Norma po(lska)

Naszą naczelną ideą była i pozostaje normalność, za którą opowiedzieli się Polacy, oddając nam 5 lat temu władzę wykonawczą — powiedział premier Donald Tusk podczas sobotniej Rady Krajowej PO. I na tym nie poprzestał, dzieląc się ze zgromadzonymi swoimi przekonaniami. — Jestem przekonany — wyraził przekonanie — że (…) Polacy oddając nam władzę mieli dość wzniosłych haseł, za którymi kryły się konflikty, nikczemność, czasami zwykła ludzka głupota. Tak jak w życiu, codziennym życiu, każda polska rodzina chce, by było normalnie, bezpiecznie, tego samego oczekuje tak naprawdę od polityki.

Tak. Wzniosłych haseł Polacy mieli serdecznie dość. Dlatego postawili na obietnice, których nigdy dość. Na przykład w roku 2007 p. Donald Tusk, premier, mówił w exposé: Budowa wzajemnego zaufania wymaga, by polityka gospodarcza rządu oparta była na realnych podstawach, by jej horyzont sięgał poza termin kolejnych wyborów. Państwo, które żyje na kredyt, nie będzie dla obywateli godne zaufania. (…) Żeby zbudować w tej dziedzinie zaufanie społeczne, także zaufanie ludzi do własnego państwa, potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego. Dług publiczny nie może narastać w takim tempie jak do tej pory. W ciągu kilku lat budżet należy doprowadzić do stanu bliskiego równowagi. Zapewne dlatego dług publiczny po objęciu rządów przez PO od grudnia 2007 do grudnia 2008 wzrósł zaledwie o nieco ponad 70 miliardów złotych (rok wcześniej o nieco ponad 20), a rok później urósł tylko o ok. 60 miliardów. (Źródło: Ministerstwo Finansów)

Z drugiej strony jest rzeczą oczywistą, że obsadzanie stanowisk członkami partii jest czymś nienormalnym. Dlatego „zawłaszczanie państwa” przez PiS, LPR i Samoobronę było czymś nagannym i godnym potępienia. Zupełnie inaczej sprawa się ma cała gdy stanowiska obsadzane są członkami PO, ewentualnie z PiS lub z SLD którzy przejrzeli na oczy. Tych od razu czyni się ministrami lub w ostateczności tworzy się dla nich stanowisko pełnomocnika. Ponieważ oczywistą oczywistością jest, że chęć wstąpienia w szeregi partii świadczy o wyjątkowej inteligencji chętnego. A skoro do PO garną się ludzie ponadprzeciętni umysłowo, to stanowiska po prostu należą im się jak psu micha. Listę działaczy na państwowych posadach opublikował ostatnio Puls Biznesu, nie mając świadomości — co wynika z komentarza i tytułu — że to nie żaden „wstyd”, ale „normalność”. Do której wszyscy tęsknimy. Często nawet o tym nie wiedząc postrzegając ją jako patologię.

Wypowiedź pana premiera na forum Rady Krajowej PO rzuca też nowe światło na ostatnie dokonania na niwie szeroko rozumianych stosunków społecznych. Otóż okazuje się, że tylko polska rodzina chce, żeby było normalnie. Pozostali nie chcą. Wręcz przeciwnie — domagają się jakichś związków partnerskich i innych świństw niezgodnych z doktryną. I jeszcze chcieliby mieć prawo zabijania nienarodzonych, manifestowania, i bóg wie co jeszcze. Niedoczekanie!

Bez większego wysiłku można znaleźć informację, że Polsce wykryty zostaje tylko co trzeci sprawca kradzieży i co trzeci włamywacz. Podobnie jest z wykrywalnością sprawców uszkodzeń mienia. To tłumaczy dlaczego, gdy już policja i prokuratura złapie trop, to bada go latami. Im błahsze przewinienie, tym gorliwiej. Dlatego wykrywalność przestępstw narkotykowych jest na poziomie bez mała 98%. Te brakujące do 100 dwa procenty, to mafia i dilerzy hurtowi. I to jest normalne. I tego chce każda polska rodzina. Zwłaszcza ta, której policja robi najazd wieczorową porą lub sąd odbiera dzieci, bo brudno, nie ma prysznica lub z innej ważnej przyczyny państwowej.

Skoro może być oczywistą oczywistość, to i normalność może być normalniejsza. Czy można sobie wyobrazić coś bardziej normalnego od opodatkowania darowizn dla domów pomocy społecznej, szkół i innych tego typu instytucji? O ile producenci mogą przekazywać nadwyżki produktów dla potrzebujących, to w przypadku dystrybutorów i sprzedawców wiąże się to z obowiązkiem zapłacenia podatku VAT*. Dzięki temu wyrzucanie żywności jest normalne, a przeznaczanie jej na cele społeczne to patologia i oszustwo oraz uszczuplenie dochodów skarbu państwa, tego państwa. Skoro ubodzy i tak znajdą drogę na śmietnik, więc to normalne, że w Polsce rocznie marnuje się 9.000.000 (słownie: dziewięć milionów) ton żywności.

Pożytek z takiego podejścia jest jednak bezdyskusyjny. Skoro od wyrzuconej na śmietnik żywności podatku nikt nie odprowadza, a według GUS w Polsce w skrajnym ubóstwie żyje 6,7% społeczeństwa, czyli ponad 2,5 mln obywateli, to dobry rząd nie może zostawić ich, a ściślej ich dzieci, samym sobie. Dlatego rządowy program „Pomoc państwa w zakresie dożywianiaprzewiduje otrzymanie pomocy w następujących formach: posiłek, ze szczególnym uwzględnieniem posiłku gorącego, zasiłek celowy na zakup posiłku lub zakup żywności (w tym na zakup posiłku dzieciom przebywającym placówkach oświatowych, gdzie rodzice zobowiązani są do pokrywania kosztów żywienia), świadczenie rzeczowe w postaci produktów żywnościowych.

Dodaj komentarz