Niezależne funkcjonowanie platformy

Dziś, 31 lipca 2014 jest wielki dzień. Dzień równie wielki, jeśli nie większy od dnia 30 października 1950 roku, gdy władza ludowa wymieniła stare pieniądze na nowe. Do określonej, niezbyt wygórowanej kwoty wymieniała po kursie 100 do 3, a powyżej 100 do 1. Oznaczało to de facto konfiskatę niemal dwóch trzecich oszczędności. Wiadomo, władza ludowa została ustanowiona siłą, narzucona, myśmy jej nie chcieli, nie miała legitymizacji wyborczej i w ogóle to była hołota. Co by jednak o tamtej władzy nie mówić, to nie zmuszała ludzi do oszczędzania po to, żeby im zgromadzone oszczędności skonfiskować.

Właśnie dlatego ten dzień, przypadający bez mała 55 lat po tamtym, jest równie wielki, jeśli nie większy. To dzień kończący trzecią wielką reformę emerytalną. Przypomnijmy pokrótce jak było. Oto piętnaście lat temu władza postanowiła zreformować system emerytalny. W tym celu utworzone zostały fundusze emerytalne, które wpłacane przez pracujących pieniądze miały inwestować na giełdzie i — obowiązkowo — kupować za nie bezpieczne obligacje skarbu państwa. Tego państwa, żeby nie było żadnych wątpliwości. Po 12 latach rząd postanowił zreformować reformę i obniżył tymczasowo składkę odprowadzaną do OFE o ponad połowę. Donald Tusk, premier, w lutym 2012 roku zapewniał: Rząd nie planuje zmian dotyczących II filaru systemu emerytalnego w przewidywalnej przyszłości. „Przewidywalna przyszłość” to — jak się okazało — niewiele ponad rok. W czerwcu 2013 roku premier przedstawił założenia kolejnej wielkiej reformy emerytalnej.

Koniec końców stanęło na tym, że znacjonalizowana zostanie ta najbezpieczniejsza połowa oszczędności, denominowana w obligacjach skarbu państwa. Tego państwa, żeby nie było żadnych wątpliwości. Oczywiście jak przystało na rząd liberalny, a wręcz neoliberalny, pracownicy dostali wybór — chcecie, żeby wszystko zostało po staremu, czyli chcecie być jednocześnie w OFE i ZUS-ie, to się zdeklarujcie. W przeciwnym razie wrócicie do systemu niemal PRL-owskiego. Niemal, bo akurat ta część reformy zostaje bez zmian. A to oznacza, że emeryci będą zmuszeni dożywiać się na śmietnikach. ZUS bowiem od lat odnotowuje rosnący z roku na rok wielomiliardowy deficyt. Zadłużony na bez mała bilion złotych budżet może zaś co najwyżej zagwarantować, że rząd się sam wyżywi

W latach pięćdziesiątych nie było Trybunału Konstytucyjnego. Obecnie jest, ale tak jakby go nie było, taki skromny i wyrozumiały dla łamiącego konstytucję ustawodawcy. Mimo, iż rząd działał metodą faktów dokonanych, Trybunał nie kwapił się przyspieszyć procedur i nie raczył zająć się sprawą zanim pieniądze nie zostaną roztrwonione, a więc będą nie do odzyskania. Jedyny gest na jaki w zaistniałej sytuacji zdobył się Trybunał, to zwrócenie się do premiera z uprzejmym zapytaniem: Jak ucierpi budżet, jeśli ustawa okrajająca OFE okaże się jednak niezgodna z konstytucją?

Czy w przyszłym roku czeka nas czwarta wielka reforma emerytalna? Tego wykluczyć nie można, ponieważ w OFE zostało jeszcze trochę pieniędzy w postaci akcji. A sytuacja, że gdzieś w państwie leżą na kontach miliardy, na których władza nie może położyć łapy jest niedopuszczalna. Poza tym idą wybory. Jak przekonać wyborców, żeby znowu oddali głos na dobrego pana premiera Tuska i jego ekipę, jeśli nie kupując ich a to darmowymi podręcznikami, a to wielomilionowymi nagrodami dla pracowników zreformowanej administracji, a to kolejnymi ulgami i przywilejami dla górników itp. itd.

Czy można porównywać tamtą wymianę z tą nacjonalizacją? Oczywiście, że nie. Wtedy bogatsi, którzy nie zdążyli wymienić pieniędzy, zostali z naręczami niepotrzebnej makulatury. Dziś to, ile zostało zabrane zostało odnotowane na subkontach w ZUS-ie, dzięki czemu pracownik po przejściu na emeryturę będzie dokładnie wiedział ile odłożył pieniędzy i jaką emeryturę by otrzymał, gdyby nie dwie wielkie reformy Tuska.

Jak zwykle w takich sytuacjach, uprzedzając wszystkowiedzących, należy z całą mocą podkreślić, że „trzeba było”. W tym przypadku trzeba było wcześniej pomyśleć o złożeniu deklaracji o pozostaniu w OFE, ponieważ — jak nietrudno się domyślić — państwowe instytucje jak drogowcy zawsze są zaskoczone sytuacją. Choć od czasu uchwalenia trzeciej wielkiej reformy było wiadomo, że wiele osób będzie czekało na ostatnią chwilę.

Szanowni Państwoczytamy na stronie ZUSw związku z dużym zainteresowaniem osób ubezpieczonych składaniem oświadczeń OFE 01 i upływającym terminem ich składania, w dniu dzisiejszym wszystkie placówki ZUS (w tym Centrala Zakładu) będą przyjmowały klientów do godziny 18.00.

Jednocześnie informujemy, że w związku z wyjątkowo dużą liczbą osób chcących złożyć oświadczenie drogą elektroniczną za pośrednictwem pue.zus.pl mogą wystąpić problemy z logowaniem przy pomocy platformy ePUAP. Funkcjonowanie tej platformy nie jest niestety zależne od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Dlatego też przypominamy o możliwości składania oświadczeń za pomocą bezpiecznego profilu PUE.

Do PUE nie idzie się zalogować. W sieci pojawiły się także doniesienia o awariach „urzędomatów” — samoobsługowych urządzeń, za pośrednictwem których złożyć można między innymi deklarację o pozostaniu w OFE. Urzędomaty przestały działać m.in. w Poznaniu i Warszawie.

Symptomatyczne jest tłumaczenie państwowego urzędu, że on nie odpowiada za problemy, bo funkcjonowanie platformy nie jest zależne od niego. A co jest?

Dodaj komentarz