Nic nie możemy, zwłaszcza gdy możemy

W piątek, trzynastego stycznia roku obecnego, Donald Tusk spotkał się z młodzieżą. Tłumaczył jej długo i zawile, że skoro państwowe spółki energetyczne i paliwowa zgodnie z zasadą sformułowaną przez Andrzeja Dudę „ojczyznę dojną racz nam zwrócić panie”, doją na potęgę i dokonują wpłat na konta wyborcze polityków PiS-u, to trzeba zrobić wszystko, żeby pieniędzy do dyspozycji miały jeszcze więcej. Ponieważ PiS przez bez mała osiem lat nie zainwestowało praktycznie w nic, a wręcz zablokowało rozwój kluczowych sektorów gospodarki, więc teraz, w ósmym roku zdarzy się tusk, och przepraszam, cud, i zainwestuje. Większość państw europejskich od dwóch lat wydaje te miliardy euro na unowocześnianie swojej gospodarki, na wsparcie gospodarek krajowych po kryzysie pandemicznym i tym aktualnym kryzysie energetycznym. Przecież to oczywiste, że gdyby pieniądze z Brukseli już tu były, to zysk na ten przykład Orlenu mógłby być dwa razy wyższy. Upewniwszy się po powrocie do kraju, że PiS kontroluje już kluczowe gałęzie gospodarki, od pierwszych dni, od naszego pierwszego spotkania po moim powrocie w Gdańsku, mówiłem i gwarantowałem, że Koalicja Obywatelska, Platforma, my osobiście tu także, jak jesteśmy zgromadzeni, my zrobimy absolutnie co w naszej mocy, żeby mimo tego rządu, być może wbrew temu rządowi, wbrew okolicznościom, żeby odblokować te pieniądze.

Nawet przewodniczący Tusk dostrzegł w końcu, że w Polsce jest — jak to zgrabnie i obrazowo ujął — gwałcona praworządność. Brakowi środków na KPO towarzyszy bardzo trudny kontekst praworządności w Polsce gwałconej przez Kaczyńskiego i rząd PiS. Co w tej sytuacji powinna zrobić opozycja? Nie może stać z boku i przyglądać się bezczynnie. Osobiście i przez swoich przedstawicieli musi zrobić absolutnie co w jej mocy, żeby w miarę swoich skromnych możliwości też sobie nieco pogwałcić.

Adam i Ewa, niekwestionowane autorytety — prof. Adam Strzembosz i prof. Ewa Łętowska — apelowali do opozycji, by nie przykładała ręki do psucia prawa. Adam Strzembosz w Faktach TVN24 mówił, że to jest bardzo poważny błąd. […] Wyjdzie na to, że opozycja zgodziła się na taką regulację, która łamie konstytucję. Ewa Łętowska także przestrzegała, że gdy łamana jest konstytucja, kończy się gra taktyczna. Co gorzej, taktyka nie dość, że szkodzi dalekowzrocznej strategii, to jeszcze jest nieskuteczna. Także prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego zwracał uwagę, że ustawa łamie konstytucję. Jak widać Donald Tusk autorytety prawnicze darzy taką sama estyma jak Zbigniew Ziobro — gadajcie zdrowi, ja wiem lepiej, a poza tym dlaczego miałbym zrezygnować z gwałcenia konstytucji razem z PiS-em skoro nadarza się okazja? Dzisiaj zdecydowaliśmy się zagłosować za odblokowaniem europejskich pieniędzy i za ustawą, która jest zła i jest być może [sic!] niekonstytucyjna, bo tutaj opinie prawników może nie są do końca jednoznaczne, ale większość uważa, że jest niekonstytucyjna, ale obiektywnie jest lepsza niż status quo. Dotąd konstytucję łamało PiS, a opozycja udawała, że się temu przeciwstawia przekonując, że „nic się nie da zrobić, bo oni mają większość”. Gdy wiadomo było z całą pewnością, że można zablokować niekonstytucyjną ustawę maska opadła, skończyła się gra pozorów, udawanie, że opozycji zależy na praworządności. Lepiej kolejny raz złamać konstytucję nie uzyskując nic w zamian, niż wykorzystać sposobność i nie dopuścić do jej łamania pozostawiając wszystko bez zmian?

Gdy ważyły się losy Gowina Donald Tusk zadeklarował twardość granituZaczęła się dyskusja o przyszłości politycznej polityków, którzy budowali tę władzę PiS-u, uczestniczyli w niej, a dzisiaj się budzą. I właśnie dlatego powiem brutalnie: pan Jarosław Gowin będzie jednak raczej rozliczany, a nie będzie rozliczał. Czy gdy po wyborach dojdzie do sądu nad tymi, którzy przykładali rękę, brali czynny udział w łamaniu konstytucji Tusk, Czarzasty, Zandberg i ferajna znajdą się wśród rozliczających czy rozliczanych?

Donald Tusk deklaruje, że dziś przykłada rękę do psucia prawa, łamania konstytucji po to, żeby jutro wygrać wybory i mieć co odkręcać. Póki rządzi PiS, niezaleznie od tego kto jak będzie głosował w Sejmie, stanowimy tam mniejszość, to nadal będzie w Polsce wyglądało tak, jak będzie wyglądało. Ja będę chciał wspólnie z wami podejmować decyzje, i tak zrobiłem również dzisiaj, żeby wygrać te wybory i żeby przywrócić w pełni praworządność, rządy konstytucji, niezawisłość sędziowską, to wszystko o co walczyliśmy, i wy walczyliście przez, przez te lata. Nawet dziecko wie i rozumie, że żeby móc coś przywrócić najpierw to trzeba wywrócić.

W tym miejscu swego wystąpienia mówca przyznał, że tak naprawdę, to on nie ma nic do gadania, że Kaczyński miał całkowitą rację nazywając go Donald „nic nie mogę” Tusk. Potwierdziło się, że nie może robić i mówić co uważa za słuszne, realizować autorskiego programu, ponieważ kluczowa jest opinia Kaczyńskiego. Myliłby się jednak ktoś, kto by sądził, że Tusk coś mówi, robi, Kaczyński krzywi się i Tusk czym prędzej wycofuje się rakiem. Nie, sprawa jest o wiele bardziej nieskomplikowana. Cały wysiłek intelektualny przewodniczącego sprowadza się do przewidywania reakcji Kaczyńskiego. Temu podporządkowuje wszelkie działania. Na przykład gdyby w piątek, trzynastego, PO podjęła decyzję, która nie spodobałaby się Kaczyńskiemu, czyli gdybyśmy podjęli złą decyzję, to od dzisiaj do ostatniego dnia wyborów bylibyśmy oskarżani o to, że te setki miliardów zł, które do Polski miały trafić nie trafiły tylko dlatego, że Tusk w Berlinie i w Brukseli, Platforma i Koalicja zablokowały to, żeby zrobić na złość Polsce.

Wyborcy nie będą mieli wyjścia. Będą musieli głęboko przemyśleć swój wybór. Bo co zrobią gdy podejmą złą decyzję, zagłosują na Tuska, Platformę i Koalicję i od tego czasu przez całą kadencję będą oskarżani o to, że zrobili na złość Polsce?

Dodaj komentarz