Nie kiwniemy palcem! Tak nam dopomóż Bóg!

Zgodnie z teorią doboru naturalnego sformułowaną w 1858 roku przez Charlesa Darwina i Alfreda Russela Wallace’a przyroda metodą prób i błędów eliminuje jednostki słabe i nieprzystosowane. Encyklopedia Powszechna PWN tak opisuje ten mechanizm:

Mechanizm doboru naturalnego polega na wewnątrzpopulacyjnym zróżnicowaniu rozrodczości i przeżywania osobników obdarzonych dziedziczną zmiennością cech determinujących ich stopień dopasowania do środowiska. Osobniki lepiej przystosowane mają większe szanse na pozostawienie po sobie większej liczby potomstwa, które dożyje do wieku dojrzałego i będzie się dalej rozmnażać.

Rozwój cywilizacji sprawił, że w rozwiniętej część świata dobór naturalny został w zasadzie zastopowany. Teoretycznie, ponieważ praktycznie zastąpiła go kara boża — „kogo pan Bóg chce ukarać temu rozum odbiera”. Działa więc nadal aż na dwa sposoby — pośrednio i bezpośrednio. Pośrednio wtedy, gdy władza arbitralną decyzją pozbawia potrzebujących pomocy medycznej lub leków. Na przykład Dziennik Gazeta Prawna alarmuje, że

Medykamenty przeciw nowotworom złośliwym, przerostowi gruczołu krokowego, schizofrenii, chorobom umysłowym, przewlekłym owrzodzeniom, stosowane przy chorobie Alzheimera, cukrzycy, padaczce opornej na leczenie, astmie i wielu innym – mogą przestać być refundowane przez NFZ już od 1 stycznia 2022 r. To łącznie aż 303 pozycje (mogące jednak zawierać kilka różnych wariantów tego samego leku) – wynika z opublikowanego projektu obwieszczenia ministra zdrowia.

Bezpośrednio wtedy, gdy osobnik sam doprowadza do swojej śmierci w mniej czy bardziej nieprzemyślany sposób. Jeden nie chce zaszczepić się, inny

świadomie odmawia intubacji oraz leczenia na oddziale intensywnej terapii.

Terapii odmawiają przeważnie ludzie starsi. Ich szanse na przekazanie dalej swoich genów są znikome, acz w większości przypadków już je przekazali.

Najczęściej są to osoby starsze, które widziały coś w telewizji, albo ktoś z ich otoczenia nie przeżył na oddziale intensywnej terapii. Respirator więc źle im się kojarzy, a niektórzy wręcz panicznie się tego boją. Ten lęk jest zrozumiały, bo respiratoroterapia jest obarczona wysokim ryzykiem śmierci. Jednak zawsze jest to szansa.

Przypomina to zachowanie człowieka, który w płonącym domu chowa się przed strażakiem spieszącym mu na ratunek. Inny przykład. Sekretarz generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus na wieść o nowej odmianie koronawirusa zarzucał krajom, które wolały dmuchać na ziemne i wprowadzały restrykcje w podróżowaniu, że działają „nieracjonalnie”.

Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus uznał we wtorek [30 listopada] wprowadzanie ograniczeń podróży przez wiele krajów za „nieracjonalną reakcję” na wariant wirusa Omikron. […] Tedros zwrócił uwagę, że pośpieszne nakładanie szeroko zakrojonych ograniczeń dotyczących podróży „nie ma oparcia w ustaleniach naukowych, ani nie jest skuteczne”, ale zaszkodzi państwom południa Afryki, które zidentyfikowały nowy wariant koronawirusa i szybko poinformowały o nim resztę świata.

Gdy omikron dotarł w najdalsze zakątki świata (z wyjątkiem Polski) dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus złapał się za głowę i oznajmił, że 77 krajów zgłosiło do tej pory zakażenia Omikronem, ale rzeczywistość jest taka, że wariant ten prawdopodobnie można byłoby znaleźć w większości krajów świata, mimo że nie został tam jeszcze wykryty. Omikron rozprzestrzenia się w tempie, którego nie widzieliśmy przy żadnym innym wariancie. Skoro „nieracjonalne” okazało się racjonalne, więc zaniepokojenie musi budzić co innego. Chroniące przed śmiercią i ciężkim przebiegiem choroby szczepienie trzecią dawką

doprowadzą do ponownego magazynowania szczepionek, co już miało miejsce w tym roku, i zwiększą nierówność w dostępie do nich. „Mówię jasno: WHO nie jest przeciwko dawkom przypominającym. Jesteśmy przeciwko nierównościom w dostępie do szczepionek” – zaakcentował Tedros.

Na szczęście nie są przeciwko w nierównościom w dostępie do leków w ogóle, lecz wyłącznie do tego jednego, ściśle określonego. Jednocześnie

WHO poinformowała o tajemniczej chorobie, która rozprzestrzenia się na terytorium Sudanu Południowego. Na miejsce wysłano badaczy, którzy ustalą, co zabija tamtejszych mieszkańców. Wstępne analizy wykluczyły cholerę.

Brak informacji czy jest powód do niepokoju.

Innym przejawem doboru naturalnego, niebezpiecznym z zupełnie innych przyczyn, jest samozachwyt. Samowielbiący się osobnik patrzy na wszystko i wszystkich z góry, z pewnego rodzaju wyższością, ponieważ wie, że jest ulepiony z lepszej gliny, przewyższa innych pod każdym względem. To rodzi w nim przekonanie, że nie musi stosować się do zasad obowiązujących zwykłych śmiertelników. Ich dotyczą na przykład ograniczenia szybkości, jego nie. Oni muszą mieć ważne prawo jazdy, on nie musi. Oni muszą dbać o swoją wiarygodność, nie mogą fraternizować się i spoufalać z politykami, on może. W tym przypadku dobór naturalny działa tylko w krajach cywilizowanych eliminując z zawodu lub z polityki. Na szczęście nie istnieje przewinienie wywierające wrażenie na przykład na Polakach. Ci potrafią jednego dnia wyklinać tego, kto ich oszukał, pozbawił oszczędności, by następnego dać się nabrać na tę samą sztuczkę. Dadzą wiarę nawet przyłapanemu na kłamstwie.

Na pierwszym miejscu rankingu od listopada pozostaje Rafał Trzaskowski. Jednak w najnowszym badaniu prezydentowi Warszawy ufa 37,9 proc. badanych. To mniej o 4,1 pkt proc. w porównaniu do listopadowego rankingu IBRiS dla Onetu. Na drugim miejscu z wynikiem 37,8 proc. zaufania (-2,3 pkt proc.) znajduje się prezydent Andrzej Duda, a podium zamyka premier Mateusz Morawiecki, któremu ufa 37,4 proc. respondentów (-1 pkt proc.).

Choć Morawieckiemu nie ufa 55,9%, to nie zmienia to faktu, że dla ponad jednej trzeciej jest to człowiek godny zaufania, w którego ręce można powierzyć swoje mienie i los.

Człowiek postanowił zakpić z przyrody, pokazać jej kto tu jest panem. Dla obserwatorów z zewnątrz pokaz jest fascynujący i spektakularny. Najpierw wykopał sobie grób, a teraz postanowił zakopać się w nim. Według naukowców ma jeszcze góra pięć lat na pójście po rozum do głowy, choć to, co wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych rodzi obawę, że to może być nadmiemy optymizm. Niestety, nikt palcem nie kiwnie, chyba, że rozwścieczona przyroda zrówna z ziemią Moskwę, Pekin i Delhi. Niestety, komu jak komu, ale jej nie zależy na tym, żeby wrzód na jej pupie wykaraskał się z bagna, w które wpakował cały świat. Będziemy więc jak bohaterowie powieści Nevila Shute’a „Ostatni brzeg”. Otwarte pozostaje pytanie czy tak jak tam rządy, które doprowadziły do nieszczęścia, zdobędą się na skrócenie męki bezsilnego oczekiwania na śmierć rozdając truciznę umożliwiającą odejście z godnością?

Dodaj komentarz