Płacz i zgrzyt

Według Biblii największą karą dla człowieka jest wykluczenie ze wspólnoty, wystawienie za drzwi. Pewien król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności, a Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Dlaczego gdy Unia powie: „Basta! Wyrzućcie Polskę na zewnątrz, w ciemności!” to tam nie miałyby czekać płacz i zgrzytanie zębów? Teraz Polska jest wewnątrz. Wprowadzenie sankcji jest praktycznie niemożliwe. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że 26% polskiego eksportu idzie do Niemiec, stamtąd pochodzi także 22% importu. Jaki los czeka Polskę, jeśli Niemcy powiedzą „dość tej antyniemieckiej fobii, handlujcie sobie z kim innym” i pod byle pretekstem zablokują zarówno eksport jak i import? A co z pieniędzmi, które dostajemy za nic, unijnymi miliardami plus? Zgodnie z danymi ministerstwa finansów (stan na styczeń 2017) Polska od początku członkostwa w Unii Europejskiej otrzymała ze wspólnotowej kasy 134.896.065.988 (bez mała 135 mld) euro, zaś wpłaciła 43.854.078.575 (bez mała 44 mld) euro. 91.041.987.413 euro (364.167.949.652 zł, ponad 364 mld licząc euro po 4 zł). Ponad 360 miliardów zł czystego zysku!

Zdemolowana po wojnie Europa wzięła sobie do serca maksymę „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie powstały wspólne organizmy, na początek gospodarcze — Europejska Wspólnota Gospodarcza i Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Pierwsza przekształciła się w Unię Europejską, druga nie przetrwała transformacji. Na integracji skorzystali wszyscy. Teraz do głosu dochodzą tłuste misie, populiści, którym zależy tylko na jednym — zdobyciu władzy za wszelką cenę. Ich separatystyczne, ksenofobiczne, nielogiczne hasła trafiają jednak na podatny grunt.

Problemem nie jest oczywiście prący do władzy polityk. Problemem są bezmyślni wyborcy, którzy głęboko wierzą, że na wszystko jest prosta recepta. Pierwszy z brzegu przykład z naszego podwórka — zagraniczne sieci handlowe nie płacą w Polsce podatków, przekonywali kandydaci. Oczywiście jest to taka sama prawda jak ta, że Kowalski nie płaci w Polsce podatków. Nie płaci, bo poodliczał sobie wszelkie przysługujące mu ulgi i zwolnienia i nie zostało mu nic do zapłacenia. Jaką receptę mieli populiści? Przygotowaliśmy zmianę ustawy o podatku od towarów i usług, przygotowaliśmy podatek od transakcji bankowych. I trzecia sprawa: ustawa, która opodatkowuje sieci sklepów wielkopowierzchniowych. To będzie wreszcie sprawiedliwe traktowanie małych rodzinnych firm i wielkich sieci — zapewniała Beata Szydło przedstawiając przed wyborami propozycje programowe PiS. Nowy podatek dla wybranych. Czyż można sobie wyobrazić coś prostszego i sprawiedliwszego? Nie można. Dlatego właściciele małych rodzinnych firm nie posiadali się ze szczęścia. Przykręcenie śruby konkurentom jest korzystne i wskazane — uznali i z entuzjazmem wsparli dobroczyńców. Gdy okazało się, że rozwiązanie, które popierali z całych sił, również i ich miałoby dotknąć, gwałtownie zaprotestowali. Mimo iż pomysł był prosty jak konstrukcja cepa, półtora roku po wyborach zagraniczne sieci jak nie płaciły, tak nie płacą, bo nowego podatku nie ma, a stary został po staremu.

Populista zdaje sobie sprawę, że to, co obiecuje, to zwykła ściema. Że chcieć nie oznacza móc. Gdyby bowiem rozwiązanie było tak proste, to konkurenci, a zwłaszcza ci, którzy akurat rządzą, wprowadziliby je czym prędzej w życie zapewniając sobie reelekcję. Dlatego populista, ideolog, fanatyk — bez różnicy, bo to to samo — po objęciu władzy przystępuje do jej umacniania. Niestety, przykład Łukaszenki nikogo niczego nie nauczył, więc, Turcy wybrali sobie Erdoğana, Węgrzy Orbána, Polacy via Szydło i Duda Kaczyńskiego, Amerykanie Trumpa, Anglicy opuścili Unię, a do popełnienia seppuku, po rezygnacji Holendrów, przymierzają się Francuzi.

Wybrany w 1994 roku na prezydenta Aleksandr Łukaszeka prezydentem jest do dziś. Recep Tayyip Erdoğan, szef partii Sprawiedliwości i Rozwoju został premierem w 2003 roku, po usunięciu proceduralnych przeszkód, i był nim nieprzerwanie do roku 2014, w którym został prezydentem. Viktor Orbán premierem został w 1998 roku. Potem pościł w opozycji, aż do roku 2010, gdy ponownie objął tekę premiera i dzierży ją do dziś dostosowując prawo do wyzwań jakie sobie postawił. Jarosław Kaczyński stanął na czele Prawa i Sprawiedliwości w roku 2001…

Cechą charakterystyczną każdego populisty jest stawianie na ludzi określanych dawniej mianem bmw — bierny, mierny, ale wierny. To oznacza, że w cenie nie są wiedza i kompetencje, lecz służalczość i czołobitność. Skutki zachłyśnięcia się władzą opisuje Frank Dikötter w książce „Wielki Głód. Tragiczne skutki polityki Mao 1958-1962” (wydawnictwo Czerne, 2013). Rozdęty do granic absurdu serwilizm spowodował śmierć ponad 40 milionów ludzi. Partia komunistyczna najpierw ukrywała prawdę o dramatycznej sytuacji w kraju, a gdy rozmiarów katastrofy nie dało się już maskować, całą winę zrzuciła na klęski żywiołowe, nazywając wielki głód „przejściowymi trudnościami”. Co ciekawe i charakterystyczne umierający z głodu Chińczycy do samego końca wierzyli, że ich przywódca Mao Tse-Tung o niczym nie wie, a za wszystko odpowiadają doradcy i nadużywający władzy lokalni działacze.

Wiara w niezłomnych przywódców, którzy nie pozwolą prostemu ludowi zrobić krzywdy jest niezachwiana. Nawet wtedy, gdy lud cierpi niewyobrażalnie, to tylko dlatego, że ukochany przywódca jest okłamywany, wprowadzany w błąd. Tak było w Rosji, tak było w Chinach, choć zarówno Stalin jak i Mao podczas klęski głodu… eksportowali żywność!

Poziom serwilizmu w Polsce przekroczył już granice bezpieczeństwa. Jeśli magister finansów gorliwie przyklaskuje każdemu, najbardziej kuriozalnemu z ekonomicznego punktu widzenia pomysłowi, jeśli w wojsku doświadczonych oficerów zastępują wierni, jeśli doświadczonych urzędników zastępują bierni, jeśli fachowcy zastępowani są potakiewiczami, to znaczy, że katastrofa ante portas. Bowiem umiejętność przewidywania i unikania nieszczęść opiera się  przede wszystkim na wiedzy i doświadczeniu. Jeśli jakiś region regularnie nawiedzają powodzie, to należy zbadać przyczyny i zastanowić się czy nie lepiej na przykład — zamiast podnosić w nieskończoność wały — pozwolić wodzie rozlać się na dużym obszarze, który spełni rolę zbiornika retencyjnego. Jednak gdy przyjmie się, że powódź to kara boża, więc należy się bardziej modlić i mniej grzeszyć, to nic się nie zmieni. Podobnie rzecz ma się z dowolną katastrofą. Analiza jej przyczyn i skutków pozwala zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości. Chyba, że się katastrofę uzna za zamach i na wszelkie sposoby, lekceważąc fakty, będzie starało się tę tezę udowodnić. Wybuchające opony, bliskie spotkania z drzewami, kasacja stojących na światłach samochodów świadczą dobitnie o tym, że władza skupia się na szukaniu kozłów ofiarnych zamiast uczyć się na błędach i wyciągać z nich wnioski.

Problem jednak polega nie tyle na tym, że nie wszyscy chcą ryzykować stanowisko i karierę krytykując szalone pomysły przełożonych, ile na tym, że decydenci nie mają odwagi przyjąć krytyki, przyznać, że nie są omnibusami i mogą po prostu na czymś się nie znać. Pojawia się zastraszanie, zaczyna się pudrowanie, zakłamywanie, fałszowanie statystyk i raportów, odwracanie kota ogonem. Oraz obsadzanie wszystkich możliwych stanowisk ludźmi bez kompetencji ale posłusznymi, ewentualnie z koneksjami*.

W 2012 roku Puls Biznesu opublikował dwie, liczące ponad 400 pozycji, listy działaczy PO i PSL, członków ich rodzin i znajomych w spółkach skarbu państwa. Obsadzanie stanowisk trwało pięć lat. PiS umieścił w spółkach skarbu państwa już ponad 1000 osób w ciągu niewiele ponad roku…

 

UAKTUALNIENIE
Podlinkowany wyżej materiał (rozmowa z Tomaszem Piątkiem, dziennikarzem śledczym Gazety Wyborczej) zniknął ze strony głównej Superstacji. Nie ma go również na liście audycji.


* Wygląda na to, że materiał ma wyłączony głos; jeśli nic nie słyszysz kliknij na linku prawym klawiszem myszy, wybierz „Zapisz element docelowy jako…”, zapisz jako plik mp4 i odsłuchaj na komputerze za pomocą dowolnego odtwarzacza do oglądania filmów.

Dodaj komentarz