Oni mogą poczuć się urażeni

Dysponując siłami, środkami i ludźmi można wykorzystując naiwność i łatwowierność, grając na najniższych instynktach i ambicjach doprowadzić do upadku firmy, a nawet całe kraje, terroryzując społeczeństwo w imię swobód obywatelskich i równości. W tym celu trzeba umiejętnie wykorzystać i wzmocnić wszelkie słabości demokracji. Zjednując do swoich celów niemądrych, przekonując naiwnych, wmawiając łatwowiernym, można skłonić ich do podążania w określonym kierunku, popierania określonych działań. Ważne, by uwierzyli, że to słuszna sprawa, że uczestniczą w czymś ważnym i potrzebnym, że „walczą” o swoje prawa.

Doskonale do tego celu nadaje się „walka” o prawa kobiet. Walka bezpardonowa, w której kobiety odnoszą kolejne zwycięstwa pokonując kolejne granice absurdu. Oto feministka Germaine Greer stwierdza, że określenie „kobieta w ciąży” odbiera kobietom „prawo do istnienia”. I — o zgrozo — nikt nie puka się w czoło. Wręcz przeciwnie, Brytyjskie Towarzystwo Lekarskie potwierdza, że kobiety w ciąży nie powinny być nazywane „przyszłymi matkami”, ponieważ osoby transpłciowe mogłyby się poczuć dyskryminowane. Zamiast tego należy używać określenia „ludzie w ciąży” względnie „osoba w ciąży”. Do tego poglądu przychylają się także władze. Dyskryminująca i mogąca zrujnować psychikę wielu osób może być także kolejność pojawiających się na urzędowych drukach zwrotów grzecznościowych typu pan/pani, więc żeby żadnej płci nie wyróżniać lepiej z nich zrezygnować. Ktoś, kto podczas publicznego wystąpienia zagai „panie i panowie”, może mieć kłopoty.

Jakie problemy rozwiąże takie podejście? Żadnego. Ale ponieważ nie można ludzi zmusić do wyrzeczenia się prawa posługiwania się językiem zgodnie z uznaniem i ze znaczeniem użytych słów, musi za tymi ustaleniami stanąć aparat przymusu i egzekucji. I stoi. Całe zastępy nadgorliwych moralistów baczą pilnie, by przypadkiem ktoś nie użył jakiegoś strasznego zwrotu czy określenia, czym mógłby kogoś obrazić lub komuś sprawić przykrość. Jak tylko trafią na przejaw dyskryminacji, choćby i wyssany z palca, natychmiast nie posiadają się z oburzenia, zaczyna im brakować słów jakimi mogliby wyrazić ubolewanie i żal za to, że ktoś mógł w tak nieludzki sposób potraktować „drugiego człowieka” i pędzą do sądu z pozwem. Nawet gdy nikt niczego nagannego nie powie, to żadne zmartwienie, bo można zinterpretować jego wypowiedź tak, by uzyskać zamierzony efekt. Zwerbalizowała to zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich: Tę wypowiedź musimy analizować w szerszym kontekście i to niezależnie od intencji autora.

Na mniejszą skalę, w dużych firmach, ten sposób też sprawdza się znakomicie. Pracownik, który skrytykował politykę firmy polegającą na doborze kadry nie w oparciu o wiedzę, umiejętności i kompetencje, ale ze względu na płeć i rasę, został zwolniony*. To pokazuje jak niewielkim nakładem sił i środków można doprowadzić firmę do ruiny. Wystarczy jedna osoba na decyzyjnym stanowisku, która przekona zarząd, co obecnie nie jest trudne, że nie jest ważne co pracownik umie i potrafi, ważne, żeby był określonej płci i — w społecznościach mieszanych — rasy. Teraz wystarczy poczekać aż te tak gloryfikowane przez Lenina „kadry” złymi decyzjami, brakiem wiedzy, kompetencji, nietrafionymi inwestycjami, złym zarządzaniem doprowadzą firmę do bankructwa. Niektóre amerykańskie molochy już zaczęły popełnić seppuku, a wieść niesie, że dołączyło także kilka europejskich. Inżynierowie Nokii na przykład na długo przed Jobsem opracowali rozwiązania, dzięki którym Apple później odniósł sukces. Jednak ktoś w zarządzie uznał, że „to się nie sprzeda”.

Państwa demokratyczne można próbować destabilizować jeszcze w inny sposób — uderzając w prominentnych polityków. Można ich próbować zneutralizować oskarżając o molestowanie seksualne. „W niemowlęctwie ten zwyrodnialec zmieniając pieluchę dotykał mnie w miejscach intymnych. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć, całe życie żyję w traumie. Teraz mogę nareszcie wyrzucić to z siebie, żądać zadośćuczynienia.” „Me too, me too” — wtóruje chór skrzywdzonych białogłów. Na razie ten sposób testowany jest głownie na dzianych aktorach. Pewna aktorka pewnego razu poszła do garderoby pewnego aktora i wtedy on jej to zrobił i ona płakała. Pewnego ranka poszłam do jego garderoby, żeby zapytać, co chce na śniadanie. Patrzył na mnie przez pewien czas z uśmiechem. Powiedział ‚chciałbym jajko na twardo i łechtaczkę na miękko’. Jego otoczenie wybuchnęło śmiechem. Wyszłam bez słowa. Poszłam do toalety i się rozpłakałam.

O tym, że metoda jest skuteczna i sprawdza się także w polityce donoszą właśnie media. Oto w Anglii z resortu obrony musiał odejść doświadczony polityk. Dlaczego? Ponieważ według „The Sun” 15 lat wcześniej niewłaściwie zachowywał się wobec dziennikarki — dotykał jej kolana w czasie kolacji i przestał dopiero gdy zagroziła, że mu da w pysk. Molestowanie seksualne zarzucono także wiceministrowi handlu międzynarodowego i kilkudziesięciu posłom z Partii Pracy. O mataczenie podczas kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych obwiniano Rosjan. Okazuje się, że po wyborach politykę kadrową da się prowadzić równie skutecznie. I bez wzbudzania podejrzeń.

Już w starożytności wiedziano, że w jedności jest siła. Dlatego, aby nikt nie przeszkadzał w rządzeniu i bogaceniu się, należy przekonywać, że tylko podziały gwarantują prawdziwą wolność. A gdy wszyscy dodatkowo będą o wszystko ze wszystkimi walczyć, to będą żyć w pokoju i dobrobycie. Tych zaś, którzy za dużo paplają, nie zgadzają się na szantaż moralny, bez wprowadzania cenzury uciszy się oskarżając o cokolwiek. Nawet paragrafu nie trzeba szukać, wystarczy właściwie odczytać dowolną wypowiedź. Bo bez znaczenia jest o czym naprawdę jest mowa. Liczy się wyłącznie interpretacja, choćby stała w sprzeczności z intencjami autora. Kto lepiej od nas wie co naprawdę chciał powiedzieć?

 

PS.
Zdaję sobie sprawę, że pozostawiając akapit o molestowaniu narażam się na serię bolesnych zarzutów. Zostanę posądzony o stawanie po stronie molestujących, obrażanie ofiar, szydzenie z nich i bóg wie co jeszcze. Problem w tym, że jest różnica między molestowaniem godnym potępienia i kary, a zalotami, bywa, że końskimi, flirtami. Ważne by smaląc cholewki zalotnik nie przekraczał nieprzekraczalnych granic i trzymał ręce przy sobie. To co robił Hoffman z łapami (łapiąc dziewczynę za pupę), jest niewybaczalne. Tym niemniej choć kobietom trudno obronić się przed molestowaniem, to mężczyznom równie trudno bronić się przed fałszywym oskarżeniem. „Rozbierał mnie wzrokiem, czułam się taka naga i bezbronna…”


* Interpretacja słów zwolnionego pracownika przekazywana przez media, choćby TVN, mówiąc oględnie nie w pełni oddaje rzeczywistość. James Damore ostrzega na przykład przed walką z dyskryminacją za pomocą… dyskryminacji. I daje przykład kursów dokształcających organizowanych wyłącznie dla kobiet lub wyłącznie dla członków określonej rasy lub nacji. Swoją drogą czy to nie dziwne, że feministki nie protestują przeciw takim praktykom, które potwierdzają to, czemu usiłują przeczyć — że jednak kobiety są głupsze od mężczyzn i dlatego należy je osobno doszkalać? Innymi słowy walcząc z stereotypami i dyskryminacją ugruntowują jedno i drugie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Google wyrzuciło pracownika za „seksistowski” manifest, a po macoszemu traktuje pracujące w firmie kobiety płacąc im dużo mniej niż mężczyznom. Mimo, że dokument liczy 10 stron polskie media przytaczają kilka wyrwanych z kontekstu zdań i… oświadczenie szefa Google. Czyżby z obawy, że ktoś zapoznawszy się z całością podzieli poglądy autora?

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. „Doskonale do tego celu nadaje się „walka” o prawa kobiet. Walka bezpardonowa, w której kobiety odnoszą kolejne zwycięstwa pokonując kolejne granice absurdu. Oto feministka Germaine Greer stwierdza, że określenie „kobieta w ciąży” odbiera kobietom „prawo do istnienia”. I — o zgrozo — nikt nie puka się w czoło. Wręcz przeciwnie, Brytyjskie Towarzystwo Lekarskie potwierdza, że kobiety w ciąży nie powinny być nazywane „przyszłymi matkami”, ponieważ osoby transpłciowe mogłyby się poczuć dyskryminowane.”

    We współczesnym świecie to się porobiło…..Poprawność, poprawność polityczna jest obowiązkiem nad obowiązkami. Gdyby to katechetka jako kobieta niespełniona gadała bzdury, to wzbudziłaby irytację. Gdy bzdury gada Towarzystwo Lekarskie, to ogarnia człowieka rozpacz. Kolejnym krokiem by kogoś odmiennego nie drażnić będzie nakaz by kobiety będące w widocznej ciąży nie opuszczały domu.A jak już wyjdą pod opieką męską, to w stroju kryjącym postać, a tak charakterystycznym dla muzułmanek.

    „Głupcy plotą głupstwa, rozsądni je popełniają.” 1893 r *

    „Głupcy dzielą się dyletantów i fachowców.”  1818 r**

    Pewnym zaskoczeniem jest, że spotyka się tylu wykształconych głupców. A kiedyś sądzono, że wprowadzony powszechny obowiązek oświaty, wychowa ludzi mądrych i społecznie użytecznych. Odnosząc się do pierwszego cytatu, to uczonego głupca trudno nazwać rozsądnym.

    * Marie von Ebner-Eschenbach; ** Franciszek Zabłocki

    1. Światowe feministki za wszelką cenę starają się zniwelować różnice, wprowadzają neutralne zaimki żeby nie mówić on, on tylko onon czy onan. Polskie feministki są nie w ciemię bite i idą w dokładnie odwrotnym kierunku — z hasłami równości na ustach ugruntowują i konserwują podziały przy okazji niemiłosiernie kalecząc język. To niczym dobrym się nie skończy.

        1. W podlinkowanym materiale feministki domagają się delegalizacji takich słów jak mankind (ludzkość) czy manpower (dosłownie siła robocza, robotnicy), bo zawierają odniesienie do płci (po polsku nie zawierają, ale zamiast robotnicy lepiej mówić siła robocza). Wygląda na to, że ludzkość, młode pokolenie, pogrąża się w szaleństwie.

            1. Czy feministki nie widzą, że pozbawiają wielu praw mężczyzn? A gdzie równouprawnienie? Gdzie mężczyzna w rodzinie? Ma być ewentualnie tylko dawcą plemników?

              W szkołach prawie nie ma nauczycieli mężczyzn. To skutkuje także brakiem wzorców. W rodzinach po rozwodzie, dzieci są prawie zawsze przypisywane matce, bo….. sto powodów…. ale na ogół brakuje w nich interesu dziecka.

              Patrzę na moich wnuków 9 i 4 lata i widzę ogromną rolę ich ojca w wychowaniu.Jest bardziej wymagający od mamy, ale to wcale nie znaczy, że mniej kochany.

              Dla mnie wykrzykiwanie o niedoli kobiet, a jest ich życie na ogół trudniejsze, tej niedoli nie poprawia. A gdy idiotka (bez przeprosin za inwektywę) wrzeszczy: gdy facet urodzi to …ble…ble…ble…, to co tu mówić o jakimś poziomie intelektualnym? o partnerstwie w dyskusji?

              Moja Babcia uważała za nadzwyczajne, że kobieta może uczyć się, pracować, rozwieść (bo życie z pijakiem to grzech codzienny przeciw Bogu), podróżować. Wychowana na bycie „przy mężu” była życiowo niezaradna, ale to nie znaczy, że nowe jej się nie podobało. Jej siostra mieszkająca w USA była za to jej przeciwieństwem.

              Czy Polki w pełni korzystają z tego, że mogą o sobie decydować i robić kariery? Wbrew pozorom i słowom feministek nie. Bo stanowisko to często praca powyżej ośmiu godzin, to intensywność, a ważniejsza jest rodzina i ją wybierają. Spokojniejszą pracę i rodzinę. Jakże gorzkie są wypowiedzi kobiet dyrektorów, które czas na macierzyństwo przegapiły.