Nie sądzę, bo mi się wydaje

Dywagacje mają zaszczyt przedstawić wideoklip aktualny pod tytułem „Co mówisz?”

Występują:
Staszek oraz
Franek

W kadrze pojawia się Staszek jadący na leciwym motorze, który bardzo hałasuje. Na chodniku stoi Franek. Staszek zatrzymuje się obok niego, ale nie zsiada ani nie gasi silnika.

Franek
krzyczy do Staszka: Strasznie ci ten motor hałasuje!

Staszek
krzyczy do Franka: Co?

Franek
krzyczy do Staszka głośniej: Motor ci hałasuje!

Staszek
ryczy na całe gardło: Nie słyszę bo mi motor hałasuje!

Napisy końcowe
pojawiają się na ekranie

***

Prawnicy ostrzegają, że orzeczenia wydawane przez sędziów wadliwie powołanych są z mocy prawa nieważne. To oznacza, że można je podważyć. Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz polskiego Sądu Najwyższego Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem niezależnym. A skoro tak, to nie ma także prawa weryfikować i powoływać nowych sędziów. Aby uniknąć chaosu prawnego i kłopotów w przyszłości sędziowie apelacyjni w kilku miastach postanowili upewnić się, że sędzia wydający wyrok w pierwszej instancji na pewno ma prawo orzekać w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Jeśli nie, to apelacja nie ma sensu, bo cały proces musi zacząć się od początku. Ponieważ strona przegrana w sądzie praktycznie zawsze szuka punktu zaczepienia, wynajduje kruczki prawne do podważenia wyroku, orzeczenia wydane przez sędziów o niepewnym statusie będą kwestionowane, a ofiarami mogą być wszyscy — biznesmeni, spadkobiercy, rozwodnicy, oszukani, frankowicze, alimenciarze, rodzice, którzy zostali pozbawieni praw rodzicielskich itp. itd.

Po kilku tego typu zapytaniach ustawodawca przygotował projekt ustawy zakazującej takich praktyk. Próba zbadania, czy sędzia na pewno jest sędzią będzie karana. Niespodziewanie na scenę, bynajmniej nie teatrzyku Dywagacji, wkracza pełniący funkcję doradcy prezydenta Andrzeja Dudy doktor habilitowany nauk humanistycznych Andrzej Zybertowicz. No właśnierzecze w „Rozmowie Piaseckiego”. Kwestionowanie przez jednego sędziego prawa do orzekania innych sędziów to jest wprowadzanie moment strukturalnego cha uruchamianie fali strukturalnego chaosu w całym systemie praworządności, czego ofiarą mogą być wszyscy Polacy — byznesmeni, obywatele, którzy chodzą do sądu w sprawach spadkowych, w sprawach majątkowych, czy innych rzeczy. Po prostu  istnieją pewne założenia, że są pewne kwestie, które pozostają poza wyro orzekaniem sędziów. I w systemie prawnym jest takie założenie, że gdy działania związane z powoływaniem sędziego zostaną sfinalizowane przez prezydenta, to jest ostatni akt, to już to jest prawomocne.

Z tego wynika, że gdyby Zybertowicz przyprowadził prezydentowi swoją protegowaną, absolwentkę szóstej klasy szkoły podstawowej, a prezydent ją powołał, to to byłby prawomocny i niepodważany ostatni akt, zaś panna siódmoklasistka in spe stałaby się pełnoprawną sędzią. To co wygaduje, bo przecież nie mówi, p. dr hab. nauk humanistycznych jest tak absurdalne, że aż wierzyć się nie chce, że ten człowiek nie tylko ma stopień naukowy, ale doradza prezydentowi. Choć poniekąd ma rację. Jest tak, jak mówi, z tą różnicą, że chaos prawny zostanie odroczony w czasie. Zaproponowane zmiany sprawią bowiem, że o tym, iż sędzia nie miał uprawnień zainteresowani dowiedzą się nie od razu, lecz po kilku miesiącach lub latach. A to pociągnie za sobą konieczność wypłaty odszkodowań, których oczywiście nie będzie płacił ani Zybertowicz, ani jego pryncypał, ani nawet jego dzielni łebscy koledzy z PiS-u, lecz wszyscy podatnicy.

***

W celach terapeutycznych Dywagacje mają zaszczyt przedstawić sztukę aktualną wielce pod tytułem „Ja ci dobrze radzę”.

Występują:
król oraz
doradca

Król
siedząc na tronie zwraca się do doradcy: Wezwałem cię tutaj, ponieważ nie rozumiem. Zreformowałem armię, szeregowców awansowałem na generałów, żeby mieli większą motywację, powołałem do życia izbę dyscyplinarną przy sztabie generalnym, a wojsko ponosi jedną klęskę za drugą. Doradź coś, w końcu jesteś doradcą.

Doradca
kłania się nisko i mówi: Nie wiem, czy powodem niepowodzeń są nietrafione zmiany, nieudane reformy, czy strajk włoski żołnierzy.

Król
Co więc radzisz?

Doradca
Rzucić monetą.

Kurtyna
opada

***

Doradca prezydenta dr hab. Andrzej Zybertowicz: O ile się orientuję sprawność orzecznictwa nie wzrosła. I teraz jest pytanie czy ona nie wzrosła bo ref, bo w punktach reformy są błędy strukturalne, czy nie wzrosła z powodu strajku włoskiego. Się przecież sami sędziowie mówili, że musimy zastosować. Ale to nie jedyna kwestia do rozważenia. Albowiem kwestią otwartą pozostaje Czy Sąd Najwyższy w tym orzeczeniu dokonał interpretacji czysto prawnej, czy interpretacji politycznej? Ja obawiam się, że to drugie. Tego obawia się doradca. Gdy do tego dodać, że magister nauk społecznych czy politologii zna się na prawie lepiej niż profesor prawa o międzynarodowej renomie, obraz przyszłości jawi się klarowny i niczym niezmącony.

Kołaczące się z tyłu głowy pytanie jak może doradzać głowie państwa ktoś, kto nie ma pojęcia o przedmiocie sprawy, jest pytaniem czysto politycznym.

 

PS.
W PRL-u można było iść posiedzieć za zaśmiecanie miasta, zakłócanie spokoju, chuligaństwo. Jesienią 2016 podczas „Czarnego Protestu” kilka osób według prokuratury dopuściło się „udziału w nielegalnym zbiegowisku” oraz „naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy”.

Po ponad dwuletnim procesie, w którym przesłuchano przeszło 90 osób, sąd przychylił się do zarzutów prokuratury i skazał czworo z oskarżonych na karę ograniczenia wolności od 10 do 12 miesięcy oraz obowiązkowe prace społeczne. Dwie osoby wobec braku dowodów uniewinniono. Wyrok nie jest prawomocny.

Sąd w ustnym uzasadnieniu kilkukrotnie wskazywał na wysoką szkodliwość społeczną czynu oskarżonych. „Szczytny cel, którym było wyrażenie solidarności z kobietami, zamienił się w zbiegowisko” – mówiła sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak.

Według niej sam udział w „nielegalnym” – w jej opinii – zgromadzeniu był podstawą do skazania czwórki oskarżonych. „Nie jest potrzebne ustalenie, że ktoś dokonał indywidualnego aktu przemocy. Wystarczy wzięcie udziału w nielegalnym zbiegowisku ze świadomością, że uczestnicy tego zbiegowiska dopuszczają się wspólnymi siłami gwałtownego zamachu na osoby lub mienie” – tłumaczyła sędzia.

Co na to Zybertowicz? Czy sąd w tym orzeczeniu dokonał interpretacji czysto prawnej, czy interpretacji politycznej? Ja obawiam się, że to drugie…

 

 

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Dziś w Kołobrzegu,o godz.18:00 przed Sądem Rejonowym (ok.120 m od mojego domu) odbędzie się protest w sprawie obrony sędziów. Nie spodziewam się by przyszło nań wiele osób. Sama z powodu operowanej nogi nie mogę iść, bo mocno dokucza gdy chodzę. Dlaczego będzie niewiele osób? Bo Polakom się nie chce, bo to ich nie dotyczy (dziś), bo….bo…. a zawsze można krytykować, ponarzekać i …. wystarczy.

    Z sondażu wynika, że najwięcej sprzeciwu wobec ustaw „sądowych” pisich jest ze strony obywateli 50+. Oni pamiętają, wiedzą i rozumieją, chociaż nie wszyscy. Młodym jest obojętne lub po prostu się nie chce.

    Można było w PRL skazywać za zaśmiecanie, gdy rozrzucało się ulotki, można w demokracji katolickiej skazywać (i oczekiwać awansu i zwiększenia wpływów na konto) za zrobienie zbiegowiska.

    1. Polakom się nie chce, bo opowieści o bohaterskim narodzie miłującym wolność jest bajka ku pokrzepieniu serc. Jaki miłujący wolność naród zwraca się do obcych o pomoc gdy mądrzy przywódcy działają na jego korzyść i obojętnie przygląda się dewastowaniu kraju?

      1. Wczoraj w proteście przed sądem brało udział ok.150 osób. Młodych nie było, ale czy może to dziwić, gdy    „Pedagog: „Jedna czwarta uczniów ma zaburzenia psychiczne”. Opieka w szkołach jest niewystarczająca -Wyborcza.pl

        Stres, agresja, depresja i samookaleczanie to tylko niektóre problemy, z którymi zmagają się dziś dzieci i nastolatki. Choć mają zagwarantowaną prawnie pomoc psychologiczno-pedagogiczną w szkole, to zwykle na jednego specjalistę przypada kilkuset uczniów.
        Według najnowszego raportu międzynarodowego badania umiejętności uczniów PISA co piąty polski uczeń uważa, że w przyłączaniu się do znęcania nie ma nic złego. Pod tym względem gorszy wynik mają tylko Węgry i Kolumbia. Co czwarty kilka razy w miesiącu doświadcza różnych form prześladowania w szkole. Liczba ta rośnie. W badaniu z 2017 r. do bycia ofiarą szkolnej przemocy przyznawało się co piąte dziecko.

        Z kolei według danych opublikowanych na portalu Prawo.pl w 2017 r. na swoje życie targnęło się 730 młodych osób, aż 116 prób samobójczych zakończyło się śmiercią. W 2018 roku zginęły w ten sposób 92 osoby w wieku 13-18 lat.

        Czy w tej sytuacji można dziwić się, że prawie codziennie są doniesienia o zadaniu ciosów przez nożownika? I wielką „zasługę” w tym mają także rodzice. jadąc autem i pokazując fucka, wyzywając ordynarnie innych kierowców, bijąc, poniżając własne i cudze dzieci. A rodzic wezwany do szkoły, bo syn/córka łobuz bije inne dzieci, powie nauczycielce (niestety prawie zawsze są nauczycielki): radzi sobie, a pani…xxxxx….
        Jaką karę ponosi rodzic, gdy jak mówi seksuolog , miał już nawet 8.latka uzależnionego od oglądania pornografii w internecie? Przecież pisie „rodzic wie najlepiej” rodzi taką patologię, niezależną od statusu materialnego i wykształcenia.
        Czy może w tej sytuacji dziwić obojętność w sprawie jakichś tam sądów?