Niewiarygodnie optymistyczne dane

Czy to nie jest krzepiące i urocze? Zza kulis wychodzi pan premier, pewnym krokiem podchodzi do mikrofonu i obwieszcza: Do 10 maja chcemy spowodować, żeby każdy obywatel powyżej osiemnastego roku życia mógł otrzymać e-skierowanie i od 10 maja zapisywać się na szczepienie tak, żeby najpóźniej do sierpnia, a mamy rosnącą nadzieję, że może to być nawet wcześniej, znowu zależy to od liczby szczepionek, które przyjadą do Polski, żeby każdy obywatel mógł zostać zaszczepiony. Co w tym krzepiącego i uroczego zarazem? Po pierwsze to, że po tylu latach sprawowania urzędu premierowi wciąż się chce. Po drugie krzepiąca i urocza jest wizja przyszłości, w której  każdy obywatel powyżej osiemnastego roku życia będzie mógł otrzymać e-skierowanie, pokwitowanie i zaświadczenie o nabyciu prawa do iniekcji.

Krzepiące i urocze są nie tylko słowa premiera, ale i towarzyszącego mu p. ministra Dworczyka, który nie mówi: od dzisiaj obowiązuje to i to, jest tak i tak. Wręcz przeciwnie. On wychodzi i mówi, że to, co mógłby zrobić dziś zrobi jutro. Jutro przedstawimy harmonogram kiedy poszczególne roczniki będą mogły się rejestrować. Cóż w tym krzepiącego i uroczego zarazem? A chociażby to, że mini ster Dworczyk nie chełpi się tym, co zrobił, nie wyskakuje jak Filip z konopi z gotowym harmonogramem, lecz uprzedza, że takowy przedstawi dając narodowi czas na otrząśnięcie się ze zdumienia lub szoku. W ten sposób każdy  obywatel powyżej osiemnastego roku życia  ma świadomość, że już jutro dowie się kiedy będzie mógł zapisać się na szczepienie, a gdy już to uczyni, to dowie się także kiedy zostanie zaszczepiony! Rysująca się przed narodem powyżej osiemnastego roku życia świetlana przyszłość korzystnie wpłynęła nie tylko na liczbę zakażeń, lecz także zajętych łóżek oraz respiratorów.

Krzepiące wieści psuje nieco p. z telewizora, która z przejęciem w głosie podaje liczbę nowych zakażeń. Przejęcie byłoby jak najbardziej na miejscu gdyby faktycznie mowa była o nowych zakażanych. Tymczasem wiadomo od dawna, choć najwidoczniej dla redaktorów telewizyjnych z niewiadomych przyczyn jest to wiedza tajemna, że to nie jest liczba nowych zakażeń, tylko liczba osób, które mając objawy poddały się testom i w — dzisiaj — 7283 przypadkach okazało się, że to nie jest przeziębienie, trywialne zapalenie płuc lub grypa lecz covid. Dowodem na to, że podawane liczby są bałamutne i o niczym nie świadczą są słowa samej p. red.: jeśli chodzi o liczbę zakażeń ostatniej doby, ale przypominam od razu, że mamy poniedziałek, zawsze na początku tygodnia te dane są nieco niższe, co jest związane oczywiście z liczbą wykonywanych testów podczas weekendu. Nawet dziecko wie, że liczba zakażeń nie może zależeć od dnia tygodnia. Nie można mieć za złe telewizji serwującej prawdę od świtu do nocy że podaje takie dane do jakich ma dostęp, Problem w tym, że pozwala sobie z jednej strony na umoralniające kazanka rodem ze szkółki niedzielnej, z drugiej sama sobie przeczy. Jedna p. red. podaje liczbę zakażeń a druga, chwilę później zapewnia, że podane dane są niewiarygodne Mała próbka: To od nas zależy w którą stronę ta epidemia pójdzie, musimy wszyscy przestrzegać tych obostrzeń , żeby ta epidemia, te koronaczasy jak najszybciej się skończyły. Te dzisiejsze dane są bardzo optymistyczne, ale lekarze, epidemiolodzy zastrzegają, że te poniedziałkowe dane, no, nie są miarodajne, nie są wiarygodne. I tak dalej w tym duchu. Doprawdy? Od nas zależy? A co konkretnie? Że nie ma możliwości przetestowania się? Że obostrzenia nie są wprowadzane w oparciu o jasne i zrozumiałe zasady, lege artis, lecz prawem kaduka?

Równie świetlana przyszłość rysuje się przed polską nauką. Durnowaci Chińczycy, Amerykanie, a nawet Arabowie, wysyłają misje na Marsa, a my nie. My mamy w naszym kraju wielu wspaniałych biblistów, a Polska staje się obecnie jednym z trzech najważniejszych ośrodków tej nauki. Stworzenie nowej dyscypliny — biblistyki — z pewnością pomoże w jej rozwoju. Niepotrzebni nam specjaliści od energetyki jądrowej, ponieważ nawet gdy jakimś cudem sprawimy sobie elektrownię atomową, to bibliści doskonale poradzą sobie z jej obsługą. Tę radosne wieści należy uzupełnić informacją, że wczoraj obchodzony był, niestety nie przez wszystkich, bo mało kto o tym wiedział,

Piąty Narodowy Dzień Czytania Pisma Świętego. To doskonała okazja, aby ogłosić powołanie nowej dyscypliny naukowej – biblistyki, w klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych w Polsce. #biblistyka #nauka

Łatwo sprawdzić jak wygląda „nauka” oparta na opowieściach sprzed tysiącleci na siłę dopasowywana do dzisiejszej wiedzy. Na stronie Świadków Jehowy czytamy na przykład iż,

Mit: Biblia podaje, że wszechświat został stworzony w ciągu sześciu 24-godzinnych dni.

Fakt: Według Biblii Bóg stworzył wszechświat w nieokreślonej przeszłości (Rodzaju 1:1). Również długość dni stwarzania opisanych w 1 rozdziale Księgi Rodzaju nie została wyraźnie sprecyzowana. W gruncie rzeczy cały okres stwarzania ziemi i nieba nazwano jednym „dniem” ​(Rodzaju 2:4).

Nieważne jak bardzo trzeba być zakłamanym, żeby ze zdania

Oto dzieje niebios i ziemi w czasie ich stwarzania, w dniu, w którym Jehowa Bóg uczynił ziemię i niebo

wysnuć wniosek, że dniem „nazwano cały okres”, skoro mowa właśnie o jednym konkretnym dniu, dniu w którym powstały ziemia i niebo?

Na początku Bóg stworzył niebiosa i ziemię. A ziemia była bezkształtna i pusta i ciemność panowała […] Potem […] Bóg oddzielił światło od ciemności. […] I nastał wieczór, i nastał ranek – dzień pierwszy.

Ważne, że stworzył ziemię i niebo, ciemność i jasność, ale czas odmierzał według innej miary od tej, którą właśnie stworzył. Jakby tego było mało najpierw stworzył światło, a dopiero potem jego źródła — słońce i gwiazdy oraz księżyc. Ktoś powie, że Świadkowie Jehowy nie są miarodajni. Niestety, katolicy są równie dobrzy, jeśli nie lepsi.

Na przykład, gdyby naukowiec otrzymał kawałek chleba i został poproszony o wyjaśnienie jego powstania, szczegółowo opisałby jak nasiona wykiełkowały w glebie, jak wzrastały, jak zboże zostało zebrane, zmielone, zmieszane z innymi składnikami i upieczone w piecu. Byłby to – oczywiście – właściwy opis, chyba że w tym konkretnym przypadku stało się coś niezwykłego i wyjątkowego. Załóżmy, że ten badany kawałek chleba był jednym z tych, które zostały zebrane po tym, jak Jezus wziął do rąk pięć bochenków chleba i dwie ryby, podziękował za nie Bogu, połamał i rozdał je ludziom, karmiąc nimi pięć tysięcy osób. Wydarzenie to zostało opisane w Ewangelii Mateusza 14:13-21. Czytamy tam, że po posiłku zebrano dwanaście koszy resztek. Jeśli badany kawałek chleba pochodziłby właśnie z tych resztek lub z tego, co – jakiś czas później – zebrano po nakarmieniu przez Jezusa czterech tysięcy ludzi siedmioma bochenkami i kilkoma rybami (zob. Ewangelia Mateusza 15:29-39), analiza i wyjaśnienie przedstawione przez naukowca byłby błędne, ponieważ nie uwzględniałyby ponadnaturalnego działania Boga.

Niestety, żaden naukowiec nie zbada chleba pochodzącego ani z pięciu, ani z siedmiu bochenków, ponieważ został dawno zjedzony, a wyczyn godny Księgi Rekordów Guinnessa nie został nigdy powtórzony. Niestety, w  identycznej sytuacji znalazłby się każdy naukowiec, który chciałby zbadać jak zbudowany jest stoliczek, który sam się nakrywszy1) serwuje wymyślne potrawy, wilka zdolnego połknąć babcię w całości2), rybę, która także w całości (choć z innych pobudek niż wilk) połknęła Jonasza3), gadającego węża ogrodowego4), laski zmieniające się w węże6), ogra, rusałkę, syrenę, anioła, goblina, cyklopa, czapkę-niewidkę6) i temu podobne cuda niewidy. Na szczęście zamiast zajmować się wyssanymi z palca tworami wyobraźni naukowcy postanowili zgłębić tajniki natury dzięki czemu dziś na co dzień każdy czyni większe cuda niż biblijny bóg w okresie wzmożonej aktywności. Oczywiście nie potrafimy eliminować niegodziwców za pomocą erupcji wulkanicznej, jak to miało miejsce w Sodomie i Gomorze, ale efekt jaki udało się osiągnąć w Hiroszimie i Nagasaki wcale nie był mniej spektakularny. Nie potrafilibyśmy także skorzystać ze „zbiorników Wielkiej Otchłani” jak chce Biblia Tysiąclecia czy „upustów nieba” jak chcą inne, równie natchnione przekłady, ale odpowiednio podgrzewając atmosferę uzyskamy podobny, choć może nie aż tak efektowny efekt.

Oczywiście podniesienie bajek sprzed tysiącleci do rangi nauki to nie jedyne wyzwania jakie czekają Polskę po pandemii. W nadchodzącym roku szkolnym priorytetem będzie wychowanie do życia w rodzinie. To pozwoli nie tylko wznieść polską oświatę na niebotyczny poziom, ale także rozwiązać problemy kadrowe w ochronie zdrowia i sprawniej wydźwignąć kraj z kryzysu po covidzie.


1) Wilhelm Karl Grimm i Jacob Ludwig Karl Grimm: „Stoliczku nakryj się!”.
2) Wilhelm Karl Grimm i Jacob Ludwig Karl Grimm: „Czerwony Kapturek”.
3) Księga Jonasza 2:1.
4) Księga Rodzaju 3:1.
5) Księga Wyjścia 7:12.
6) Bolesław Londyński (Mieczysław Rościszewski): „Czapka-niewidka”.

Dodaj komentarz