Nielegalny zamach stanu

Kraje upadały i powstawały. Zmieniali się władcy. Zmieniały się ustroje. Jedno nie zmieniało się — służby specjalne. Bolszewicy po rewolucji przejęli carskie. Polacy po odzyskaniu niepodległości stworzyli własne z funkcjonariuszy zatrudnianych wcześniej przez zaborców. To pozwoliło złamać kod Enigmy. Mimo, że rozszyfrowali ją już w roku 1932 Niemcy o tym nie wiedzieli. W ogóle nie było na świecie kraju, którego rząd pozwoliłby sobie na demontaż i dekonspirację swych tajnych służb.

Nie było aż do połowy pierwszej dekady XXI wieku. Właśnie wtedy w kraju w środku Europy do władzy doszli genetyczni patrioci. Ich patriotyzm był tak głęboki, że swoją ojczyznę uznali za kraj obcy. A skoro kraj jest obcy, to oni, patrioci, muszą go odzyskać. Odzyskiwanie rozpoczęli od przejęcia najważniejszych instytucji państwowych, po czym przystąpili do demontażu służb specjalnych.

Praca w służbach, zwłaszcza tajnych, wymaga zarówno posiadania określonych cech charakteru, jak i ponadprzeciętnej inteligencji i umiejętności. To oznacza, że nikt mający głowę na karku nie będzie narażał życia dla państwa, które nie jest lojalne i któremu nie można ufać. Tym bardziej, że następcy patriotów potencjalnym agentom wysłali jasny sygnał — na nas nie liczcie. Ci, którzy zdemontowali służby i ujawnili agentów, nie tylko pozostaną bezkarni, ale nawet mogą ponownie dojść do władzy.

Tajny agent nowego typu
Tajny agent nowego typu (zdjęcie z portalu Gazeta.pl)

Niedługo zresztą po objęciu władzy przez nową ekipę jeden z jej prominentnych funkcjonariuszy ujawnił, że Polska to „dziki kraj”. Minęło kilka lat i dowiadujemy się, że nie tylko dziki, ale praktycznie nieistniejący jako jeden, spójny organizm (państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje). Oto najwyżsi przedstawiciele władzy są, jak to wielokrotnie podkreślił premier, nielegalnie podsłuchiwani. Tak jakby ktoś w tym kraju przejmował się legalnością zakładanych hurtowo podsłuchów. Wśród podsłuchanych znalazł się nawet odpowiedzialny za działanie służb minister spraw wewnętrznych!

W normalnym kraju nie do pomyślenia jest sytuacja, że ktoś podsłuchuje i nagrywa czołowych funkcjonariuszy państwa, a służby dowiadują się o tym z gazety. Ale czy jest jakaś istotna różnica między rządem, który rozmontowuje służby specjalne, a rządem który nie tylko nic w kierunku ich odbudowy nie robi, ale przypieczętowuje dzieło zniszczenia demontując system emerytalny?

Czy państwo pozbawione własnych służb, zadłużone po uszy, można nazwać państwem niepodległym? Zdaniem Tuska, nielegalne podsłuchy to próba destabilizacji państwa i próba zamachu stanu. Ale kto ośmielił się destabilizować państwo i próbował zamachnąć się na stan, odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa Prezes RM nie wie. Zaś o wcześniejszych wyborach nawet słyszeć nie chce. Społeczeństwo więc też ma twardy orzech do zgryzienia, nie wie bowiem czy ma śmiać się, czy płakać….

Dodaj komentarz