Orka na ugorze

Słowo orać nabrało nowego znaczenia i weszło do języka urzędowego. Ostatnio Zbigniew Ziobro zaorał opozycję, o czym na Twitterze triumfalnie poinformował doktor nauk społecznych Michał Wójcik.

Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro właśnie zaorał opozycję, pokazując dokument, w którym Platforma chciała przed kilkoma laty wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez polityków! Co za hipokryzja opozycji. Co na to KE?

Chwali się oraczowi, że tak gorliwie realizuje stare, zarzucone projekty Platformy. Niemniej jednak podążając za rozumowaniem Michała Wójcika można bez kozery stwierdzić, że Sąd Najwyższy zaorał wniosek marszałek Sejmu Elżbiety Witek do Trybunału Konstytucyjnego. Otóż

nie ulega wątpliwości, że w niniejszej sprawie nie mamy do czynienia z realnym sporem kompetencyjnym, lecz został on w istocie „wykreowany” wnioskiem Marszałka Sejmu. Mimo, że w warstwie argumentacyjnej wnioskodawca podnosi, iż korzysta ze swej kompetencji, określonej w art. 192 w związku z art. 189 Konstytucji RP w celu rozwiązania sytuacji konfliktowej między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, to jednak okoliczności złożenia wniosku nie pozostawiają wątpliwości, że w istocie mamy do czynienia z nadużyciem kompetencji […]. Wskazuje na to choćby pobieżna analiza przepisów, które – zdaniem wnioskodawcy – określają sporną kompetencję.

Przykładowo

Jako przepisy określające sporną kompetencję Marszałek Sejmu wskazał art. 10 ust. 1 i 2, art. 95 ust. 1, art. 176 ust. 2, art. 183 ust. 2 i art. 187 ust. 4 Konstytucji RP. Należy jednak podkreślić, że z art. 10 ust. 1 Konstytucji RP nie wynika żadna norma kompetencyjna. Przepis ten wyraża zasadę trójpodziału i równowagi władz, ale nie wynikają z niego żadne konkretne uprawnienia poszczególnych władz. […]

Co się natomiast tyczy art. 10 ust. 2 i art. 95 ust. 1 Konstytucji, to podkreślenia wymaga, że zgodnie z ich treścią władzy ustawodawczej nie sprawuje wyłącznie Sejm, lecz wspólnie Sejm i Senat. Wnioskodawca nie wskazuje jednak Senatu jako strony sporu kompetencyjnego, starając się wywołać wrażenie, że Sejm jest jednym podmiotem władzy ustawodawczej.

Nie wdając się w zawiłości prawne przejdźmy do konkluzji, w której Sąd Najwyższy stwierdza,

że doszło do nadużycia przez wnioskodawcę kompetencji. […] Trudno bowiem nie zauważyć, że celem Marszałka Sejmu jest wyłącznie uruchomienie mechanizmu prawnego określonego w art. 86 ust. 1 ustawy o postępowaniu przed TK, tj. zawieszenia postępowania toczącego się przed Sądem Najwyższym […]. Cel ten jest tym bardziej widoczny, że w świetle art. 86 ust. 1 powołanej ustawy, zawieszeniu powinny ulec postępowania przed oboma organami uczestniczącymi w postępowaniu zawisłym przed Trybunałem Konstytucyjnym. Tymczasem w dniu 23 stycznia 2020 r. Sejm odrzucił uchwałę Senatu z dnia 17 stycznia 2020 r., w sprawie ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw. Ta ostatnia bezsprzecznie dotyczyła zaś „zmian stanu normatywnego w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości”, w tym zwłaszcza w zakresie organizacji samorządu sędziowskiego oraz kompetencji poszczególnych organów sądów powszechnych. W konsekwencji, gdyby rzeczywiście istniał spór kompetencyjny między Sejmem a Sądem Najwyższy, ten pierwszy powinien zawiesić procedowanie nad przedmiotową ustawą w trybie art. 86 ust. 2 ustawy o postępowaniu przed TK. Tak się jednak nie stało.

Samo pismo marszałek Witek, w którym wyjaśnia co zrobiła i po co, zatytułowane skromnie „Trybunał Konstytucyjny”, to majstersztyk. Obowiązujący Regulamin Sejmu stanowi, że „sprawy problematyki legislacyjnej i spójności prawa” należą do kompetencji Komisji Ustawodawczej, w tym

sprawy związane z postępowaniem przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz wynikające z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego

Dla marszałek Witek nie ma to większego znaczenia, ponieważ jako marszałek Sejmu czyli „wnioskodawca” zwraca się do Trybunału Konstytucyjnego w imieniu Sejmu.

Na podstawie art. 42 pkt 6 oraz art. 63 ust. 1 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (Dz. U. z 2019 r., poz. 2693), w imieniu Sejmu RP przedstawiam pisemne uwagi dotyczące wniosku Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 stycznia 2020 r. (Kpt 1/20) o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego

Czy dla mgr Przyłębskiej ma jakiekolwiek znaczenie, że nie ma w Dzienniku Ustaw z roku 2019 pozycji 2693?

W dniu 22 stycznia 2012 r. Marszałek Sejmu RP (dalej: Wnioskodawca) wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Sejmem Rzeczypospolitej Polskiej a Sądem Najwyższym (dalej też: SN) oraz między Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej a Sądem Najwyższym i orzeczenie we wskazanym wyżej zakresie.

Tak, to nie błąd. Marszałek Witek wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego w dniu 22 stycznia 2012 r. Dlaczego wtedy? Ponieważ przewidziała, że osiem lat później

W dniu 15 stycznia 2020 r. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, wskazując jako podstawę prawną przepis art. 83 § 1 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2019 r., poz. 825 ze zm.; dalej: ustawa o SN), skierował do składu połączonych Izb Sądu Najwyższego: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, wniosek o rozstrzygnięcie rozbieżności w wykładni prawa

W ocenie Marszałka Sejmu, rzeczywistym celem powyższego wniosku Pierwszego Prezesa SN było uzyskanie rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego w kwestiach dotyczących ustroju sądownictwa, w szczególności bezpośrednio wiążących się z kształtem konstytucyjnej instytucji powołania sędziego, stanowiącej prerogatywę Prezydenta RP, co daje podstawy do przyjęcia, że wystąpił spór kompetencyjny między Sądem Najwyższym a Sejmem RP, a także miedzy Sądem Najwyższym a Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej.

Wydawać by się mogło, że nie da się niczego głupszego wymyślić. Jednak każdy, komu się tak wydawało jest w dużym błędzie, ponieważ można.

W ocenie Sejmu RP Wnioskodawca wykazał w swoim wniosku, że zachodzą formalne i materialne przesłanki do przyjęcia, iż w przedmiotowej sytuacji doszło do zaistnienia sporu między konstytucyjnymi centralnymi organami państwa w rozumieniu art. 189 Konstytucji RP.

Dla zapominalskich: wnioskodawcą jest Elżbieta Witek, która złożyła wniosek w imieniu Sejmu, choć leży to w gestii Komisji Ustawodawczej. Sąd Najwyższy, w którym (jeszcze) zasiadają wybitni prawnicy, zaorał szczytowe osiągnięcie mgr Elżbiety Witek, z domu Zbanuch, która wysoko oceniła to, co wykazała wykazała we wniosku, który złożyła.

W tej sytuacji należy jednoznacznie podzielić trafność konstatacji Wnioskodawcy

Sejm RP w pełni podziela przedstawiony przez Wnioskodawcę sposób rozumienia charakteru czynności powołania sędziego jako czynności […] Ponadto, niewątpliwe trafne są konstatacje Wnioskodawcy dotyczące materialnej istoty aktu powołania sędziego, jako aktu

Na koniec jeszcze jedna perełka

Nie może być kwestionowane, że Sąd Najwyższy jako organ władzy sądowniczej jest nie tylko uprawniony, ale wręcz zobowiązany do dokonywania wykładni prawa, w tym do podejmowania – w trybie art. 83 ustawy o SN – abstrakcyjnych uchwał dotyczących wykładni przepisów prawa.

O kwestionowaniu prerogatyw Sądu Najwyższego absolutnie nie może być mowy, ponieważ niekwestionowanie to jedna strona medalu,

Z drugiej jednak strony, nie można nie dostrzegać ryzyka — zwłaszcza właśnie w przypadku podejmowania rozstrzygnięć o charakterze abstrakcyjnym — powstania w ten sposób zagrożeń z punktu widzenia przestrzegania zasady podziału władz, jak i zasady niezawisłości sędziowskiej. Kompetencja do stanowienia prawa wiążącego sądy zarezerwowana jest bowiem dla ustawodawcy, a tym samym sądowa wykładnia prawa nie może przybierać charakteru prawotwórczego.

Da się zrównywać wykładnię prawa z jego stanowieniem? Da się! Mimo to warto pamiętać, że prawo tworzy ustawodawca, ale interpretują i stosują prawnicy. Jeśli ustawodawca nie zadba o to, by przepisy były jasne i zrozumiałe, powierzenie ich interpretacji laikom doprowadzi do anarchii prawnej. Obficie cytowane szczytowe pismo wysłane do Trybunału Konstytucyjnego jest tego najlepszym dowodem.

Jedynym celem zamieszania z sądami i sędziami jest zapewnienie rządzącym całkowitej bezkarności. Skutkiem ubocznym jest zwarcie z instytucjami unijnymi. Unia wykazywała dotąd anielską cierpliwość, ale dalsze lekceważenie i obrażanie jej przedstawicieli jest samobójstwem. Skandalem jest traktowanie wysokiego przedstawiciela Unii przez polskiego ministra jak półgłówka. Cytowanie starych, dawno nieaktualnych propozycji i wypowiedzi i przemilczanie własnych, jak chociażby projektu konstytucji, to jawne kpiny z gościa, który przyjechał do Polski w zupełnie innym celu. Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawyryczała głowa państwa. Rychło okazało się, że nawet ściągnięcie polskich obywateli z Chin przekracza możliwości tego państwa i trzeba w obcych językach błagać o pomoc. „Polska zgłosiła chęć otrzymania pomocy w organizacji wyjazdu obywateli polskich  z Wuhan” — potwierdził polski MSZ.

Polacy wstawszy z kolan z pogardą odnoszą się do wszystkich wokół, szczególnie lekceważąc Unię. Wzywa się jej przedstawiciela na dywanik jednocześnie wyciągając łapy po pomoc i pieniądze. Nie na darmo specjaliści ostrzegają, że kogo pan Bóg chce ukarać, temu rozum odbiera. Wszystkie bowiem znaki na niebie i ziemi wskazują, że odebrawszy sporej liczbie wyborców zabrał się za wybranych.

Dodaj komentarz