Naród brytyjski odzyskał suwerenność!

Pewnego dnia oczom Europejczyków ukazał się zadziwiający widok. Oto dostojny Anglik wdrapał się na drzewo, usiadł na gałęzi i zaczął z flegmą właściwą swojej nacji systematycznie piłować ją. Na dole szybko zgromadził się prawdziwy polski patriota i zaczął okrzykami zachęcać piłującego do zintensyfikowania wysiłków.
— Drogi Polaku — rzekł Anglik do Polaka po angielsku — nie podniecaj się. Ja już mam po prostu dość finansowania twojej dobrej zmiany. Odrestaurujcie wraz z Putinem RWPG i Układ Warszawski, by Polska znowu rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej.
Polak nic z tej tyrady nie zrozumiał.

Z ostatniej chwili: Aborcja gałęzi powiodła się znakomicie. Anglik wyszedł z akcji bez szwanku, ponieważ wylądował na Polaku.


Wyjście dowolnego kraju z Unii Europejskiej to dobra wiadomość dla państwa leżącego nad Wisłą, na którego suwerenność Unia także ostatnio nachalnie nastaje. Poza tym stąd bliżej do Moskwy niż do Brukseli. Istnieją także inne podobieństwa między krajem leżącym na wyspie, na lewo od Unii, a krajem leżącym nad morzem na przeciwległym krańcu. Głównie pod względem gospodarczym. Na przykład PKB obu krajów są bardzo zbliżone. PKB Anglii to 2.989 miliardów USD (2014), a Polski 550 miliardów USD (2014). Mając takie PKB jesteśmy całkowicie suwerenni gospodarczo i możemy dyktować warunki innym. Na przykład Rosja, której PKB to marne 1.861 miliardów USD (2014), do pięt nam nie dorasta i jeśli zechcemy, to ją gospodarczo wykończymy. Zwłaszcza, że jabłka obiecali kupić Chińczycy. Zresztą cała historia Polski to jeden wielki dowód na to, że największe sukcesy i potęgę kraj osiągał tylko wtedy, gdy był osamotniony, stojąc z boku i z nikim nie wchodząc w alianse.

„Brexit oznacza klęskę obecnego przywództwa unijnego superrządu, czyli Komisji Europejskiej. To przywództwo mierne, bez wizji, skupione wyłącznie na tym, żeby trwać na świetnie opłacanych posadach” — pisze portal wPolityce i sugeruje, że „Tusk, Schulz i Mogherini powinni się podać do dymisji”, a „Unia powinna wreszcie zacząć zajmować się realnymi problemami, a nie tylko Trybunałem Konstytucyjnym w Polsce czy premierem Węgier Viktorem Orbánem”. Oczywiście na Orbána Polska może bezwzględnie liczyć, ponieważ wiadomo, że w nowej sytuacji gospodarczej raczej zrezygnuje z subwencji niż pozwoli wykluczyć Polskę ze struktur unijnych. Pieniądze, a zwłaszcza unijne srebrniki, szczęścia nie dają i Orbán o tym doskonale wie.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powzięło już informacje o wyniku brytyjskiego referendum, przeanalizowało je, przyjęło do aprobującej wiadomości, uszanowało, podkreśliło, że Wielka Brytania jest suwerennym krajem i wydało oświadczenie. „Przyjmujemy do wiadomości i szanujemy decyzję obywateli Zjednoczonego Królestwa, wyrażoną w referendum” — oświadczyło ministerstwo w oświadczeniu. — „Wielka Brytania jest suwerennym krajem i miała prawo do zdecydowania o swojej przyszłości w UE. Głos narodu brytyjskiego nie powinien być powodem do krytyki, tylko służyć jako sygnał ostrzegawczy i mobilizujący nas do dalszego działania. Rozczarowanie integracją europejską i spadek zaufania do UE są zjawiskiem widocznym w niektórych Państwach Członkowskich, któremu musimy przeciwdziałać, przybliżając Unię do obywateli.”

Święte słowa! Rozczarowanie i spadek jest powszechny. Na razie głównie złotówki. 20 czerwca 2016 r. polskie Ministerstwo Finansów podało, że wzrost zadłużenia w kwietniu 2016 r. był głównie wynikiem osłabienia złotego (+10,1 mld zł) – o 3,3% wobec EUR, 3,1% wobec USD, 3,0% wobec CHF oraz o 8,1% wobec JPY. Można pokusić się o wyliczenie o ile wzrosło zadłużenie Polski w wyniku osłabienia złotego po suwerennej decyzji Anglików, do której mają prawo, a która my szanujemy. Dla ułatwienia można dodać za MF, że w kwietniu 2016 r. zadłużenie w walutach obcych zwiększyło się o 19,8 mld zł, zaś początku 2016 r. zadłużenie krajowe SP wzrosło o 34,9 mld zł. Jeden procent od tej kwoty to 350.000.000 zł.

Rząd zmianę szanuje, Polak zmianę poczuje. W portfelu. A Europie pilnie potrzebna jest dobra zmiana, potrzebny jest nowy traktat europejski, potrzebna jest reforma UEuważa Jarosław Kaczyński. Problem może sprawić naród brytyjski. Szkoci rozważają referendum w sprawie opuszczenia go i pozostania w Unii. Irlandczycy też się wahają.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Anglowie narzekali na Unię przez ostatnie 20 lat. Ciągle i nieustanie płakali jaka ta Unia paskudna. Jednak ponad 80% decyzji unijnych było akceptowane przez GB bez dyskusji.

    W GB tak jak w Polsce widać tablice: zrobiono w funduszy unijnych. Zresztą także w RFN, Austrii czy innych bogatych krajach. Czas przed referendum to wrzaskliwe artykuły tabloidów – głosuj za wyjściem z Unii!!!!. „Poważne” gazety też tak zalecały. Znajomi synów (także już obywatele Królestwa), mieszkańcy Anglii głosowali za wyjściem, bo Unia jest obciążeniem. Taki zamiar mieli już na kilka miesięcy przed referendum.

    Najbiedniejszy region Kornwalia, gdzie co roku z Unii płynęły fundusze podobne do tych jakie dostaje Polska na rozwój regionów, mimo że jej mieszkańcy głosowali za wyjściem, już następnego dnia po ogłoszeniu wyników dopominają się od rządu równoważnika wypłat. Dostaną? Raczej nie. Liczą także na dalsze dotacje z Unii.
    Co ciekawe, zdarzali się tacy, którzy po głosowaniu pytali: a co to jest, ta Unia?

    Wydaje się, że o polityce, decyzjach obywateli, mieli swój udział tzw.dziennikarze, którzy jak i u nas za swoje bazgroły, bezsens wypowiedzi, łgarstwa, nie ponoszą odpowiedzialności. Czy słusznie?

    A rządzący z PIS co w tej sytuacji oferują? No, niczego nie potrafili sami wydumać, sugerują zrobić to, co nakazują przepisy unijne. Tylko ze przedstawiają te myśli jako własne. Też swoista kradzież.

    p.s. Anglowie od słowa Angl – jeden osobnik tego plemienia w historycznej nazwie.

        1. Ale za ległym w gruzach planem legnie w gruzach kraj… Na portalu Karnowskich, wGospodarce pojawił się i natychmiast zniknął artykuł:

          Z informacji Ministerstwa Finansów wynika, że w ciągu ostatniego półrocza zadłużenie Polski wzrosło o 47 mld złotych. W głównej mierze jest to efekt programu socjalnego 500 plus.

          Na dzień dzisiejszy całość polskiego długu wynosi ponad 881 mld złotych. Tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wzrósł o 47 miliardów. Główny powód to „gromadzenie środków na finansowanie potrzeb pożyczkowych”, które wynika z wypłat w ramach programu 500 plus.

          — Na razie bal trwa, obyśmy się nie obudzili z wielkim kacem i rachunkiem do zapłacenia. To nieliczenie się konsekwencjami, bo ważniejsze jest zdobycie dodatkowego miliona głosów, a konsekwencjami ktoś będzie się martwił za 5 lat — tak wzrost polskiego długu skomentował Witold Orłowski z Narodowej Rady Rozwoju.

          Oprócz programu 500 plus powodami wzrostu polskiego długu są finansowanie deficytu budżetowego i różnice w kursach walut, które przyczyniły się do osłabienia złotego wobec euro. Część długu urosła w walutach obcych, bo rząd pieniądze pożyczał również od zagranicznych inwestorów finansowych.

          Dla porównania, rząd Platformy Obywatelskiej w pierwszej połowie 2015 roku zadłużył Polskę o 37 mld złotych. Rząd Beaty Szydło pobił więc właśnie pewien raczej niechlubny rekord.