Nasz święty.

Nasz czyli czyj? Nasz czyli są jacyś inni nie „nasi”? „Nasz święty” to napis jaki zobaczyłem ostatnio pod podobizną Karola Wojtyły…

Odnoszę subiektywne wrażenie, że to „nasz” jest elementem podkreślającym odrębność zarówno narodową, w obrębie kościoła powszechnego, jak i jakościową, bo co tam nam  jacyś inni święci kościoła katolickiego, którzy nie są „nasi”? Moje wrażenie sięga głębiej, sięga podejrzenia tworzenia kultu narodowego w obrębie kościoła katolickiego w Polsce. Naród ma się stać czymś na kształt złotego cielca do którego katolik w Polsce powinien bić pokłony, tylko mam taką bardzo poważną wątpliwość, czy taki polski katolik jest jeszcze chrześcijaninem takim, jakim miał być zgodnie z nauką Jezusa?

Czy takich wiernych, wartościujących świętych ze względu na ich narodowość, „naszość” oczekiwałaby dla swej religii Jezus? Czy takie wartościowanie ich ze względu na pochodzenie etniczne, społeczne czy według jakiegokolwiek innego kryterium nie jest tej religii najjaskrawszym zaprzeczeniem? Czy głoszenie narodowych, nacjonalistyczno narodowych, czy też innych grupowych wartości w obrębie religii aspirującej do bycia religią powszechną nie jest alogiczne?

Na pytanie czy „Polska jest krajem katolickim?” widząc taki napis najprostszą odpowiedzią jest – ależ tak oczywiście. Czy jednak taka odpowiedź jest prawdą? Jeśli rozumiemy katolicyzm jako odrębność od tego czego nauczał Chrystus, to owszem, Polska jest Katolicka. Jeśli jednak traktujemy katolicyzm w Polsce jako część chrześcijaństwa, jako cześć kościoła powszechnego, to odpowiedz może być tylko negatywna.

Katolicyzmowi w Polsce jest daleko do zwykłego chrześcijaństwa, daleko do pokory i miłości, ta religia w Polsce przypomina bardziej zaborcę niż pocieszyciela, jednocześnie aspiruje do przywództwa politycznego co samo w sobie jest sprzeczne z nauczaniem  pewnego Żyda. To co zostało w Polsce z początkowego chrześcijaństwa w obrębie kościoła instytucjonalnego to jedynie celebra wykorzystywana przedmiotowa do celów politycznych czy gospodarczych. To pewien szamanizm polityczno religijny w celu sprawowania rządu dusz i realnej władzy wykonawczej. To nie jest tylko problem polski to problem kościoła wszędzie tam, gdzie „ołtarz” łączy się z „tronem”.

Kościół połączony z władzą, mający realny bezpośredni wpływ na sprawowanie władzy to kościół zaprzeczający swej idei powszechności, bowiem podstawowym narzędziem władzy jest podział i przeciwstawianie sobie różnych grup, czy to narodowych, społecznych, czy jakichkolwiek innych w celu ochrony INTERESÓW grup wpierających władzę, kościół wchodzący w „takie buty” staje się zwykłym narzędziem władzy, a nie elementem życia duchowego jednostek. Nawet jeśli sam kościół sprawuje bezpośrednio władzę, to z religii robi doktrynę polityczną, do czego to prowadzi religie to na przykładzie państwa kościelnego w historii lub na przykładzie ISIS obecnie doskonale widać.

Budzenie narodowych demonów w obrębie kościoła powszechnego to zwykłe rozwalanie tego kościoła od środka gdy robią to księża, lub rozwalanie z zewnątrz gdy robią to politycy. Komu więc służy wartościowanie świętych? Myślę, że najbardziej służy ono wszelkiej maści „szamanom”.

W przededniu święta WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH wszelkim nie rozumiejącym, wpis ten poświęcam.

30.10.2016
villk

w nawiązaniu do: Szamanizm polski.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Czy głoszenie narodowych, nacjonalistyczno-narodowych, czy też innych grupowych wartości w obrębie religii aspirującej do bycia religią powszechną nie jest alogiczne?

    Od kiedy to preferowanie narodu wybranego nie jest głoszeniem narodowych czy nacjonalistyczno narodowych, czy też innych grupowych wartości? Od kiedy religia jednej nacji, dla której zabijał sam bóg osobiście jest aspirowaniem do powszechności?

    O północy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu: od pierworodnego syna faraona, który siedzi na swym tronie, aż do pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszelkie pierworodne z bydła. I wstał faraon jeszcze w nocy, a z nim wszyscy jego dworzanie i wszyscy Egipcjanie. I podniósł się wielki krzyk w Egipcie, gdyż nie było domu, w którym nie byłoby umarłego.

    Nawiasem mówiąc jakoś panu zbytnio nie zależało na tym, by do siebie przekonać Egipcjan. Wręcz przeciwnie uczy nas pan jak należy dymać naiwnych

    Synowie Izraela uczynili według tego, jak im nakazał Mojżesz, i wypożyczali od Egipcjan przedmioty srebrne i złote oraz szaty. Pan wzbudził życzliwość Egipcjan dla Izraelitów, i pożyczyli im. I w ten sposób Izraelici złupili Egipcjan.

    Wierni postępujący często mniej podle od swego pana „odchodzą od chrześcijaństwa”!?