Nie może i nie powinna

Jan trzymał w piwnicy zapas benzyny. Na czarną godzinę. Gdy o sprawie zwiedziały się czynniki nakazały skład zlikwidować. Jan stwierdził, że tego nie zrobi, bo nie po to gromadził zapasy, żeby się teraz ich pozbywać, a poza tym nie ma ich gdzie przenieść. Ponieważ w żaden sposób nie dało się skłonić go do polubownego załatwienia sprawy, więc trafiła do sądu. Sąd zasądził karę i konfiskatę łatwopalnych materiałów. Jan w wydanym oświadczeniu oświadczył, że nie stać go na pozbycie się zgromadzonego paliwa, które stanowi od 7 do 10% miesięcznego zapotrzebowania na paliwo. Płacić też nie zamierza, ponieważ sąd przekroczył swoje uprawnienia. Nie ma bowiem prawa wypowiadać się w sprawie gromadzonych w piwnicy dóbr. Poza tym prawo musi być jednakowe dla wszystkich, a sąsiad, który także przechowuje w piwnicy zapasy przez nikogo nie jest niepokojony ani nie ma sprawy w sądzie. I nie ma najmniejszego znaczenia, że to są ziemniaki. Jan więc nie tylko płacić nie będzie, ale potrąci sobie zasądzoną kwotę z czynszu i rachunku za prąd. Nie wyjaśnił po co chce potrącać, skoro nie zamierza zapłacić. Chyba po to, żeby się wzbogacić

Swego czasu pewien władca oznajmił swoim poddanym, iż państwo to on. Lata później w innym miejscu nie władca, lecz zwykły mini ster oznajmił, że prawo to on, zaś to, co według niego nie jest prawem jest bezprawiem. Polskie państwo nie może ulegać bezprawiu; zarówno w sprawie Turowa, jak i w sprawie zmian w sądownictwie Polska nie może i nie powinna zapłacić ani złotówki. Oznajmiwszy to zaapelował: Podejdźmy do tego ze spokojem, jest pewien element presji, tylko słabi ulegają presji, róbmy swoje… Zbigniew Ziobro ma podstawy by twierdzić, że „polskie państwo nie zapłaci ani złotówki”. Unia już zapowiedziała, że jeśli znany z prawdomówności polski rząd obieca solennie, że zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i przywróci zawieszonych sędziów, to ona w nagrodę zasypie Polskę pieniędzmi. Chcemy jasnego zobowiązania się do likwidacji Izby Dyscyplinarnej, zmian w odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i przywrócenia zawieszonych sędziów — oznajmiła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Choć obietnice nic nie kosztują, to Ziobro nie obiecuje, że obieca. To są dość oryginalne wypowiedzi pani von der Leyen. Oryginalne ponieważ ile wiem w ojczyźnie pani von der Layen, w Niemczech funkcjonuje sądownictwo dyscyplinarne i jeżeli sędziowie dopuszczają się zachowań kryminalnych, korupcyjnych czy powodują wypadki pod wpływem alkoholu, czy dopuszczają się innych zachowań kryminalnych, nieobyczajnych to są pociągani do odpowiedzialności. W Polsce co prawda sędziwie pociągani są do odpowiedzialności za na przykład odmowę orzekania z sędzią wybranym przez nową Krajową Radę Sądownictwa albo stosowanie wprost polskiej Konstytucji i prawa międzynarodowego, ale to nieistotny szczegół. Dlatego pani Ursula von der Leyen tryska optymizmem: Myślę, że to wykonalne, że osiągniemy porozumienie, ale reformy to warunek sine qua non. Zaiste trudno zrozumieć panią przewodniczącą. Przecież polskie władze obiecały likwidację Izby Dyscyplinarnej już na początku sierpnia. Zlikwidujemy Izbę Dyscyplinarną w tej postaci, w jakiej funkcjonuje ona obecniepoinformował prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w rozmowie z PAP. Jednocześnie zapewnił, że pierwsze propozycje dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zostaną zaprezentowane we wrześniu.

Trudno, zaiste trudno pojąć postawę Unii i pani przewodniczącej. Czego Unia i Ursula jeszcze chcą!? Przecież skoro prezes obiecał, że zlikwidują, to zlikwidują. Jak obiecał, że zaprezentują, to zaprezentują. Do września zostało jeszcze ponad 10 miesięcy! Polskie władze wykazują anielską cierpliwość i wyrozumiałość, a Unia tylko jątrzy i szuka zwady.

Dodaj komentarz