Pieniądze…

Pieniądze dla ogromnej większości ludzi są celem samym w sobie. Nie służą spokojnemu życiu, nawet dostatniemu, ale często są opętańczą potrzebą gromadzenia zasobów.

Miliarderzy mają ich niewyobrażalne ilości, a ciągle im mało. Mało i mało, a często powiększanie nadmiaru majątku jest kosztem zdrowia, życia lub niewolniczej pracy innych ludzi.

Wielu potępia takie praktyki, ale ogromna z nich większość pożąda tych pieniędzy.  Nawet nie zastanawiając się, co by z nimi robiła, jak wykorzystywała dla siebie lub dla pożytku innych. Mieć, za wszelką cenę mieć. Poniżej daję cytat z wywiadu  Johna Malkovicha i link do samego wywiadu udzielonego z okazji roli w filmie.

Pieniądze zepsuły sport. Z rywalizacji stał się wynaturzeniem. Dla zdobycia jakiegoś tytułu i tym samym zdobycia fortuny, wielu stawia na szali swoje zdrowie napychając się wspomagaczami formy.
Najszlachetniejszy z zawodów – zajmowanie się chorymi straciło w znaczeniu dawną regułę „po pierwsze – nie szkodzić”. Teraz szkodzi się z całą premedytacją nie udzielając w odpowiednim ku temu czasie pomocy lekarskiej. Na przeszkodzie staje… kasa. A jeśli jakiś lekarz ją wydaje i ratuje życie, to jest oskarżany o niegospodarność!!! A co ważniejsze?

J. Malkovich:

To opowieść o wielkim micie bogactwa – o tym, jak wielu z nas marzy, by mieć dużo pieniędzy, ale niewielu zdaje sobie sprawę, że to tylko pusty symbol.

Proszę nie zrozumieć mnie źle – pieniądze są bardzo ważne. Kiedy się je ma, nie trzeba martwić się o podstawowe potrzeby. Wiele ułatwiają w życiu, pomagają rozwiązać doraźne problemy, ale nie sądzę, żeby bogactwo mogło nadać życiu sens. Nie sprawi, że staniemy się szczęśliwsi, nie wypełni wewnętrznej pustki.

Najdziwniejsze jest to, że ci którzy są od spraw ducha, tak są łakomi na dostatki. I ciągle im mało, mało, mało.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Szkoła wymaga pamięciowego opanowania wielu treści, przeładowane są programy nauczania, klasówka goniąca klasówkę. Uczeń nie jest w stanie wszystkiego opanować, więc żeby nie otrzymać oceny niedostatecznej ściąga. A dzieci też obserwują dorosłych i widzą ile można osiągnąć nieuczciwymi metodami.

    Najlepiej to ilustruje przykład małego Jasia, który bardzo chciał mieć rower i w tym celu pisał listy do św. Mikołaja, męczył tatę, mamą i wujka i codziennie żarliwie modlił się o rower. Wreszcie po dwóch latach bezskutecznych modłów poszedł na sąsiednie osiedle, ukradł rower, wyspowiadała się, dostał rozgrzeszenie i stał się samoistnym posiadaczem roweru.

    Juz za komuny panowało powszechne przekonanie, że uczciwy jest tylko jeleń.

    1. Rodzice uczniów z drugiej klasy (tych co poszli do szkoły od 6 lat) na zebraniu zgłaszali nauczycielce, że nie rozumieją poleceń w ćwiczeniach. Nauczycielka nie była zdziwiona i stwierdziła, że rzeczywiście mogą rodzic problemy. Widać program układał „bardzo uczony, ale niezbyt mądry”, który musiał popisać się swoją wiedzą.

      Przecież programy nauczania powinny być skierowane do uczniów średnich. Te dzieci, które sobie radzą, rozszerzą swoją wiedzę i dostaną za to szóstki.

      Źle ułożone programy zniechęcają dzieci do wysiłku umysłowego, bo i tak im się nie uda – jak zakładają. Czesi są bardzo pragmatyczni, ale mało religijni. I do ich szkół są chętnie wysyłane polskie dzieci z pogranicza. Jak widać można. Ale jak rządzi „zestaw mocno wierzący, a głośno wrzeszczący”, to jest jak jest.

      Problemem są także rodzice, którzy popisują się swoją „wiedzą”. Gdy synowie zaczęli naukę w liceum, to ja poszłam na pierwsze zebranie. I powiedziałam koniec, nigdy więcej. Takich popisów durnoty nie wymyśliłby nawet Fredro (miał zresztą tylko nauczanie domowe przez guwernera). Mąż poszedł kilka razy, a potem synowie usłyszeli od nas, że nie będziemy chodzili na wywiadówki. Średnia szkoła, to nie podstawówka i czego się nauczą, jak będą się zachowywali – to im albo pójdzie na dobro albo na fatalny start w życiu. Domowy dozór był, bo młody pomysły miewa. Obaj skończyli studia, nieźle zarabiają. Może to przykład nie do naśladowania, ale dzieciom należy dawać dużą porcję swobody i wymagania obowiązków od najmłodszych lat.

      A teraz? Teraz mamusie swoim tłustym pociechom dają usprawiedliwienia zwalniające je z lekcji w-f.  Bo dziecko spoci się. Tłusta mamusia po małym wysiłku też się poci.

      W szkole liczą się tylko wyniki najlepszych uczniów i wyniki nauczycieli. Pozostali uczniowie są tylko kłopotliwym dodatkiem. Na pedagogikę poszło bardzo dużo osób, bo tam zawsze brakuje chętnych, ale dużo osób, które nie powinny uczyć w szkole. To trudny zawód, wszak przekleństwo mówi „obyś cudze dzieci uczył”.

      Jest jeszcze w szkole problem przemocy słownej, fizycznej, kradzieże, wymuszenia. W szkołach nikt tego nie widzi. Od najmłodszych lat.

      Uczniowie nie są przebojowi. Widać to po uprawiających sport już dorosłych zawodnikach. Amerykanie, Rosjanie są o wiele bardziej waleczni, ale u nich w szkole katecheta nie rządzi.

      1. Dziś była w tokowni audycja dotycząca, a jakże, hejtu. Pani Agata Kowalska w audycji Post Factum – 2016-06-14 18:40 pod tytułem „Fala nienawiści w internecie po zamachu w Orlando” zastanawiała się, czy nie należałoby karać tych, którzy cieszą się, że zginęli homoseksualiści. Nie chcę używać wielkich słów, ale czy p. Agata Kowalska jest naprawdę tępa i nie rozumie, że chce na przemoc słowną odpowiadać przemocą instytucjonalną? Naprawdę sądzi, że jak ludzie będą się bać wygadywać bzdury, to zapanuje ład porządek i miłość? Nie pojmuję tego…

        1. Ciekawe co powiedziałaby na stwierdzenie, że ma bardzo zbieżne poglądy z PIS. Oni chcą karać za każdą niedobrą (według ich zdania, oczywiście) wypowiedź na temat prezydenta. Przypuszczam, że nie tylko obecnego, ale i byłego, ale zmarłego.

          Ludzie na taką spokojną uwagę zwykle zaperzają się i z agresją słowną zaprzeczają. Nie zastanawiając się nawet czy w uwadze jest racja, czy nie.

          Na blogosferze widać to bardzo dobrze. Spokojne, rzeczowe zdania, ale mało kompatybilne (też się popisuję obcością, a mogło być harmonia, przystawalność) są bez wczytywania się powodem do słownego gromienia, piętnowania nawet. „Bo ty…bo tak…głupio….itd) A przecież czas jednomyślności nic dobrego nie przyniósł.

          1. Na każdym kroku brak autorefleksji. Przypomnę, że kilka osób było wielce oburzonych komentarzami pewnego osobnika, uważali (i nadal uważają), że jego wpisy należy bezwzględnie kasować, po czym pobili go na głowę. To niestety dotyczy wszystkich. Jak nigdy aktualne stają się słowa J. Chrystusa: Obłudniku! Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?

            Nie wszyscy pamiętają, bo to było dawno, że jedni byli rasą panów, a inni podludźmi, którzy nie mieli żadnych praw. I jakie wnioski z tego podziału wyciągnęli ci, którzy mają rację? Żadnego. Sami z upodobaniem odczłowieczają inaczej myślących. Bycie homoseksualistą w żadnym kraju zachodnim nie jest dziś przestępstwem. W sensie antropologii i prawa są oni równi osobom niehomoseksualnymprzekonuje Adam Szostakiewicz wskazując podludzi: — Kto uważa inaczej, umieszcza się poza współczesną cywilizacją zachodnią. W Orlando doszło do aktu współczesnego barbarzyństwa.

            Szostakiewicz nie pamięta jak widać nie tylko tego, co głosił Adolf H., ale także tego, co głoszą historycy, że fundamentem owej „cywilizacji zachodniej” jest chrześcijaństwo, którego jednym z nakazów, pomieszczonych w świętej księdze, jest karanie śmiercią między innymi homoseksualistów (na szczęście wyłącznie płci męskiej). Fronda:

            Chrześcijaństwo ukształtowało cywilizację zachodnią na wiele istotnych sposobów. Teologia chrześcijańska wprowadziła świętość osoby wierzącej i nawoływała do posłuszeństwa wobec autorytetu (Chrystus) wyższego od władcy świeckiego (Cezar); idee, które w późniejszym czasie udoskonaliły i wsparły koncepcję wolności w ramach prawa. Chrześcijańskie instytucje, szczególnie papiestwo Kościoła rzymskokatolickiego, w swoich nieustannych zmaganiach ze Świętym Imperatorem Rzymu i lokalnymi monarchami, w spadku pozostawiło Zachodowi ideę rozdziału, a w rezultacie ograniczenia władzy.

            1. Prawdy Kk głoszone są dla ludu by grzmieć na ambonach, mamić cudami. Kler nie stosuje ich do siebie. Jeśli zdarzy się odważniejszy i wierzący ksiądz to albo mówi cześć i odchodzi z kapłaństwa albo znika jak Lemański.

              Przecież w polskim katolicyzmie nikt nie nakazuje czytania Biblii, rozważań, zastanawiania. Tam jest system rytualnych skłonów, modlitw na stojąco, na klęcząco, na siedząco.Słowo głupola z biskupiego tronu jest całą religią.