Orkiestra dęta

Wczoraj miał miejsce finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jej początki sięgają transformacji ustrojowej. Już wtedy służba zdrowia była w nie najlepszej kondycji. Jerzy Owsiak nie mógł na to patrzeć i postanowił przedłużyć jej agonię uzupełniając składki datkami. Oczywiście władza także dostrzegała problem. W 1999 roku rząd Buzka zmienił zasady, wprowadził działające z powodzeniem przed II Wojną Światową Kasy Chorych i system zaczął powolutku stawać na nogi. Niestety, suweren uznał, że pogrobowcy bolszewików sprawią się lepiej i powierzył im władzę. Rządowi członka Biura Politycznego przy KC PZPR tow. Millerowi Leszkowi brakło wyobraźni, kompetencji i wiedzy, by reformę dokończyć, skorygować to, co nie działa. Zamiast tego wprowadził rozwiązania, które nie sprawdziły się nigdy i nigdzie. W pierwszym rzędzie powołał do życia centralną, wzorowaną na komunistycznych monopolistach czapę, powierzając jej ogromne środki poza jakąkolwiek kontrolą. Następnie sięgnął po system kontraktacji, rozwiązanie, które doprowadziło do tego, że sklepy świeciły pustkami i trzeba było wprowadzić talony i bony zwane kartkami, czyli reglamentacę. Wtedy kontraktowano trzodę chlewną, bydło rogate i płody rolne, teraz usługi medyczne. Wtedy czekało się w kolejce na mięso, teraz czeka się na wizytę u lekarza. Wtedy mięso można było zastąpić marchewką, dziś wizytę u lekarza można zastąpić wizytą u grabarza.

Rząd Buzka był ostatnim, który działał w perspektywie szerszej niż interes własnego ugrupowania i odleglejszej niż kolejne wybory. Następne żerowały na tym, co zostało przygotowane, a gdy z powodu nieudolności i indolencji sprawy przybierały zły obrót, względnie nie dało się kręcić lodów, wywracały zastany porządek nie oferując nic w zamian, lub, jak rząd tow. Millera, wprowadzały rozwiązania korzystne wyłącznie dla wybranej grupy beneficjentów.

Chronologicznie rzecz ujmując neobolszewicy pierwsi zajęli się deformowaniem reform Buzka. Dostosowali służbę zdrowia do swoich potrzeb i wyobrażeń. Dlatego u nas nie działa, pacjenci mrą na progach placówek medycznych, a na przykład w Czechach kwitnie. Dekadę później liberałowie cofnęli system emerytalny do niemal obowiązującego przed reformą. Niemal, bo pozostawili zasadę, że wysokość emerytury zależy od zgromadzonego wkładu, dzięki czemu świadczenia z roku na rok tracą na wartości, a groszowe nie są rzadkością. Narodowi socjaliści z kolei cofnęli edukację i wymiar sprawiedliwości. I tak oto historia Polski zatoczyła koło i znalazła się niemal w punkcie wyjścia. I znowu niemal, ponieważ pozostała jeszcze trzystopniowa administracja dzieląca kraj na powiaty i województwa, choć wiadomo, że dwustopniowa — 49 województw, jest lepsza, sprawiedliwsza i — najważniejsze — nie stwarza problemów. Nie uporano się także z mediami, które pozostały częściowo wolne, dzięki czemu nie trzeba (jeszcze) nasłuchiwać zagłuszanych zagranicznych stacji radiowych.

Gdy rząd lewicy dogorywał targany aferami, zarówno PO jak i PiS szły do wyborów niosąc na sztandarach hasło likwidacji NFZ-tu. PiS po dojściu do władzy poobsadzało kluczowe stanowiska swoimi ludźmi i na tym reformę zakończyło. PO z kolei poobsadzała kluczowe stanowiska swoimi ludźmi i zamiast zająć się przyczynami zabrała się za skutek. Wymuszając prywatyzację placówek medycznych zrzuciła ze swych barków ciężar ich fianasowania. W ten sposób prywatne podmioty zdano na łaskę i niełaskę socjalistycznego, monopolistycznego tworu, który dysponując gigantycznymi pieniędzmi jednych hojnie wspierał, drugich ignorował, jednych surowo karał, innym pobłażał. Jakość świadczonych usług i wykwalifikowana kadra medyczna nie miały żadnego przełożenia na kontrakty lub ich brak i ich wysokość.

Co na to zainteresowani, czyli kadra medyczna? Dobrze jej z tym. W warunkach rynkowych musiałaby starać się, doskonalić swoje umiejętności, podnosić kwalifikacje, pogłębiać wiedzę. A to dla tego systemu jest zabójcze, ponieważ generuje koszty. Dlatego utalentowani, którzy chcieli się spełniać, dla których medycyna była pasją i wyzwaniem, wyjechali, więc ci, którzy zostali praktycznie nie mają konkurencji. Zdają sobie sprawę, że na Zachodzie nie mają czego szukać, więc domagają się „godziwych zarobków”. Im mniej doświadczenia, umiejętności i wiedzy, tym wyższe powinny być wynagrodzenia. Dla zachęty oczywiście. Uczciwi lekarze z dużym doświadczeniem, specjaliści, są na cenzurowanym, ponieważ zawyżają poziom i domagają się rozwiązań systemowych, a nie tylko bezmyślnego sypania groszem.

Tam, gdzie działa wolny rynek, na przykład w stomatologii, pojawiają się nowe technologie, nowoczesne preparaty, urządzenia, rozwiązania. Tu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie ma nic do roboty, jest zbędna. Potrzebna jest tam, gdzie nie działa wolny rynek, gdzie usługi medyczne kontraktuje się, gdzie urzędnik decyduje o kosztach, wycenia procedury. Gdy jest się zdanym na łaskę i niełaskę monopolisty, który zapłaci albo nie, nie da się ani zaplanować wydatków, ani inwestować. Środków często nie wystarcza nawet na bieżącą działalność, więc trzeba zamykać oddziały szpitalne, odmawiać pomocy, oszczędzać na wszelkie możliwe sposoby. Efekt?

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w [listopadzie ubiegłego roku], że zobowiązania samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ) na koniec września tego roku wyniosły 14,3 miliarda złotych. To najwyższa kwota, odkąd ministerstwo zaczęło publikować dane.

W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak ogłosić zbiórkę i potrzebne urządzenie po prostu kupić, postawić i niech stoi, bo na eksploatację i zakup komponentów także środków brakuje. Prywatny właściciel zadbałby o to, by sprzęt był jak najintensywniej wykorzystywany, by jak najszybciej się zwrócił i zaczął przynosić zyski. NFZ zapłaci albo nie, a sprzęt podarowany, za darmo, więc ma wartość śmiecia. Jest, to dobrze, to się skorzysta jak zajdzie potrzeba, często prywatnie, po godzinach, a jak nie ma, to żadna strata przecież. Bo kupić sprzęt to jedno, a umieć się nim posłużyć, odczytać i zrozumieć wyniki, to drugie. Jakże często dopiero sekcja zwłok wykazuje, że to, co było widać na wydruku lub skanie to był guz lub tętniak, bo skąd lekarz bez doświadczenia miał wiedzieć co to jest to ciemniejsze?

Nie ma absolutnie wątpliwości, że to, co robi Owsiak ma ogromne znaczenie. Potwierdza to chociażby histeria po stronie obozu władzy. Niemniej jednak w obecnej sytuacji tego typu akcje nie mają żadnego sensu. Co z tego, że szpital dostanie najnowocześniejszy sprzęt, gdy z przyczyn pozamerytorycznych specjaliści zostaną z niego wyrzucani lub zwolnią się sami?

Dobroczynności nastał czas,
Orkiestra właśnie grać zaczyna.
Serduszko znowu łączy nas,
Nie chcemy wiedzieć, że to kpina.

Raz pewien statek płynął w dal, różnica bardzo mała,
Bo także tam, ach, co za traf, orkiestra przygrywała.
To był Titanic, tak to on. Aż nagle trzask i cisza, bo
Z lodową górą zderzył się i właśnie szedł na dno.

Znów nowy rok, znów wielki tłum
I choć szpitale się zamyka,
Zewsząd jest słychać bum, bum, bum
I dobrze bawi się publika.

W czasie gdy statek szedł na dno, choć też orkiestra grała,
To inwestycja w nowy sprzęt nieszczęścia nie wstrzymała.

Równiusieńkie 30 lat temu, 1 stycznia 1990 roku rozpoczęła się realizacja Planu Balcerowicza. Ci, którym wydaje się, że można było inaczej, lepiej, sprawiedliwiej niech zwrócą oczy na służbę zdrowia. Gdyby wtedy głos decydujący należał do pogrobowców bolszewików, populistów z Platformy czy PiS-u, w takiej kondycji jak służba zdrowia znajdowałaby się dziś cała Polska. Z czego oczywiście nie wynika, że nie znajdzie się wkrótce. W sejmie przecież obok narodowych socjalistów zasiadają neobolszewicy i populiści. Ich sprawność można było zaobserwować podczas głosowań nad drastycznym podniesieniem płacy minimalnej czy ograbieniem niepełnosprawnych na rzecz emerytów, którym też się coś od władzy należy. Jednak udział w tej hucpie akurat Platformy Obywatelskiej nie powinien dziwić. Nie po raz pierwszy sięga do cudzych kieszeni sama lub pomaga sięgać innym. Z kolei lewica poprze każde rozwiązanie przybliżające Polskę do bankructwa.

Otwarte pozostaje pytanie czy prezydent Kidawa-Błońska podpisałaby ustawę rujnującą system emerytalny i finanse publiczne, za którą głosowała poseł Kidawa-Błońska? Czy czołowa działaczka KO zapracowała już na miano Królowej Obłudy?

Dodaj komentarz