Niedopuszczalne! Napiętnować!

Lech Wałęsa tuż po śmierci Kornela Morawieckiego powiedział o nim kilka nieprzyjemnych słów. Jak na legendarnego przywódcę Solidarności i byłego prezydenta zachował się bardzo nieelegancko. Jednak jeszcze bardziej nieelegancko zachowali się ci, którzy jęli go potępiać i pouczać. P. Dominika Wielowieyska stwierdziła autorytatywnie, że słowa Wałęsy są „niedopuszczalne”, a określenie, którego użył „nie mieści się w głowie”. Niestety, nie wyjaśniła dlaczego uzurpuje sobie prawo decydowania o tym, co jest dopuszczalne, a co nie. Nie ona jedna zawrzała oburzeniem…

P. Krystyna Pawłowicz wyraziła przypuszczenie.

TVN pewnie się cieszy,wczoraj wieczorem wściekłe szczuli na Profesora Szyszkę.. Profesor,jako Człowiek wrażliwy tego już nie mógł z znieść…
Zaszczuliście kolejnego wybitnego Patriotę…
Cieszycie się TVN…co..?

W tej sprawie Dominika Wielowieyska nie zabrała głosu. Czy z milczenia można wysnuć wniosek, że takie słowa nie tylko są dopuszczalne, ale także mieszczą się w głowie?

Prezes Jarosław Kaczyńskie sugeruje publicznie, że za śmiercią byłego ministra od wycinania lasów stoją jakieś ciemne siły. Odszedł nasz stary kolega, wieloletni towarzysz naszej drogi, odszedł przedwcześnie i odszedł w szczególnych okolicznościach. Majestat śmierci nie pozwala mi dzisiaj o tym mówić, ale trzeba będzie o tym powiedzieć, bo to nie był przypadek, że akurat dzisiaj, że akurat teraz. Czyli tylko majestat śmierci nie pozwala Kaczyńskiemu powiedzieć wprost kto za tą śmiercią stoi i czemu ona służy. A nie była to zwykła śmierć. Szyszko co prawda nie poległ, lecz zginał. Jeżeli mówiłem, że profesor Jan Szyszko nie zginął przypadkowo, to miałem na myśli przede wszystkim jego ogromne zaangażowanie. Nie był już młody, miał 75 lat, chociaż w formie był, jak się wydawało, bardzo dobrej.

W Sosnowcu z kolei p. prezes objaśniał zawiłości polskiej historii. Polska miała to nieszczęście i ciągle w jakiejś mierze to nieszczęście trwa, że od prawie 300 lat byliśmy przedmiotem zorganizowanej akcji dyfamacyjnej, niszczącej naszą reputację ze strony sąsiednich mocarstw. O co prezesowi chodzi wyjaśnił prezes Reduty Dobrego Imienia na przykładzie Tomasza Grossa.

Gross, który znieważył Polskę, według nas działa jako narzędzie śmiertelnych wrogów Polski i tu trzeba go ścigać z całą mocą.

Reduta Dobrego Imienia nie ma też najlepszego mniemania o Oldze Tokarczuk.

Olga Tokarczuk, pisarka, ur. 29.01.1962 w Sulechowie, raczyła była wyrazić pogląd w wywiadzie dla TVP Info, że Polacy w swojej historii byli właścicielami niewolników, że mordowali Żydów, oraz że mają do przezwyciężenia swoja historię, podobnie jak Niemcy, przy czym z według Tokarczuk Niemcy ze swoją historią się już uporali, a Polacy nie” przytacza słowa pisarki Maciej Świrski, pisarki, która na Ukrainie uchodzi za pisarkę ukraińską, tyle że piszącą po polsku, co może tłumaczyć jej żywą nienawiść do Polaków i wszystkiego, co polskie. […]

Skoro osoba dojrzała, która była świadoma w latach PRL (w 1989 roku miała 27 lat) dzisiaj ma poglądy Krytyki Politycznej i wygaduje takie rzeczy to znaczy, że albo jest po prostu słaba na umyśle lub (co może iść w parze ale nie musi) – że jest to wybór koniunkturalny, mający zapewnić dostęp do pieniędzy, grantów, nagród (co działa – bo właśnie kolejną nagrodę dostała, co było powodem wywiadu w TVP Info)” stwierdza, podkreślając, iż w tej sytuacji jej wypowiedź można też traktować w kategoriach świadomej prowokacji, mającej na celu napędzić sprzedaż najnowszej książki: środowiska patriotyczne będą protestować.

Co począć w takiej sytuacji? Prowadzić zakrojoną na szeroką skalę akcję dzięki której rozpoznawalność pisarki wzrośnie? Doświadczenie z Tomaszem Grossem nauczyło, że absolutnie nie, ponieważ

Tokarczuk chce zarobić pieniądze, a akcja Reduty wobec niej będzie za dużym wyróżnieniem i promocją. Dlatego zachęcamy do wysyłania indywidualnych listów na adres Wydawnictwa Literackiego, które wydało jej ostatnią książkę” stwierdził Świrski.

Nie pomogło, słaba na umyśle Olga Tokarczuk dostała Nagrodę Nobla. I natychmiast okazało się, że nie jest żadną Ukrainką, lecz Polką z dziada pradziada. A nagroda to za dowód na to, że polska literatura dzięki staraniom władzy i ministra kultury osobiście stoi na bardzo wysokim poziomie.

Prezes Kaczyński nie pozostawia złudzeń co do dalszych losów ludzi, którzy mają czelność mówić, pisać lub kręcić rzeczy niedopuszczalne, choćby nawet były wybitne. Mieliśmy filmy, książki, różnego rodzaju akcje, które w istocie wpisywały się w tą narrację, wpisywały się w sposób wyjątkowo wręcz intensywny, że przypomnę chociażby taki film jak „Pokłosie”, który przenosił te sprawy już nawet z przeszłości w czas teraźniejszy. Ale takich filmów było więcej. Niektóre z nich były niestety w sensie artystycznym dobre, czy nawet bardzo dobre [sic!], ale niszczyły polską reputację, niszczyły nasze wartości, niszczyły nasze bezpieczeństwo w sferze moralnym, moralnej, a to też ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa wogle. Bo taki naród, który jest traktowany jako naród zbrodniarzy no nie jest też zwykle przedmiotem empatii innych narodów, nie jest przedmiotem solidarności innych narodów. Doskonałym przykładem potwierdzającym słowa prezesa są Niemcy, a także Stany Zjednoczone, których zbrodnie dokonane na Indianach dokumentują amerykańskie filmy.

Co z takimi ludźmi, którzy ośmielili się głosić poglądy „niedopuszczalne”, nie mieszczące się w głowie? Ich będzie się piętnować. Ponieważ zmieniliśmy sytuację w tym sensie, że ta nowa polska elita władzy i — mam nadzieję — coraz większa część elity kulturalnej i innych elit, już nie pracuje dla naszych wrogów, a ci, którzy pracują, są napiętnowani i będą proszę państwa piętnowani dalej. Jeden pan Bóg raczy wiedzieć dlaczego ta nowa elita jest z taką rezerwą przyjmowana zagranicą, a „arcydzieła” elity kulturalnej znikają z księgarń i ekranów szybciej niż się pojawiły.

Co to wszystko ma ze sobą wspólnego? Ano to, że każdy, kto uzurpuje sobie prawo piętnowania czyli określania czyichś słów czy poglądów mianem „niedopuszczalne”, staje w jednym szeregu z prezesem.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Panna posłanka zbyt ograniczona, zbyt mało wierząca. To Bóg powołał do siebie dwie niecnoty. K.Morawieckiego, który przywłaszczył sobie 750 tys.zł I J.Szyszkę, który za nędzne srebrniki wycinał dobro narodowe. A może Szyszkę pokonały nadmiar alkoholu i mięso z zabijanych dzikich zwierząt?

    A co do niewolnictwa w Polsce, to:

    „Z dniem 15 kwietnia 1864 r. zwalnia się włościan na zawsze od wszystkich bez wyjątku powinności, do których byli obowiązani na rzecz właścicieli ziemskich, a mianowicie: od pańszczyzny, okupu w pieniądzach, czynszu, daniny w naturze itp.” – tak brzmiał ukaz carski, wydany w czasie, gdy w Królestwie Polskim trwało powstanie styczniowe. Blisko 3 milionom polskich chłopów po raz pierwszy nadano wówczas ziemię i prawa. Przestano ich zmuszać do darmowej pracy. W całej Europie – poza Rosją – już od dawna nie było chłopów niewolników.

    To przemilczany i wyparty rozdział polskiej historii – choć wyjątkowo długi. Trwające ponad trzy wieki poddaństwo chłopów, pozbawienie ich wolności osobistej (bo czym innym był zakaz opuszczania bez zezwolenia rodzinnej wsi?) i zmuszanie do darmowej pracy na rzecz tych, w posiadaniu których była cała ziemia – ziemiaństwa, ale i Kościoła – było formą niewolnictwa.

    Ukaz carski ogłoszony został 2 marca 1864 r., a znosił pańszczyznę z dniem 15 kwietnia.

    Dodam, że pierwsze historycznie zapisy o darmowej, niewolniczej pracy, dotyczyły takich wymogów w KK.

    1. Dodam, że pierwsze historycznie zapisy o darmowej, niewolniczej pracy, dotyczyły takich wymogów w KK.

      To akurat nie dziwota skoro wszechmogący stwórca otoczony zastępami aniołów i nieznaną liczbą synów, o świętych nie wspominając, rekrutuje sobie jeszcze posługaczy spośród niektórych stworzeń, które stworzył, z innych każe sobie składać ofiary, a za posługę nie płaci.

          1. Tak, przecież jest taka wrażliwa na nieprawidłowści ! Muszę sobie pozwolić na trochę złośliwości gdy w Wyborczej.pl:

            Temperaturę w Sejmie podniósł niespodziewanie wniesiony pod obrady projekt ustawy „Stop pedofilii”. Wprowadzenie przepisów zrównujących edukację seksualną z pedofilią popiera PiS.

            To projekt obywatelski autorstwa katolickiej fundacji Pro – Prawo do życia. Zrównuje on nauczanie seksualne z pochwalaniem pedofilii, co jest ścigane przez kodeks karny, i proponuje rozszerzenie zapisów KK właśnie o ściganie edukacji seksualnej dzieci i młodzieży.

            Jak czytamy w projekcie, „edukacja seksualna, antykoncepcja, profilaktyka ciąż wśród nieletnich i chorób przenoszonych drogą płciową (np. HIV i AIDS), dojrzewanie i dorastanie, równość, tolerancja, różnorodność, przeciwdziałanie dyskryminacji i wykluczeniu, przeciwdziałanie przemocy, homofobia, tożsamość płciowa, gender” to „tematyka o charakterze deprawacji seksualnej”, która „pojawia się również w trakcie wyjść pozaszkolnych, m.in. na pokazy filmów, sztuk teatralnych oraz wycieczek do siedzib stowarzyszeń, fundacji i organizacji zajmujących się tematyką ‚edukacji’ seksualnej’”. Według projektu „konfrontacja dzieci z demoralizującymi treściami odbywa się w czasie, gdy dziecko jest oddane pod opiekę nauczycieli i nie może liczyć na pomoc rodziców”.

            Zdaniem autorów projektu „zamieszanie i dezorientację potęguje fakt, iż ,edukatorzy’ seksualni zakładają w Polsce liczne stowarzyszenia i fundacje o pozytywnie brzmiących nazwach, które dobrze się kojarzą i nie budzą podejrzeń. Podają się za wychowawców, psychologów i pedagogów, którzy w swojej ofercie mają przeprowadzanie ciekawych zajęć na terenie szkoły lub przedszkola. Często legitymują się dyplomami wyższych uczelni lub zaświadczeniami o ukończeniu kursów na temat wychowania i edukacji.