej analogii — gdy cieknie silnik zwiększenie nakładów na paliwo ani klepanie nadwozia nie poprawi sytuacji. Zdumiewające skąd u młodych ludzi tak głęboka bolszewicka obsesja? Skąd ten strach przed prywatnym? Jak to możliwe, że za nic mają doświadczenia przodków, które nie pozostawiają złudzeń — nigdy i nigdzie państwowe nie działało dobrze, a w Polsce w szczególności. W Rosji bywało biednie, ale ludzie zaczęli milionami mrzeć z głodu dopiero wtedy, gdy bolszewicy wszystko znacjonalizowali. W Chinach bywało różnie, ale z głodu marły miliony dopiero po nacjonalizacji. Teraz Chiny stały się potęgą, ponieważ gospodarka działa w oparciu o zasady wolnorynkowe. Rosja odwrotnie.

Przez ostatnich 45 lat praktycznie wszystko było państwowe. A Polacy zamiast kupować w pustych państwowych sklepach po cenach detalicznych zaopatrywali się prywatnie na targach lub u domokrążców po cenach komercyjnych. Co by wtedy poradziła rządzącym p. dr Filaczyńska? Całkowitą likwidację targów i bazarów? Nacjonalizację spekulantów połączoną z dalszym doskonaleniem systemu kontraktacji trzody chlewnej i bydła rogatego? P. dr nie wie, że to właśnie ten nigdy nie działający system został twórczo zaadoptowany na potrzeby służby zdrowia? Że zamiast świń NFZ kontraktuje usługi medyczne, dzięki czemu w przychodniach niczym w sklepach mięsnych kłębią się tłumy? Wtedy miliardy zachodnich dolarów wystarczyły raptem na pięć lat, potem rozpoczął się powolny zjazd w dół, aż w końcu trzeba było ogłosić niewypłacalność. Dlaczego teraz miałoby być inaczej, skoro system działa w oparciu o identyczne zasady? Skąd ta przemożna wiara w cuda u ludzi deklarujących się jako niewierzący?

Czarzasty już zapowiedział, że będą raz po raz zgłaszać populistyczne pomysły rujnujące budżet, po to, by PiS i KO musieli je odrzucać. „I wtedy zobaczymy” — zakrzyknął buńczucznie. Co zobaczymy? To czego nie widzi Czarzasty. Zobaczymy PiS chodzące w glorii partii odpowiedzialnej, stawiającej tamę populizmowi i próbom destabilizowania finansów państwa. Wyborcy już raz lewicy podziękowali serdecznie. Czarzasty z Zandbergiem i Biedroniem postanowili utwierdzić ich w przekonaniu, że trzymanie populistycznych oszołomów poza sejmem jednak leży w dobrze pojętym interesie społecznym?

W obliczu poczynań posłów in spe odpowiedź na pytanie po co pchały się do sejmu ugrupowania, które robią wszystko, żeby nie przejąć władzy staje się oczywista — kasa, czyli dotacje, subwencje, przywileje tak, odpowiedzialność za kraj nie.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Poeta mówiąc słowa „O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy!” miał nadzieję, że nadejdą czasy, gdy księgi będą czytane i  czytelnictwo będzie popularne.

    My dożyliśmy czasów, gdy nauczanie jest obowiązkowe do osiągnięcia dorosłości. Ale lud boży i nie boży jest głupszy niż w czasach, gdy umiejętność czytania ludowi była obca.

    W czasach 3 lub 4 RP studenci czy raczej „studenci” wyznają zasadę, że do egzaminów należy przygotować się tak: „zakuć, zdać, zapomnieć”. Metoda ta jest już także stosowana w liceach.

    Gdy społeczeństwo (także to najmłodsze) widzi, że nie wiedza, ciężka (czyli wydajna) praca przynosi możliwości awansu i wyższego zarobkowania, a przynależność partyjna, dziwne układy kościelno-finansowe, to być może i dlatego tak jest, że wysiłek intelektualny nie jest ceniony.

    W partiach wykształconych mgr lub nawet dr pełno, ale rozumnych, mądrych, wizjonerów brak. Za to cwaniaków jest nadmiar!!! Czy niebożę Czarzasty w swoim dość już długim życiu wykazał się kiedykolwiek jakąś ciekawą myślą, proponował sensowne rozwiązania? Niestety, ale nie. On naśladuje głupawe wojenki, co poniektórzy politycy nazywają „grą polityczną”.

    Czy on proponuje rozwiązania, chce o nich dyskutować, a może ma propozycje skąd na te pomysły wziąć pieniądze lub z czego zrezygnować by je przejąć? Bo przypuszczenia są takie, że dziura budżetowa jest ogromna. Czy słowa: Czarzasty myśli – nie wydają się co najmniej nieodpowiednio użyte? To zdanie pasuje do zdecydowanej większości posłów i senatorów.