Parlament, fundament, testament

Dziś dowód na to, że ustroje się zmieniają, zmiany zachodzą, ale mentalność nie zmienia się ani na jotę i to, co nie podobało się towarzyszom, nie podoba się także patriotom.

Przez liczne próby zawłaszczania
kultura polska dość już ma strat,
lecz stale gorszy się i wzbrania
nasz pozytywny kryty-kastrat.

Miłość? Czy aby tylko czysta?
Erotyzm? Boże broń! Apage!
I każde słówko moralista
na aptekarską kładzie wagę.

Chce, zawodowy szat rozdzierca,
ażeby grzeczny autor pisał
ckliwe laurki w stylu „Serca”
dobrego pana Amicisa.

Gdyby, ku naszej szczerej trosce,
zrealizować mógł swój pogląd,
to mielibyśmy wówczas w Polsce
sztukę dla dziadów i niemowląt.

Właśnie, rozparłszy się w fotelu,
pisze: „Niestety, lecz bez dwu zdań,
powieść wymaga skreśleń wielu,
bo pełno różnych w niej wyuzdań.

Nie może zostać ta rozpusta:
»Jej pierś zarysowana cudnie.«
No, jeszcze oczy… Jeszcze usta…
Lecz żadnych piersi! żadnych ud! — nie!

To są szatańskie części ciała
i najdrobniejsza wzmianka o tym,
a nawet aluzyjka mała,
zwichnie morale patrioty.”*

Potem uśmiechnął się nasz anioł
i szepcząc prawdy swe natchnione,
pobiegł odwiedzić pewną panią,
z którą zwykł zdradzać czwartą żonę.


* W oryginale:
To są mieszczańskie części ciała,
niech więc ich twórca nie dotyka,
bo nawet aluzyjka mała
już może dotknąć robotnika.
Pozwoliłem sobie na drobną zmianę, ponieważ dziś nikt nie przejmuje się tym, co dotyka robotnika. I tylko taka jest różnica.
Wiersz pochodzi z tomu „Plamy na słoneczku — wiersze, utwory estradowe, szopki, parodie, fraszki, humoreski, przekłady 1945-1956″, Warszawa, PIW 1957. Książka nie doczekała się dotąd wznowiona, więc zainteresowanym pozostaje wyłącznie drugi obieg.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1