Nowy sezon gier tych

Czy nazwanie dziennikarzy zatrudnionych w jednym z mediów „bandą Bauera” jest obraźliwe? A może tylko to zwykłe, niewinne „wbijanie szpili”? Przed wyborami portal popularnego radia już w tytule uznał, że to jednak poczciwa szpila: »„Wszyscy na jednego, banda rudego” — Morawiecki wbija szpilę Tuskowi«. Po wyborach nazywanie rządu Tuska bandą przestało być „wbijaniem szpili”, a stało się… opinią o zarzutach: »Politycy o zarzutach dla b. szefa RARS. “Kolejny przykład igrzysk”, “Sprawiedliwość go dopadnie”«. Jacyż to politycy są godni zacytowania? Piotr Müller (rzecznik prasowy rządu PiS), Michał Dworczyk (mini ster w rządzie PiS), Mateusz Morawiecki (premier rządu PiS) i… Donald Tusk (premier w rządzie Tuska). Tym razem Mateusz Morawiecki nie wbił szpili Tuskowi, lecz za pomocą zwrotu „banda Tuska” odniósł się do informacji.

Do informacji dot. Michała K. podanych przez Prokuraturę Krajową odniósł się wcześniej w mediach społecznościowych były premier Mateusz Morawiecki. „Mamy dziś kolejny akt perfidnej politycznej zemsty bandy D. Tuska. Tym razem ofiarą padł były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski” — napisał polityk Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem skierowanie wniosku o areszt „wywoła w przyszłości paraliż państwa, gdy trzeba będzie szybko podejmować decyzje w sytuacjach kryzysowych”.

Warto zwrócić uwagę na idiotyczny wymóg ukrywania nazwisk przestępców gdy zostaną im postawione zarzuty. Kto to wymyślił i po co? Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi wyłącznie o zabezpieczenie zadka polityków, ponieważ są tak uczciwi, że w każdej chwili mogą usłyszeć zarzuty. Jak tłumaczy Dominik Morgała w publikacji »Ujawnienie danych osobowych i wizerunku sprawcy przestępstwa«:

Przyczyną wprowadzenia tego zakazu było dążenie do zapewnienia poszanowania dla zasady domniemania niewinności, wyrażonej w art. 42 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z którym każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 29 kwietnia 2011 r., sygn. I CSK 509/10, zakaz publikowania w prasie danych osobowych i wizerunku oskarżonego w sprawie karnej ma na celu jego ochronę przed stygmatyzacją, w warunkach, gdy do chwili wydania prawomocnego skazującego wyroku chroni go zasada domniemania niewinności.

Łezka kręci się w oku ze wzruszenia. Z jakąż troską ustawodawca chucha i dmucha na przestępców! Ale w takim razie czy w ogóle zgodne z prawem jest stawianie komukolwiek zarzutów skoro dopóki nie zapadnie wyrok skazujący każdy jest niewinny? Godzi się niewinnych przetrzymywać w aresztach? A może nie chodzi o żadne domniemanie niewinności, ale o ukrycie nieudolności? Jeśli poda się informację, że Kowalski popełnił przestępstwo, a po 10-latniej batalii sądowej okaże się, że jest niewinny, to kto będzie pamiętał o co w ogóle chodziło? To rodzi pytanie dlaczego ustawodawca zadbał o ukrywanie tożsamości sprawcy przestępstwa, a przez 35 lat od transformacji nie jest w stanie zadbać o to, by postępowanie sądowe nie trwało latami? Podejrzany 12 maja 20124 roku trafił do aresztu i usłyszy zarzuty, ale wyrok — jak dobrze pójdzie — zapadnie na początku lat trzydziestych. Jeśli sobie uświadomić, że niektóre przestępstwa przedawniają się szybciej niż sąd w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej jest w stanie orzec o winie, to bardzo trudno uwierzyć, że ustawodawcy na pewno nie chodziło o ochronę łamiących prawo.

W dobie dalekopisów, depesz, telefonów na korbkę, „Trybuny Ludu”, a nawet w czasie prezydentury Lecha Wałęsy czy Aleksandra Kwaśniewskiego zakaz publikacji nazwisk miał sens. Jednak w dobie internetu, powszechnego dostępu do informacji jest, podobnie jak cisza wyborcza, fikcją utrzymywaną wbrew logice, rozsądkowi przez ludzi, którzy mentalnie tkwią w poprzedniej epoce lub mają osobisty interes w utrzymywaniu status quo. Stąd takie kwiatki jak informacja prasowa, w której można przeczytać, że Mateusz Morawiecki wypowiadając się o Michale K. stwierdził, iż ma pełne zaufanie do Michała Kuczmierowskiego.

Jestem w pełni przekonany o uczciwości M. Kuczmierowskiego, co z pewnością udowodni w toku procesu. Widać dziś jak na dłoni, że podjęte przez niego reformy i działania Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych są wyjątkowo nie w smak obecnej, destrukcyjnej władzy, niszczącej na swojej drodze wszystko i wszystkich, którzy dobrze służą Polsce.

Ktokolwiek widział
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Za Michałem K. wystawiono list gończy. Czy w nim też twarz jest zamazana, a nazwisko ukryte pod inicjałem? Po co w ogóle wystawiać list gończy służący do poszukiwania przestępcy w kraju, skoro wiadomo, że przebywa zagranicą? A może — jak śpiewali Skaldowie — nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go? By przekonać ciemny lud, że instytucje państwa starają się, robią wszystko, co w ich mocy? Z drugiej strony jeśli, jak twierdzi były premier K. jest niewinny, to czego się boi, skoro wiadomo, że uczciwi nie mają się czego bać? A może to znana z psychologii projekcja? Skoro za PiS-u przez osiem lat nadużywano władzy, posługiwano się bezprawnymi metodami, naciskano na prokuraturę i sądy, stosowano areszty wydobywcze, przesłuchiwano w szpitalu, to na pewno po zmianie władzy nic się nie zmieniło. Tylko dlaczego wtedy to było dopuszczalne, wręcz zgodne z polską racją stanu, a teraz jest niedopuszczalne?

Roman Giertych bez litości tropi aferzystów z PiS-u, popędza prokuraturę i prokuratora generalnego, zarzuca im opieszałość. Jacek Dubois z kolei, którego obecny Sejm uczynił wiceprzewodniczącym Trybunału Stanu stwierdził, że „Fundusz Sprawiedliwości stał się organizacją stricte mafijną”. Ponieważ rozliczanie afer PiS-u ślimaczy się, a Fundusz Sprawiedliwości to organizacja stricte mafijna, więc Roman Giertych wraz z Jackiem Dubois, w celu przyspieszenia i ułatwienia postępowań, postanowili bronić głównego świadka prokuratury w śledztwie. Na X R. Giertych napisał:

Potwierdzam, że razem z @JacekDubois reprezentujemy jednego z podejrzanych w sprawie związanej z Funduszem Sprawiedliwości . I stanowczo sprzeciwiamy się używaniu przez http://Onet.Pl słowa „sypie” na określenie zgodnej z prawem i pożytecznej społecznie współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości.

Lepiej na zimne dmuchać, załatwić list żelazny, bo nie wiadomo jak zachowa się p.rezydent, czy stanie na wysokości zadania i uniewinni. A ty, Bodnar, weź się wreszcie do roboty! Szybciej stawiaj zarzuty naszym potencjalnym klientom! No i wara od Romana Giertycha, bo niewinny ci on jest!

W śledztwie dotyczącym spółki Polnord prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie Roman Giertych dalej ma status podejrzanego. Znany adwokat kwestionuje działania śledczych i nie stawia się na wezwania. Prokuratura może go przesłuchać, ale w związku z posiadanym przez polityka immunitetem poselskim nie może go zatrzymać. Co więcej, Prokuratura Regionalna w Lublinie wystąpiła o przedłużenie śledztwa do stycznia 2025 r.

Czy D. Tusk po to umieścił Romana Giertycha na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej, by mógł się schronić za immunitetem? Chciał go uchronić przed odpowiedzialnością? A może spłacał stare zobowiązania?

— Moja rodzina zdecydowała się (na współpracę z Giertychem – red.) i tę decyzję rozumiem. Jedynym powodem wyboru tego mecenasa jest jego skuteczność. Ten wybór wydaje się bardzo racjonalny — powiedział Tusk i zaznaczył, że zdecydowała „bardzo dobra reputacja Giertycha jako skutecznego prawnika”.

Tusk będzie rozliczał aferzystów z PiS-u, a jego skuteczny adwokat skutecznie ich obroni. Ciemny lud to kupi?

Firma Pawła Szopy przytuliła pół miliarda zł. Jacek Dubois: No przede wszystkim to organa ścigania nie chcą współpracować z panem Pawłem Sz., ponieważ od początku, od 9 miesięcy, jest do ich dyspozycji i w żaden sposób organy ścigania nie chciały go ani przesłuchać, ani przyjąć dokumentów, które żeśmy proponowali. Do próby zatrzymania doszło w czasie pobytu na wakacjach naszego klienta i pierwszą reakcją, kiedy o tym się dowiedział, było pismo, że jest do dyspozycji prokuratury i wniosek o wydanie listu żelaznego i po jego otrzymaniu natychmiast klient stawi się do dyspozycji organów wymiaru sprawiedliwości i będzie dowodził nieprawdziwości tez stawianych przez prokuraturę. Mateusz Morawiecki:

Nagonka na M. Kuczmierowskiego i jego współpracowników opiera się na kłamstwach, manipulacjach i półprawdach, które koalicja 13 grudnia opanowała do perfekcji. Na końcu prawda się jednak obroni.

Mateusz Morawiecki, przedstawiciele PiS-u i mecenas Dubois jednym głosem: prokuratura Bodnara i Tuska stawia nieprawdziwe, wyssane z palca zarzuty kryształowym ludziom, którzy dla ojczyzny rabowania robili wszystko co w ich mocy i dzięki temu teraz stać ich na skutecznych adwokatów.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Warto zwrócić uwagę na idiotyczny wymóg ukrywania nazwisk przestępców gdy zostaną im postawione zarzuty. Kto to wymyślił i po co? Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi wyłącznie o zabezpieczenie zadka polityków

    Jest wręcz odwrotnie. Wymyślono to dla ochrony zwykłych ludzi. Nie każdy nazywa się Jan Kowalski czy Nowak.  A jak po latach procesu okaże się niewinny – to i tak dobrego imienia mu to nie przywróci.

    W przypadku polityków nawet jak to będzie Jan N. – zaraz prasa dopisze coś w stylu były minister z lat X odpowiedzialny za itp.

    Parę dni temu widziałem też piękny numer typu  – Jan N. właściciel firmy Jan Nowak Company 😀

    1. Prawda. Prawo służy wyłącznie ochronie zwykłych ludzi. Dlatego jednych doprowadza się na przesłuchanie siłą, przesłuchuje w szpitalu, a innych się zawiadamia miesiącami i toleruje granie na nosie śledczym. Uprawnienia PKW też były ustalane dla ochrony zwykłych ludzi — wydatki nie wpisane do sprawozdania nie podlegają badaniu i nie mogą być brane pod uwagę.

        1. Hmmm. Masz rację. Trudno rozmawiać jeśli ktoś próbuje ośmieszyć lub wykpić tezy interlokutora. Ale to wyraz bezradności. Zacytowałem opinię prawnika, wyjaśniłem dlaczego uważam ukrywanie tożsamości bandyty za absurd, a w odpowiedzi dostałem zdania oznajmujące bez żadnego dowodu:

          Jest wręcz odwrotnie.

          Co jest odwrotnie?

          Wymyślono to dla ochrony zwykłych ludzi.

          W jaki sposób zwykli ludzie na tym prawie korzystają? Bo że korzystają nie zwykli to już chyba nikt nie ma wątpliwości, prawda?

          W przypadku polityków nawet jak to będzie Jan N. – zaraz prasa dopisze coś w stylu były minister z lat X odpowiedzialny za itp.

          I to dowodzi, że taki wymóg ma sens?

          1. Nieporozumienie – ja odniosłem się tylko do fragmentu, który zacytowałem. Powiem szczerze – jak zwykle nie chciało mi się czytać całości wpisu. Zaraz dotrę do opinii prawnika.

            Ok, chodzi o fragment?

            Dominik Morgała w publikacji »Ujawnienie danych osobowych i wizerunku sprawcy przestępstwa«:

            Przyczyną wprowadzenia tego zakazu było dążenie do zapewnienia poszanowania dla zasady domniemania niewinności, wyrażonej w art. 42 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z którym każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 29 kwietnia 2011 r., sygn. I CSK 509/10, zakaz publikowania w prasie danych osobowych i wizerunku oskarżonego w sprawie karnej ma na celu jego ochronę przed stygmatyzacją, w warunkach, gdy do chwili wydania prawomocnego skazującego wyroku chroni go zasada domniemania niewinności.