Niezłomni

Nie tak znowu dawno temu i nie tylko za siedmioma górami i za siedmioma lasami istniały trzy główne źródła informacji — prasa, radio i telewizja. Niedawno pojawiło się czwarte — Internet. W odróżnieniu od pozostałych trzech jest interaktywne i umożliwia natychmiastowe sprawdzenie informacji dzięki tak zwanym odnośnikom. W celu zilustrowania problemu posłużmy się przykładem. Oto sejm uchwala ustawę. Ustawa jest publikowana w Dzienniku Ustaw i w Internetowym Systemie Aktów Prawnych. Informują o niej także portale informacyjne. Ale — co ciekawe — przeważnie informują tak, żeby za bardzo nie poinformować — nadają jej kryptonim, a o odnośniku w ogóle mowy nie ma.

Przejdźmy do konkretów. Sejm uchwalił ustawę pod dźwięczną i wielce wymowną nazwą Ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Urzędu Ochrony Państwa, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin. Ponieważ oprócz przeglądarek internetowych istnieją także wyszukiwarki istnieje obawa, że czytelnik, nie znalazłszy w materiale prasowym odnośnika do tekstu, mógłby sobie skopiować nazwę, wstawić do wyszukiwarki i raz dwa znaleźć to, o czym mowa. Dlatego omawianej ustawie nadaje się kryptonim. Na przykład powyższą nazywa się „ustawą dezubekizacyjną”. Dzięki temu prostemu trickowi czytelnik może sobie ustawy pod taką nazwą szukać do woli. To potwierdza ogromną rolę jaką do odegrania mają niezależne media.

Po tym przydługawym wstępie przejdźmy do konkretów, czyli do wyrażenia głębokiego podziwu i wielkiego uznania dla odwagi nadgorliwych funkcjonariuszy publicznych, którzy z pełną determinacją i oddaniem nie służą państwu lecz partii. Art. 13 b ustawy dezubekizacyjnej stanowi, iż Za służbę na rzecz totalitarnego państwa uznaje się służbę od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r. w niżej wymienionych cywilnych i wojskowych instytucjach i formacjach… W tym miejscu wymienione są liczne cywilne i wojskowe instytucje i formacje. W tym istniejące także dzisiaj Ministerstwo Obrony Narodowej i Biuro Ochrony Rządu.

Dlaczego nadgorliwym funkcjonariuszom należy się podziw i szacunek? Ponieważ jak widać na przykładzie powyższej ustawy muszą się liczyć z tym, że z niebywałą łatwością mogą zostać dopisani do listy. Która — czego z całą pewnością wykluczyć się nie da — tym razem może także objąć prokuratorów oraz zbyt zawisłych sędziów. Ustawodawca co prawda przewidział furtkę, która jednak może okazać się niewystarczająca. Ową furtką jest ulgowe potraktowanie przestępców  (art. 13, pkt. 2): Przepisu ust. 1 nie stosuje się do służby w latach 1944-1956 w charakterze funkcjonariusza organów bezpieczeństwa państwa, porządku i bezpieczeństwa publicznego, jeżeli przy wykonywaniu czynności służbowych funkcjonariusz popełnił przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości lub naruszające dobra osobiste obywatela i za to został zwolniony dyscyplinarnie, umorzono wobec niego postępowanie karne ze względu na znikomy lub nieznaczny stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu lub został skazany z winy umyślnej prawomocnym wyrokiem sądu.

Dlatego właśnie rzesza bezimiennych funkcjonariuszy państwowych, choć de facto partyjnych, zasługuje może nie na pomnik, ale na pewno na najwyższy podziw i szacunek. Jeśli bowiem podporządkowywanie władzy wszelkich cywilnych i wojskowych instytucji i formacji nie stanowi kamienia milowego na drodze do totalitarnego państwa, to należy znowelizować definicję totalitaryzmu we wszystkich słownikach i encyklopediach.

 

Post scriptum z zupełnie innej beczki.
Mateusz Kijowski przyznał był swego czasu, że jedzie na pasku służb specjalnych. Nie można tego uznać za usprawiedliwienie, ale można w ten sposób wytłumaczyć kurczowe uczepienie się stołka lidera Komitetu Obrony Demokracji. Czy bowiem w interesie służb leży utrata tak cennego źródła informacji?

Dodaj komentarz