Plan

Pan prezes był w kwaśnym humorze. Od rana rwało go kolano, a kot rozbił ulubiony wazon. Pokuśtykał do kuchni, wypił herbatkę i uznał, że humor poprawi mu dopiero wystrychnięcie na dudka Donalda Tuska. Chwycił za telefon, zarządził pilne zebranie i kazał sobie podstawić limuzynę na cito pod dom. Gdy dotarł na miejsce wszyscy już czekali.

— Dobry, dobry — odpowiedział prezes na liczne ukłony i dygnięcia powitalne. — Zebrałem was tutaj ponieważ musimy opracować strategię. Żeby nie tracić czasu opiszę sytuację. Nie czarujmy się. Wszyscy wiemy, że zgłoszona przez nas ustawa jest niekonstytucyjna, nie została uzgadniana z Unią i nie uruchomi Środów z KPO.
— Dlatego my… — zaczął Zbyszek, ale umilkł pod karcącym wzrokiem prezesa.
— Jeszcze nie skończyłem — powiedział wodząc surowym wzrokiem po zebranych. — Z wiadomych względów nie możemy zgodzić się na żądania Unii. Robimy co w naszej mocy by w nadchodzących wyborach nie przegrać, ale musimy się jednak liczyć z tym, że nie wygramy. Dlatego najważniejsze jest to, by oni nawet jeśli przejmą prokuraturę i sądy nie mogli nas rozliczyć. Jakieś propozycje?
— Może by tak zapuszkować Donalda Tuska? — rzucił pomysł Zbyszek.
Prezes stawał się coraz bardziej czerwony i widać było, że zaraz wybuchnie. Zanim do tego doszło odezwał się Mateusz.
— Czyś ty zwariował? Musimy Tuska strzec jak źrenicy oka. Tylko z nim na czele Platformy mamy jakiekolwiek szanse. Jak zrobimy z niego męczennika, a przywództwo obejmie Trzaskowski, to możemy zapomnieć o wygranej. Pamiętajcie, że to Tuska, a nie mnie, przez jakiś czas nazywano Pinokio. Na niego mamy trzymanie, nie zrobiliśmy niczego, czego on nie zrobiłby wcześniej. Możemy na niego zrzucić wszystko. Przecież nawet psujący się blok w elektrowni Jaworzno, rozbudowa elektrowni Opole to jego decyzje. A teraz bezczelnie zwala na nas winę za zwiększenie importu węgla. A to tylko…
— Wystarczy! — przerwał prezes. — Masz rację! Bez Tuska polegniemy z kretesem, ale odbiegasz od tematu. Co proponujecie? — powiódł wzrokiem po zgromadzonych. Wszyscy spuścili wzrok. — Zbyszek? Mariusz?
— Nno… — zaczął Mariusz i umilkł.
— Dobrze, to ja wam powiem niedojdy. Musimy sprawić, żeby opozycja przyłożyła rękę do łamania konstytucji. Wtedy gdy będą nas oskarżać o jej łamanie, to my ich oskarżymy o współudział.
— No tak, tylko jak to zrobić? — zapytał Mateusz. Prezes spojrzał na niego z wyższością i rzekł:
— Ty jesteś ostatnią osobą, od której oczekiwałbym rozwiązania. Jak nazwał cię Zbyszek? Mękiszonem? I to wykorzystamy. Zrobimy tak. Ty będziesz płaszczył się przed opozycją i błagał o poparcie dla ustawy. Zbyszek będzie stawał okoniem, ponieważ tylko tak  możemy zmusić opozycję do współpracy. Ustawa specjalnie jest napisana tak, żeby nie było wątpliwości, że jest sprzeczna z konstytucją. Gdy opozycja ją poprze nie będzie mogła tłumaczyć się, że nie wiedziała, że przykłada rękę do łamania prawa.
Prezes zamilkł i zapadła cisza, którą przerwała Moskwa.
— Moim zdaniem to za głubymi nićmi szyta intłyga. Tusk się na nią nie nabierze — powiedziała.
— Żebyś się nie zdziwiła. On pierwszy będzie gardłował za wsparciem nas przeciw Zbyszkowi. Oni dotąd zresztą wszystko popierali. Bo jak diabeł święconej wody boją się, że jak nie poprą, to my powiemy, że to oni są winni, że obarczymy ich odpowiedzialnością. Zważcie, że oni nawet własnego programu nie mają odwagi przedstawić, bo boją się, że jak go przedstawią, to my powiemy, że szkodzi Polsce i Polakom.
— No ale… — zaczął Mateusz.
— Żadnych ale! — zgasił go prezes. — Natychmiast przystępujemy do realizacji planu! Tylko w ten sposób ustawa przejdzie bez żadnych poprawek. Bo gdy wróci z Senatu, Zbyszek poświęci się dla dobra Polski, co pozwoli odrzucić wszystkie zmiany i przyjąć ją w pierwotnym kształcie. Pieniędzy i tak nie dostaniemy, ale będziemy teraz mogli mówić, że opozycja specjalnie poparła niekonstytucyjne przepisy, żeby pozbawić Polaków szans na pieniądze z KPO. Wiecie co macie robić. Koniec zebrania!

Dodaj komentarz