Oddawać!

Wielkimi krokami zbliża się ostateczny kres rozliczania podatków osobistych. W czasach minionych dzieci i młodzież na lekcjach historii uczono o strasznym wyzysku, jaki miał miejsce w czasach jeszcze bardziej minionych. Otóż w owych potwornych czasach biednemu chłopu co dziesiąty snopek zboża zabierał pleban, a potem nadchodził pan i z tego co zostało zabierał co dziesiąty snopek. Zwało się to dziesięciną i było straszne i niesprawiedliwe. Bo w sumie obaj, pan z plebanem zabierali aż 19% plonów! Z głodu szło zdechnąć.

Potem był socjalizm.

Potem Polska uległa wyzwoleniu. I politycy uznali, że wszyscy powinni płacić podatki, ponieważ państwo ma wydatki. Jak postanowili, tak zrobili i podatki wprowadzili. I każdy płaci. Kowalski zarabia nieco ponad 2.000 zł i też płaci. To znaczy najpierw płaci płacodawca. Płaci 2.000 zł. Kowalski zarabia 1.680 zł brutto. To takie niespotykane nigdzie indziej poza katolickim krajem w środku Europy boskie brutto. Na rękę Kowalski dostaje, czyli do domu przynosi 1.237 zł. Jeśli ktoś odnosi wrażenie, że to bez mała 40% i takiego haraczu nie żąda nawet mafia, to odnosi prawidłowo. Ale to nie wszystko. Kowalski nie ma do dyspozycji pełnej kwoty 1.237 zł, ponieważ wszystkie produkty, które kupuje, również są obłożone podatkiem. A i ten podatek jest generalnie wyższy od tego, co biednemu chłopu zabierał pan wraz z plebanem. Jeśli przyjąć, że średnio jest to 15% (żywność jest opodatkowana „preferencyjną” stawką 8%, pozostałe produkty obłożone są 23% podatkiem), to w sumie podatki pochłaniają niemal 50% tego, co pracodawca przeznaczył na pobory. Co ciekawe ktoś, kto zarabia dziesięć razy tyle, 16.800 złotych płaci raptem o niecałe 2 punkty procentowe więcej.

Państwo bez żenady strzyże najbiedniejszych, którzy nie mają możliwości „optymalizacji” podatków ani nie mogą korzystać z odliczeń, bo nie mają za bardzo od czego odliczać. Oczywiście państwo, by funkcjonować, musi pobierać podatki. Problemem jest stosunek ich wysokości do jakości oferowanych usług. Co Kowalski dostaje w zamian za połowę swoich poborów? Niewydolną służbę zdrowia, nieudolną policję, niemrawy, opieszały, niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości i opresyjne prawo. Za to system ulg i przywilejów rozdęty jest do granic możliwości. Państwo najpierw zabiera wszystkim, po czy rozdaje hojnie na prawo i lewo. A parafianie aż podskakują z radości niepomni, że władza może im dać dwieście złotych zapomogi, bo wcześniej wyciągnęła im z kieszeni ponad tysiąc. Gdyby brała tyle co pan z plebanem zarabialiby 600 złotych więcej, więc jałmużny by nie potrzebowali…

Co państwo robi z tak gigantycznymi pieniędzmi, które zabiera podatnikom? Generalnie długi. Przy czym utrzymanie się przy władzy, okupione gigantycznymi wydatkami na ulgi i przywileje, staje się coraz bardziej kosztowne. Mimo to trudno zrozumieć dlaczego polskie władze zachowują się jak zarządcy kolonii, wyciskając z rodzimych przedsiębiorców ostatnie soki i wspierając z całych sił transfer kapitału za granicę. Polska firma przejęta przez zagraniczną nie może pozostać przy starej nazwie, bo nowa pozwala transferować gigantyczne pieniądze pod postacią opłat za prawo do nazwy. Zagraniczną firmę pazerny na co dzień fiskus potrafi zwolnić z podatków na całe lata. Rodzime podatkami i karami potrafi wykończyć w tydzień…

Wielkimi krokami zbliża się ostateczny kres rozliczania podatków osobistych. Rozliczając się miejmy świadomość, że dzięki kwotom widniejącym w rubryce „podatek należny” spora grupa osób żyje bezstresowo na przyzwoitym poziomie nie martwiąc się o to jak związać koniec z końcem. A choć działanie na szkodę firmy jest karalne, to działanie na szkodę kraju nie.

Dodaj komentarz


komentarzy 12

    1. Helikoptery podobno niezłe, ale rakiety, to stary model. Już przez USA chyba nie używany.

      Czy utrzymywałbyś kontakty handlowe z kimś, kto Cię nieźle wyrolował?Oprócz samolotów F 16 Amerykanie mieli zobowiązania gospodarcze do zrealizowania w Polsce. Zrealizowali? Czy tylko ja nie zauważyłam. Widocznie w kontrakcie nie było klauzuli o odpowiednich karach. Za parę lat okaże się czego teraz nie będzie.

      A nie lepiej te miliardy było wydać w Polsce albo na niezłą broń z RFN?

      Co jako 100+0,5% cywil piszę

      1. Potrafisz podać choć jeden powód, dla którego Amerykanie, czy ktokolwiek inny, mieliby sprzedawać najnowsze uzbrojenie? Jak się chce mieć najnowocześniejszy sprzęt, to się inwestuje w naukę, badania, opracowanie nowych technologii. Nasi politycy mentalnie tkwiący w minionej epoce nie wierzą w polską naukę, sami zresztą walnie przyczynili się do jej degrengolady.

        1. Moi drodzy.

          Sarkazm to był ale z nutą nadziei. Nadziei, że jak komuś dużo kasy się wisi  to ten zrobi wszystko by ją odzyskać. Słowem, Rosjanie by musieli nieźle podbić już dzisiaj stawkę. Potencjał dalszego zadłużania również się liczy.

          Osobiście jestem cywilem ale sobie kiedyś wymyśliłem i zapodałem to Obywatelowi, że my Polska powinniśmy dysponować milionami rakiet do niszczenia celów naziemnych oraz tysiącami, dziesiątkami tysięcy do niszczenia w powietrzu czy na morzu.

          To wszystko w opcji odpalenia w razie sytuacji krytycznej (okupacja dużej części kraju albo duże zagrożenie wejściem tutaj miliona zbrojnych ze wschodu) jednym przyciskiem.

          Sobie myślę, że taki system byłby tym, który najmniej powodowałby konieczność poniesienia wielkich strat np. przez wojsko rosyjskie. Może byśmy nie mieli szans wygrać, różnica wielkości ale byłaby to duża siła odstraszająca. Konieczna do wzięcia w kalkulację ryzyk dla przeciwnika.

          Oczywiście najtaniej byłoby taki system sobie samemu zrobić, opatentować itd.

          Oczywiście krok po kroku zamiast na 100 rakiet rakiet Patriota wydawać grube miliardy to może dałoby się te pieniądze zamienić na 1000?

          Duża część tych wydanych pieniędzy wracałaby na polski rynek. To by powodowało wzrost, co za tym… Najtaniej.

          Teraz Pesa realizuje dla Intercity kontrakt na 12 (chyba) pociągów, które będą mogły jeździć nawet 250 km/h.

          Narzekaliśmy na ten zakup Pendolino. Może jakiś plan jest realizowany ale nie znamy wielu szczegółów, zmiennych? Jak najbardziej uprawomocnione jest to, że prawdopodobnie tak nie jest:)

           

        2. Nie ma takiego powodu. Poza tym to są tak wysokie technologie, że sprzedający nie zechce dać ich „w obce ręce”. Poza wszystkim Polski nie byłoby stać na taki wydatek.

          Jednak Amerykanie sprzedając F 16 mieli umowę na dodatkowe zobowiązania, czego nie zrobili. Dlatego kierunki kupowania widziałabym gdzie indziej. W Europie. Podobno można kupić sprzęt wojskowy nawet lepszy. Nie znam się na tym nic a nic

          A że wylazło, że Amerykanie mnie nie zachwycają, no to trudno. Mocno różowego, majtczanego koloru też nie lubię. To nic nie znaczy. A nawet mam jedną taką rzecz.

            1. Spytałam domowego doradcę d.s. armii jak to jest z tymi rakietami. Ma takie samo zdanie jak generał Skrzypczak, że stare i drogie oraz, że za tę cenę w Europie można by kupić lepiej.

              Polska ma 80 rakiet do zniszczenia wrogich jednostek na Morzu Bałtyckim. Czy tyle obiektów wrogich będzie? Przy tym należy pamiętać, że Szwecja też jest uzbrojona. Lepiej!!! I zbroi się przy pomocy SWOJEGO PRZEMYSŁU ZBROJENIOWEGO. Podobnie o wiele silniejsze militarnie Niemcy oraz podobnie Finlandia.

              Stanowisko rakiet jest w Siemirowicach niedaleko Elbląga. Był projekt by część z nich ulokować w Dźwirzynie – kilkanaście km od Kołobrzegu.

              Jednak był gdzieś tam mądrala i przekonał generałów, że TANIEJ będzie gdy zostaną ulokowane w jednym miejscu. Taniej jak przy budowie autostrad. Na skutek konfliktu wystarczy parę bomb w jednym miejscu, i rakiety zrobią bęc i wybuchną. Ale taniej, to takie ciągle chwytliwe. Powtórzę pytanie:

              „Gdzie Ci sztabowcy uczyli się sztuki dowodzenia?”

              O innych kuriozach ze sztabów może kiedy indziej.

              1. Nie do końca dopytałaś swoich domowych ekspertów. Mądrala, który przekonał generałów ma 100, ba, 1000 procent racji! Taniej jest! Dzięki zgromadzeniu rakiet w jednym miejscu wystarczy jedna wroga rakieta, bomba lub granat. Jak się porozrzuca po kraju, to i znaleźć trudniej, i zniszczyć, no i drożej wychodzi. Jak się takie sprawy załatwia kompleksowo pokazał bohater narodowy, pochowany na Wawelu naczelny dowódca sił zbrojnych Lech Kaczyński. Rudy premier tysiąclecia także postanowił udowodnić, że nie wypadł sroce spod ogona i zamiast inwestować w energię rozproszoną, dużo małych elektrowni, postawił na molocha. Dzięki temu za 11 miliardów złotych powstanie kompleks, który będzie mógł unieszkodliwić jeden człowiek pozbawiając pół Polski prądu. Z takimi tuzami Rosja nie ma szans przegrać.

                1. Mój doradca nie ma dostępu do akt niejawnych. Tylko czyta pisma w postaci miesięczników. To jak muszą mieć „rozczytane” nasze siły obronne w Rosji?

                  A przed obywatelami jeden z drugim macha tępą szabelką i… głosi… głosi… głupoty.

                  Polacy chcieliby sprzedać unowocześnionego Rosomaka. Kto jednak go kupi, gdy własna armia nie kupuje? W armii widzą potrzebę takiego zakupu, ale o zakupach kto inny decyduje. Najważniejsze dogodzić Wielkiej Stopie.

                  Rozumiem dopiero teraz nienawiść Amerykanów z południowego kontynentu do Yankesów.

                  1. Polska jako jeden z nielicznych krajów świata przez ostatnie około15 lat stracił Prezydenta kraju i wielu dowódców, generałów.

                    Do tego nie prowadząc jakieś wielkiej wojny. To większej niż na Ukrainie teraz gdyż strat tam takich nie mają.

                    To by musiałoby coś (ta wojna) na wzór napaści na nas Niemiec w 1939, żeby móc spróbować usprawiedliwić takie straty.

                    W związku z tym, co tu  pisać o strategii jakiejś. Ludzie! Tu wojny nie było i tylu zginęło! Samemu się praktycznie zabijając.

                    Te rakiety do niszczenia jednostek nawodnych kupiliśmy chyba, jak pamiętam z Norwegii.

                    Można założyć, że tak duża gospodarka jak nasza, z tradycjami mogłaby się postarać o takie rakiety.

                    Co najmniej potem by stworzyć potencjał do wyprodukowania takiej ilości rakiet (np.: jak będzie trzeba to inflacja już nie ma żadnego znaczenia), żeby móc straszyć.

                    Póki co, do dzisiaj można jeszcze spotkać prezydenta tego kraju razem z premierem na jednej imprezie.

                    Nie wyciągnięto żadnych wniosków z katastrofy Casy i Tupolewa…

    2. A co do bezpieczeństwa, to po pojawieniu się Jankesów straciłam całe poczucie bezpieczeństwa. Było już i tak niewielkie, bo jakieś dziwne przeczucia mi się zdawały.

      W dodatku chcą się ulokować pod Słupskiem, a to od nas tylko 110 km + 10 km do jednostki.

      Wolałabym ich na Alasce. Też blisko do Rosji.

  1. Pozwolę sobie skopiować własny wpis. Trochę z lenistwa, a trochę by przypomnieć zapomnianą historię rozgrabiania Rzeczpospolitej po 1989 r. Jest to komentarz na słowa Lewandowskiego zachwalający sukcesy państwa

    Wałęsa proponujący po 100 milionów starych pieniędzy został dotkliwie wyśmiany. Wielokrotnie i w okropnych słowach. Miała być to rekompensata płynąca do skarbu państwa, ale przez ręce obdarowanych w postaci podatków od zakupionych dóbr itp.
    Chcę skupić się na PGR i ludziach, którzy zostali w dwupiętrowych blokach. Na wsi, gdzie było i daleko do jakieś pracy, zapomogi nie pozwalały na wydawanie pieniędzy na bilety by jej szukać.
    To wstydliwy temat tabu dla samorządów, dla państwa. Mało ciekawy dla mediów. Bo kogóż obchodzą jacyś byli pegeerowcy, w dodatku w złym stanie fizycznym, umysłowym spowodowanym degeneracją.

    W byłym województwie koszalińskim najlepsze ziemie były w PGR Rymań. Ziemie te nie zostały darowane chętnym do zagospodarowania, byłym PGRowcom. Stały się REKOMPENSATĄ za prześladowania ze strony komuny.

    Kim byli ci bardziej od pozostałych, niegodnych jakichś rekompensat, tak mocno prześladowani?
    Każdy ksiądz, donosił czy też nie, otrzymał po 15 ha ziemi po PGR.  Jako ODSZKODOWANIE!!!!! Aby ułatwić gospodarowanie postanowiono scalić te „po 15 ha” w jedną całość. Tak ziemie z PGR Rymań dostały się w ręce Kościoła katolickiego. Żaden z hierarchów nie upomniał się „o maluczkich”.

    Nie znam losów innych ziem po PGR. Akurat o tym wiem. Ludzie na początku ucieszyli się, że będzie praca, że będzie zarobek. Cieszyli się bardzo, że to KrK da im tę pracę. Radość trwała krotko, bo zaczęły się czystki w stylu stalinowskim. Kiedyś inteligentów wywożono do obozów za tzw. „białe ruczki”, czyli nie spracowane fizycznie ręce. W Rymaniu zwalniano, bo ktoś należał do PZPR, bo ktoś nie chodził do kościoła, nie miał ślubu kościelnego. Donosy leciały by zasłużyć się na łaskę i otrzymać pracę.

    Należy wspomnieć, że Kościół katolicki jest NAJWIĘKSZYM BIORCĄ DOPŁAT z Eurolandu. Ta paskudna Unia jest szczodra, bo do zakupionych maszyn daje nawet po 50% ulgi, a na pozostałe 50% tanie kredyty.
    KrK nie jest traktowany wyjątkowo. Takie są zasady.

    Co z ludźmi z PGR?  Żyją z kradzionego. Już trzecie pokolenie nie zna i nie rozumie znaczenia pracy. Otrzymują zasiłki. Długo były to kwotowe wypłaty. Od jakiegoś czasu otrzymują w postaci żywności. Sprzedają ją za grosze, ale bimber można tanio kupić i trzy dni jest bal. To nie jest jedno zmarnowane pokolenie. To już trzecie!!! Trzymają się swoich mieszkań, bo gdzie pójdą, kto ich zechce, a państwo łaskawie rzuca im ochłapy.

    Czy jakiś kandydat na prezydenta wspomniał, że spróbuje zmierzyć się z tym problemem? A rząd spróbuje? A pan Lewandowski, co ma się bardzo dobrze, spróbuje?

    Chcę pokazać jak fiskus dzieli. Bogaci lekarze i prawnicy w prywatnych praktykach nie muszą posiadać kasy fiskalnej. To oni sami, według własnego uznani określali swoje dochody. Lekarze już mają kasy fiskalne. Ile lat trwała ta ulga finansowa? O prawnikach nie wiem. Proszę porównać łaskę państwa. Ile tylko w tych dwóch zawodach nie płacono podatków, jeśli nie uznawać jakiegoś ryczałtu za podatek od rzeczywistych dochodów.

    Z drugiej strony są pozbawieni pracy, nie posiadający wysokich kwalifikacji, ale posiadający dach nad głową. Jedyną wartościową rzecz. Bali się porzucić te mieszkania by nie zostać bezdomnymi. Rośnie trzecie pokolenie nie nauczone zawodu, bo zawodówki zlikwidowano. Trzecie pokolenie nie nauczone pracy.

    Widziałam człowieka stamtąd. Wiek trudno określić. Podobno umiał prowadzić jakieś pojazdy. Jego mowy nie szło zrozumieć. Za młody na emeryturę, a wyglądał jak 100-letni starzec. Degenerat.

    Największego biorcę przywilejów, dotacji, dopłat, ulg, stawiającego zakazy i nakazy pozaprawne stan tych ludzi nie kłopocze, nie budzi współczucia. Zgodnie z nakazem religijnym: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego

    Chętnie powtarza się frazesy o „przedmurzu Zachodu”. Nieszczególnie wyszliśmy na tej historycznej roli. Poza tym może czas byłby przestać być czyimś przedmurzem, czy nawet murem, i pomyśleć o własnej budowli.”
    Julian Brun (1886–1942) – polski dziennikarz, publicysta, krytyk literacki i polityk Komunistycznej Partii Polski.

    „Piękna nasza Polska cała,  Piękna żyzna i niemała!  Wiele krain, wiele ludów… „Wincenty Pol 1830 r.