Okna nieodpowiedzialności

Gdy nadchodzi czas i zachodzi potrzeba nauczenia się czegoś o otaczającym świecie i rządzących nim prawach udajemy się, czy raczej wysyłają nas do szkoły. Gdy zachodzi potrzeba poszerzenia wiedzy, zdobycia nowych umiejętności studiujemy lub zapisujemy się na kurs lub studium. Nie wyobrażamy sobie, by z przyczyn doktrynalnych lub dowolnych innych na kursie prawa jazdy uczono powożenia powozem konnym. Na lekcjach chemii nie wspominano o niektórych pierwiastkach lub związkach. Na lekcjach fizyki uczono o lampach elektronowych nie wspominając o tranzystorach i układach scalonych. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, by na lekcjach biologii omawiano anatomię krasnoludków, ogrów i gnomów.

A jednak z przyczyn doktrynalnych omawiane są z jednej strony zagadnienia, które z nauką nie mają nic wspólnego. Plasujące się wręcz na przeciwnym biegunie – wraz z wilkołakami, gadającymi zwierzętami i chatkami na kurzych nóżkach. Z drugiej strony pewne aspekty życia są pomijane, traktowane jako wstydliwe, niegodne omawiania. Rodzice nie mają wpływu na żadną z nauczanych treści poza jedną z najważniejszych w życiu człowieka – seksualność. Tu obowiązek posiadania określonego zasobu wiedzy zastępowany jest widzimisię rodziców. „Mnie tam nikt tych świństw nie uczył i poradziłem sobie. Mam piętnaścioro dzieci, w tym dwoje z żoną. Sąsiada.”

W szkole dziecko nie dowie się jak być asertywnym, kiedy istnieje największe zagrożenie, jak radzić sobie z popędem i jak się zabezpieczyć na wypadek, gdyby hamulce puściły. Dowie się za to, że życie daje bóg. Więc nawet jeśli dawał z nożem przyłożonym do gardła w jakiejś bramie lub zaułku, to woli bożej nie wolno się sprzeciwiać. Dowie się, że zygota to człowiek, a aborcja to morderstwo. Że życie to dobro, cud sam w sobie i nie liczy się jego jakość, bo lepiej żyć byle jak, byle gdzie, przymierając głodem niż nie żyć albo w ogóle się nie narodzić. Dowie się także, że można wybierać czy chce się być hetero czy homoseksualistą. Tłumacze z boskiego na ludzkie nie wyjaśniają jednak po co chcieć być homoseksualistą skoro można nie być. Nie tłumaczą też dlaczego w niektórych chrześcijańskich klinikach oferuje się leczenie homoseksualizmu. To jak to w końcu jest – można wybierać czy trzeba leczyć?

Wreszcie uczeń, a ściślej uczennica dowie się najważniejszego – że jak już się zdarzyło zgrzeszyć i zajść w ciążę, to nie należy się przejmować wrzaskami rodziców, nagabywać lekarzy, lecz spokojnie przemęczyć się te raptem dziewięć miesięcy, urodzić i podrzucić do okna życia. Pod żadnym pozorem nie wolno tego wrzucać do śmietnika, albo palić w piecu. Należy ładnie zapakować, zawinąć i po prostu zostawić. Ktoś upoważniony zaopiekuje się i zagwarantuje szczęście wiekuiste od zaraz. W końcu jest cała masa ludzi, którzy gotowi są zapłacić krocie, by wejść w posiadanie. Cała ta biurokracja państwowa, te ceregiele, te sądy, to odbieranie praw rodzicielskich, to po prostu niepotrzebne zawracanie głowy. A tak nikt nic nie wie, nikt o nic pytał nie będzie. Pełna anonimowość, kompletna i gwarantowana wiekuista dyskrecja. I najważniejsze – żadnej odpowiedzialności.

Człowiek jest bowiem człowiekiem tylko w fazie prenatalnej. Potem staje się przedmiotem obdarzonym życiem, którego dobro, uczucia, cierpienie nie mają żadnego znaczenia. Który nie ma nic do gadania. Którego można podrzucić, porzucić, oddać na przechowanie, odebrać sądownie, umieścić w sierocińcu czy domu dziecka. Można mu nawet kazać zlizywać krem z kolan i nie tylko, słowem zrobić dosłownie wszystko. Nie warto także zawracać sobie głowy tym, że według Eurostatu 27,8% Polaków, czyli ponad 10 milionów jest zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. To państwo ma obowiązek zadbać o tych ludzi, postarać się żeby ich było stać co tydzień na co łaska.

Żyjemy w XXI wieku. Sięgamy gwiazd. Spoglądamy miliardy lat świetlnych w głąb i miliardy lat wstecz. A naszym przewodnikiem, drogowskazem są prymitywne zasady sprzed tysiącleci. Zasady, zgodnie z którymi mięso zwierzęcia, które przed śmiercią nie przeszło męczarni nie jest godne, by wbił w nie zęby bogobojny mąż. Kierując się tymi zasadami katoliccy polscy chłopi nie przepuszczą okazji, by zarobić parę groszy. Nawet okupionych krwią i cierpieniem. Bo zwierzęta i dzieci głosu nie mają.

Biada ci, kraju, którego królem jest prostak i gdzie książęta już z rana ucztują!¹ Gdy dla zabawy gotują biesiadę i wino życie rozwesela, a pieniądz na wszystko pozwala² (…) Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami


¹ Koh 10:16, Biblia Tysiąclecia
² Tamże 19
³ 1Tym 6:10, Biblia Tysiąclecia

Dodaj komentarz