Niewiarygodnego kucharza odgrzewane kotlety

Gdy ujrzały światło dzienne nagrania z udziałem czołowych polityków PO, PiS nazwał je „taśmami prawdy”, a PO uznała za nielegalne. Pierwsi upajali się prawdą jaka z taśm prawdy wyziera, drudzy przekonywali, że rozmowy były prywatne, a nagrania nielegalne, a więc i prawda nieprawdziwa, a to znaczy, że nie mają żadnego znaczenia. Zupełnie inna byłaby sytuacja gdyby to służby podsłuchały prezesa banku deklarującego współpracę z rządem pod warunkiem zmiany na stanowisku ministra finansów. Wtedy tak. Wtedy można by coś zrobić. Ale nie wtedy, gdy rozmowę nagrano nielegalnie. Wtedy bowiem spełnienie życzenia prezesa banku — zwolnienie ministra finansów, należy uznać za nie mający żadnego związku z żądaniem prezesa, całkowicie przypadkowy zbieg okoliczności.

Minęło kilka lat od upublicznienia taśm, role się obróciły i teraz nowa władza całkowicie zmieniła podejście do nich. Okazało się, że to już nie są taśmy prawdy jeno odgrzewane kotlety, które na dodatek zostały nagrane nielegalnie! Wtedy PiS gardłowało za komisją śledczą, a PO było zdecydowanie przeciw. Teraz PO gardłuje za komisją śledczą, a PiS o żadnej komisji nie chce słyszeć. Jest jednak jeden punkt wspólny podejścia do sprawy — niewiarygodność Falenty, który stał za nagraniami. I PO i PiS zgodnie powtarzają, że Falenta jest niewiarygodny. Dlaczego? To oczywiste. Jest niewiarygodny, ponieważ jest niewiarygodny.

Bronisław Komorowski, który dał nam przykład swego czasu jak przegrywać mamy, w „Faktach po Faktach” w TVN stwierdził autorytatywnie tonem nie znoszącym sprzeciwu, że dla mało kogo pan Falenta jest osobą wiarygodną, ale zarzuty, które stawia czy sytuacje, które opisują według mnie powinny być bardzo wnikliwie zbadane przede wszystkim przez prokuraturę. Brzmi logicznie? Mało wiarygodna osoba opowiada tak niewiarygodne bajki, że należy je wnikliwie zbadać!

Uginając się pod ciężarem logiki oddajmy się wspomnieniom. Afera podsłuchowa wybuchła na nieco ponad rok przed wyborami — 14 czerwca 2014 roku w tygodniku „Wprost” opublikowano pierwsze stenogramy. Działo się to w czasie, kiedy premier Donald Tusk pakując walizki zapewniał, że nigdzie się nie wybiera. Lipiec 2014 r.: Od wczesnej zimy odpowiadam już po raz 153. na to pytanie. Powiedziałem, że nie wybieram się do Brukseli i to podtrzymuję. Miesiąc później, sierpień 2014 r.:

Uzasadniając swoją decyzję dotyczącą przyjęcia stanowiska — mimo wcześniejszych deklaracji o braku zainteresowania wyjazdem do Brukseli — Tusk przekonywał, że obecność ludzi z naszego regionu jest potrzebna UE.

Nagrywać zaczęto rok wcześniej, w lipcu 2013 r. Andrzej Stankiewicz twierdzi, że PiS wiedziało o istnieniu nagrań przed ich ujawnieniem. To oznacza, że PO owszem, sprawowała władzę, ale nad kluczowymi instytucjami państwa, jak chociażby służby specjalne, nie miała żadnej kontroli. Na dodatek w najgorętszym okresie kryzysu premier zostawił rząd, a jego następczyni, Ewa Kopacz, zamiast pozostawić dotychczasowych ministrów na stanowiskach wymieniła ich, na rok przed wyborami dezorganizując pracę kluczowych resortów. Bartłomieja Sienkiewicza na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych zastąpiła absolwentka Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Nowa minister w sprawie wyjaśnienia afery taśmowej nie zrobiła zgoła nic, za to wydała zgodę na to, by prywatna firma miała wgląd w bazę PESEL. To osiągnięcie ujawniła niedawno „Rzeczpospolita”:

25 czerwca 2015 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych „wyraził zgodę na udostępnianie danych adresowych z rejestru PESEL za pomocą urządzeń teletransmisji danych w drodze weryfikacji” – potwierdza nam Ministerstwo Cyfryzacji, któremu obecnie podlegają państwowe rejestry.

Dziś ci nieudolni nieudacznicy i partacze pod wodzą arcyniedołęgi chcą ponownie zdobyć władzę. Niestety, parafrazując słowa Komorowskiego, dla mało kogo pan Falenta jest bardziej niewiarygodny od nich. Z badania pracowni Social Changes wynika, że aż 2 (słownie: dwa) procent Polaków pozytywnie oceniło zdolności przywódcze Schetyny…

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. To wszystko niedługo już będzie bez znaczenia.

    „Bo to się zawsze tak zaczyna. Sam nie wiesz o tym jak i gdzie” – To słowa z piosenki o zakochaniu, a przed nami być może coś innego.

    http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,24917362,prezes-radia-rzeszow-bezprawnie-ukaral-nagana-grazyne-bochenek.html

    https://wiadomosci.wp.pl/plk-adam-mazgula-wezwany-na-policje-za-ostre-slowa-o-jaroslawie-kaczynskim-6393687911024257a

    Najpierw ci bardziej znani. Potem…